Pierwszy sezon serialu Upload od platformy Amazon urzekł mnie nie tylko swoim poczuciem humoru, ale przede wszystkim świeżym podejściem do transhumanizmu. Cyfrowe niebo, w którym trzeba dożywotnio opłacać abonament, było ciekawym miejscem, w którym widz z przyjemnością odkrywał nowe „udoskonalenia”. Okazało się bowiem, że cyfrowe życie wieczne nie jest usłane różami, jak mogłoby się wydawać. Ludzie są nękani ciągłymi reklamami nowych produktów, no i za wszystko trzeba płacić. I to sporo płacić. Każde głupie udogodnienie czy modyfikacja ma swoją cenę. Całość bardzo szybko zaczyna przypominać gry, które na pierwszy rzut okaz wyglądają super, dopóki nie zorientujemy się, że za wszystkie bajery trzeba dodatkowo zapłacić. Gdy ostatni raz widzieliśmy Nathana (Robbie Amell), był on zamrożony w sektorze przeznaczonym dla biedaków posiadających najniższy plan taryfowy. Nora (Andy Allo) była blisko poznania prawdy na temat śmierci Nathana, dlatego musi się ukrywać. Ingrid (Allegra Edwards) natomiast postanowiła dołączyć do swojego ukochanego w cyfrowym niebie, co wpędza go w pewne poczucie winny, że kobieta odebrała sobie życie, by z nim spędzić wieczność, więc postanawia do niej wrócić. Oczywiście z tyłu głowy mając cały czas do rozwiązania zagadkę, kto go zabił i dlaczego oraz kiełkujące uczucie do Nory. Upload w drugim sezonie jest niestety mniej pomysłowy. Twórcy skupiają się bardziej na rozwoju postaci drugoplanowych takich jak Aleesha (Zainab Johnson), Lucy (Andrea Rosen) czy Luke (Kevin Bigley). Dowiadujemy się, jak wygląda ich życie, jakie mają marzenia i cele, a co poniektórzy jakie mają zboczenia. Odniosłem wrażenie, że zostało to na nich wymuszone, ponieważ nie mieli pomysłu, by wątkiem Nathana zapełnić całą główną fabułę. Zaczęli więc rozmieniać się na drobne, przez co niestety opowieść, która powinna zająć nie więcej niż 3 odcinki, została rozciągnięta na cały sezon. I to mocno czuć. Do obsady dołączyli też nowi bohaterowie jak nowa pracownica biura obsługi klienta Tinsley (Mackenzie Cardwell), która podobnie jak Nora szybko nawiązuje zbyt mocną więź z Nathanem. Tyle że tym razem bez wzajemności. Wątek ten na razie do niczego nie prowadzi i jest raczej desperackim ruchem urozmaicenia tego, co się dzieje w biurze. Najciekawiej wypada na tym polu Matteo (Paulo Costanzo), czyli pozer z ruchu oporu, który potrafi tylko dużo mówić, ale ma problemy z przechodzeniem do konkretów. Jednak jak wspomniałem, są to jedynie sposoby na ukradzenie kolejnych minut mających zapełnić 2. sezon i dać twórcom możliwość zrobienia trzeciego, bo przecież jeszcze nie skończyli głównego wątku.
fot. Amazon Prime Video
+3 więcej
To oczywiście nie oznacza, że Upload w 2. sezonie nie ma nam kompletnie nic do zaoferowania. Dalej są tu ciekawe rozwiązania, tyle że jest ich znacznie mniej. Bardzo podoba mi się pomysł z upgradem dla małżeństw, jakim jest możliwość zakupu cyfrowego dzidziusia. Generalnie cały przyśpieszony proces mający sprawdzić, czy klient się nadaje na rodzica, jest zabawny. Podobnie jak farma, w której hodowane są ciała zmarłych, by mogli się do nich przenieść ponownie ze świata cyfrowego. To są wszystko świetne pomysły. Szkoda tylko, że jest ich tak mało. Odnoszę niestety wrażenie, że scenarzystom brakuje już pomysłów, przez co cały serial traci tempo i swój urok. W 2. sezonie akcja niezbyt posuwa się do przodu, a najciekawiej wypada ostatni odcinek. Generalnie całość zalicza mocny downgrade. Jeśli tak dalej pójdzie, to po dobrym starcie sprzed dwóch lat nic nie zostanie. A byłaby to szkoda, bo dużo sobie obiecywałem po tej produkcji Amazona. Może za dużo.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj