VHYes jest filmem w swojej konstrukcji niezwykłym. Jack Henry Robbins nakręcił obraz będący jednocześnie filmem fabularnym i strumieniem świadomości dwunastolatka, nagranym na kasecie VHS. Wszystko obserwujemy z perspektywy chłopaka, który nie tylko nagrywa swoją codzienność, ale też testuje nową możliwość zapisywania na taśmę programów telewizyjnych z poziomu kamery. Dorastający Ralph przez pomyłkę wziął jednak kasetę ze ślubem swoich rodziców, która przeplata się teraz z fascynacjami chłopaka. Film Robbinsa na poziomie fabularnym jest naprawdę oryginalnie poprowadzoną historią. Dzięki odpowiedniemu montażowi równoległemu i interesującej perspektywie oglądamy życie rodziny z jednym głównym problemem, którym jest rozpad miłości rodziców Ralpha. Tak zastosowana forma pozwala reżyserowi na bardzo wiele, jeśli chodzi o siłę przekazu. Wszystko zostaje też dodatkowo podparte parodią głupkowatych programów z końcówki lat 80. W tym aspekcie VHYes zdaje się być bardziej filmową ciekawostką, zbiorem skeczy i kolarzem świetnych i mniej udanych pomysłów twórcy. Nie oznacza to jednak, że Robbins zapomina o tym, co w kinie fabularnym jest najważniejsze. Zaskoczenie pojawia się w momencie, gdy Ralph widzi w kinie swojego tatę z inną kobietą. Początkowo śmiejemy się z perypetii Ralpha i jego rodziców, podpartymi sielankowymi ujęciami z ich wesela, zaraz później jednak reżyser burzy ten obrazek. VHYes łączy tym samym nostalgiczną podróż do ery kaset wideo z gorzką i bardzo okrutną prozą życia, przypominając widzom, że nawet w tych - z dzisiejszej perspektywy - beztroskich czasach, ludzie także miewali problemy. Dlatego też trudno wystawić ocenę temu filmowi, bo wymyka się on wszelkim klasyfikacjom. Może teraz widzicie na górze strony liczbę 6, ale nie mogę ręczyć, że po ponownym seansie ocena nie zmieni się na korzyść VHYes. Jest ona jednak wynikiem wspomnianego kolażu, który świetnie sprawdza się w tej formie i reżyser robi wszystko, aby spleść te materiały w konsekwentną całość, ale niestety nie zawsze ta sztuka się udaje.
źródło: materiały prasowe
Warto też podkreślić fenomenalną grę aktorów, którzy znakomicie sprawdzają się w parodiowaniu programów z tamtych czasów. W głównych rolach mamy między innymi Kerri Kenney, Thomasa Lennona i Marka Prokscha. Nie są to zatem twarze opatrzone i znane szerzej, dzięki czemu jeszcze łatwiej jest nam się wczuć w prezentowane na ekranie programy. Tym bardziej trzeba ten film polecić wszystkim fanom kina i osobom, które uciekają z nostalgią w czasy minione. Jack Henry Robbins rozprawia się tutaj z estetyką lat osiemdziesiątych, z dzieciństwem, kapitalizmem i sztuką. Formalnie zaskakujący, treściowo być może momentami miałki i zbyt kabaretowy, ale w przyszłości VHYes może wyjść daleko poza określenie towarzyszące mu w tym momencie, jakim jest "eksperyment".
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj