"Upadek" („The Fall”) w 2. sezonie zmienił swój styl – w 1. odsłonie głównym celem policjantów było ustalenie, kto stoi za morderstwami kobiet w Belfaście. Game changer, który nastąpił w 1. sezonie, zmienił diametralnie klimat serialu – pościg przeobraził się w grę, która miała udowodnić winę mordercy oraz rzucić więcej światła na jego motywacje.

Obie wyżej wymienione kwestie powodowały, że serial mógł wpaść w fabularną pułapkę. Dla widza, który obserwuje wydarzenia z dwóch punktów widzenia - Stelli Gibson (Gillian Anderson) i Paula Spectora (Jamie Dornan) - wszystko jest oczywiste i jasne: metody działania, minimalny profil psychologiczny oraz fakt, że Paul rzeczywiście zabił swoje ofiary. Może to wydawać się banalne, ale dla detektywów takie nie jest, a całe śledztwo i rozprawa sądowa opierałaby się jedynie na poszlakach. Policjanci potrzebują więcej czasu, by ustalić więcej faktów, dowiedzieć się, kto kłamie, a kto czegoś po prostu nie wie, i ustalić strategię w finalnej fazie śledztwa.

A jednak bardzo dużo w ostatnich odcinkach jest improwizacji. Najłatwiej zamknąć Spectora, oskarżając go o uprowadzenie Rose Stagg, jednak w przypadku zamknięcia mordercy bardzo możliwe jest, że kobieta nigdy nie zostanie znaleziona. Z drugiej strony Spector może w trakcie przesłuchania zdradzić, gdzie Rose jest przetrzymywana. W działaniach Stelli i jej ekipy więcej jest zgadywanek, pomimo tego że dla widza praktycznie cała sprawa jest oczywista. To powoduje, że "Upadek" ogląda się ze wzrokiem przykutym do ekranu przez całą godzinę.

Dorwanie Spectora, udowodnienie jego win i odnalezienie Rose Stagg to tylko jeden z elementów ostatnich odcinków. Bardzo ważne jest nakreślenie modus operandi Paula, jego sposobu myślenia i motywacji. Stąd finał jest szczególnym odcinkiem, znacznie spokojniejszym od reszty, ale i bardziej emocjonującym. Wreszcie Stella zasiada do rozmowy w cztery oczy z Paulem, a ta 20-minutowa scena jest chyba najlepszą rzeczą w tym serialu. Przyrównać ją można do analogicznej sceny w „Głodzie” Steve’a McQueena, ewentualnie do „Mrocznego Rycerza” Chrisa Nolana – myślę, że poziom emocji jest podobny, a każda z tych scen audiowizualnie prezentuje się zupełnie inaczej. To czas na zdradzenie wszystkich skrytych myśli, wyjaśnienie motywacji, wytłumaczenie się z popełnionych czynów. U McQueena wszystko rozgrywało się na jednym ujęciu, bez muzyki, a długa rozmowa o niczym przemieniła się w rozmowę o śmierci. U Nolana jednostronny pojedynek urozmaicała rozpędzająca się muzyka Hansa Zimmera oraz gryzące światło świetlówek. W „Upadku” prawie cała rozmowa realizowana jest w zbliżeniach lub detalach, szczególnie wyrafinowanych, jeśli chodzi o Stellę – eksponowane są jej oczy i usta, z kolei sama bohaterka jest bardzo spokojna w przeciwieństwie do Spectora, który wypowiada się z wściekłością w oczach i głosie. Wszystko to oczywiście w świetnym wykonaniu Gillian Anderson i Jamiego Dornana oraz w jak zwykle bezbłędnej (choć ubogiej) aranżacji muzycznej.

[video-browser playlist="637045" suggest=""]

Zresztą cały pojedynek, który rozgrywał się już od 1. sezonu między Gibson a Spectorem, ma zaskakujące rozwiązanie w finale 2. serii. Cały czas wydawało się, że to Paul ma inicjatywę – to on kontroluje sytuację, panuje nad emocjami. Oczywiście seria przypadków doprowadziła do jego aresztowania, jednak zanim Stella pojawiła się w pokoju przesłuchań, morderca był niewzruszony. Widzowie wiedzieli już od dawna, jak twardą postacią jest Gibson. Spector prawdopodobnie tego się nie spodziewał. Stella co chwilę wbijała kolejną szpilę w moralny kręgosłup – „Jesteś gwałcicielem”, „Mamy cię na taśmę”, „Dlaczego twoja córka jest chroniona, a inne kobiety nie?”. Paul był bezsilny w tej rozmowie - przegrywał jak każdy z kompleksem boga, czy - w tym przypadku - nihilisty.

Oczywiście o Stelli Gibson można by pisać elaboraty naukowe – ogólnie w kontekście serialowych bohaterek, a także w feministycznym kluczu. Nie dość, że Gibson jest jedną z niewielu przedstawicielek tego ruchu w telewizji, to chyba jako jedyna nie kreuje się na aseksualną, zmaskulinizowaną żmiję. Gibson jest kobieca, seksowna, a faceci potykają się o siebie, by ją zdobyć. A i tak to ona zawsze decyduje, z kim spędzi noc. Co ciekawe, nie kieruje nią nienawiść czy pogarda do mężczyzn, ale strach. Jeśli ona nie zdominuje przeciwnej płci, to ta zdominuje ją. Wszystko to piszę oczywiście z męskiej perspektywy i jestem niesamowicie ciekawy, jak ten wątek odbierany jest z drugiej strony.

Stacja BBC nie wydała jeszcze zgody na powstanie 3. sezonu. Twórca serialu, Alan Cubitt, planował serial na 12 odcinków, więc teoretycznie historia została domknięta w 2 seriach, a i myślę, że zakończenie usatysfakcjonuje każdego. Gillian Anderson zdradziła niedawno, że są już pomysły na fabułę 3. serii i żywi nadzieje, że brytyjska telewizja zgodzi się na produkcję.

Czytaj również: „Upadek” – 2. sezon już w styczniu na Cinemax

Nie zmienia to jednak faktu, że 2. sezon "Upadku" w świetny sposób wieńczy wątek Paula Spectora i tym samym umiejętnie zamyka całą historię. Kolejna odsłona byłaby prawdopodobnie zupełnie nową opowieścią i nie jestem pewien, czy byłby to taki dobry pomysł. W końcu Paul i Stella napędzali siebie nawzajem i trudno będzie znaleźć kogoś równie interesującego w kolejnej odsłonie, tym bardziej że rola Jamiego Dornana na pewno pozostanie zapamiętana na długo – aktorem wybitnym może i on nie jest, ale idealnie wpasował się w rolę seryjnego mordercy zamkniętego w swoich obsesjach. Wtóruje mu oczywiście o klasę lepsza od niego Gillian Anderson, jednak ona zdążyła już nas przyzwyczaić do świetnych ról. Choć jeśli Cubitt rzeczywiście ma pomysł na kolejną odsłonę, to może warto mu zaufać. To co, czekamy na 3. sezon?

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj