Film Bling Ring oparty jest na historii grupy młodych włamywaczy, którzy od października 2008 roku do września 2009 roku obrabowali domy ponad trzydziestu hollywoodzkich celebrytów, kradnąc przede wszystkich biżuterię i markowe ubrania. Prasa szeroko rozpisywała się o ich poczynaniach, nazywając ich najbardziej cynicznymi złodziejami, jakie widziało Hollywood. Dla filmu Coppoli inspiracją był artykuł w "Vanity Fair", który stał się podstawą jej scenariusza.
Pracując przy filmie "Przekleństwa niewinności" Sofia Coppola udowodniła, że potrafi pracować z młodymi aktorami, szlifując ich tak, jak szlifuje się surowe diamenty, zanim mogą rozbłysnąć w pełnej krasie. Debiutanckie nazwiska w obsadzie Bling Ring nie są więc zaskoczeniem. Obok profesjonalnej Emmy Watson, która świetnie oddała postać Nicki, pojawia się też rewelacyjna Katie Chang, która nadzwyczaj dobrze radzi sobie z rolą Rebecki. Trudno zarzucić cokolwiek obsadzie, która zagrała wszystko, na co pozwalał scenariusz i historia, wkładając w to dużo emocji i pasji. Coppola stwierdziła, że praca z nimi była odświeżająca - i doskonale widać to na ekranie.
Reżyserce należą się duże brawa za to, że przez większość filmu uniknęła moralizatorskiego tonu, nie próbując wymuszać na widzu, co powinien myśleć o postępowaniu bohaterów. Coppola zostawia otwartą furtkę, pozwalając na własną interpretację tego, co widzimy na ekranie. Niestety końcówka trochę psuje pozytywne wrażenia. Została zaprezentowana w jednoznaczny sposób i zdecydowanie zabrakło szerszego kontekstu, odniesionego do wszystkich bohaterów.
Pochwalić należy także za to, że pod toną błyszczyku i torebkami od Channel kryje się subtelny obraz społecznego konsumpcjonizmu podany w całkowicie zjadliwy i nienachalny sposób. Coppola nie usprawiedliwia, nie wybiela swoich bohaterów. Nie tłumaczy ich zachowań w schematyczny i banalny sposób. Ona opowiada historię, nie próbując dodawać do niej dna, którego nie ma. Bling Ring nie jest przejmującym studium nastoletniej psychiki, to jedynie (lub aż) obraz powolnej degeneracji pewnych wartości i emocji, przedstawiony w efektownym, ale nie efekciarskim opakowaniu.
W obrazie Coppoli brakuje trochę szerszego kontekstu, spojrzenia na sytuację oczami osób trzecich, częściowego odcięcia się od głównych bohaterów. Szkoda zmarnowanej roli Georgii Rock, która zagrała młodszą siostrę Nicki i Sam. Emily mogła być kimś, kto patrzy na nastolatków całkiem z boku, a taka postawa w Bling Ring bardzo by się przydała.
Mimo że na ekranie króluje alkohol, narkotyki i całonocne imprezy, to, poza nielicznymi wyjątkami, film praktycznie okrojono z wątków seksualnych. Długo zastanawiałam się, czy to przesadzona pruderia, czy próba wyjścia ze schematu, w którym często umieszcza się filmy o "nastolatkach z problemami". Przychylam się do opinii, że Coppola próbowała pokazać problemy swoich bohaterów inaczej, nie powielając kalek i pod pewnymi względami udało jej się to osiągnąć. Nie uniknęła natomiast kilku rozwlekłych sekwencji, które oglądane po raz kolejny nudzą i nie wnoszą do filmu niczego nowego.
Bling Ring nie jest arcydziełem, które wryje się w pamięci widza na długie lata. To zdecydowanie kino rozrywkowe, które ma efektowną oprawę w zdjęciach, muzyce i scenografii. Warto jednak poświecić czas, by zmierzyć się z tematem i sposobem, w jaki przedstawia go Coppola, bo robi to z dużą dozą ironii i subtelnością, która zawsze wygrywa z nachalnym efekciarstwem.