Twórcy wyciągnęli wnioski z poprzednich sezonów. Tym razem wydarzenia związane z porwaniem Cordella nie są kończone na szybko i po łebkach. W końcu pozwolono im wybrzmieć, aby dały jakiś efekt fabularny i emocjonalny. Mamy więc próby złamania Walkera, porwanie jego brata i inne problemy, z jakimi boryka się bohater. Ta historia ma sens, jest w miarę przemyślana i solidnie skonstruowana.  Tak naprawdę problem wątku porwania Cordella leży w fatalnym czarnym charakterze, którego można byłoby podsumować słowami: przypadkowy gość. Jego motywacje związane z bohaterem są miałkie. W ogóle nie czujemy stawki. Gdy razem z Liamem postanawiają uciec, wszystko zostaje przez twórców – w typowy dla nich sposób! – banalnie uproszczone. Ucieczka wygląda na tak łatwą i bezproblemową, że cały czar pryska. Można zacząć się zastanawiać, co to za amatorzy ich pojmali.
fot. materiały prasowe
+5 więcej
Solidnie wygląda to po stronie kapitana i partnerki Walkera. Prowadzenie śledztwa, mylne tropy czy łamanie zasad dobrze budują uczucie desperacji w tak niemożliwej sytuacji. Jednak ich pojawienie się na miejscu po ucieczce bohaterów jest wymuszone. Widać, że twórcy nie mieli pomysłu na to, jak to powiązać, by oba wątki dobrze się zazębiły. Tradycyjnie fatalnie wygląda motyw rodziny Walkerów. Wątek rodziców Cordella pod kątem fabularnym i emocjonalnym jeszcze ma sens, ale ten dzieci to festiwal głupoty, absurdu i fatalnej gry aktorskiej. Twórcy nie mieli chyba pomysłu, jak to rozwiązać. Walker zaczyna 3. sezon solidnie. To serial w pełni wpisany w ustaloną konwencję. Jeśli kogoś ona nie przekonała, najnowsza odsłona tego nie zmieni. Taki jakościowy przeciętniak, który dobrze się ogląda pomimo festiwalu głupot i absurdu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj