Wampiry kontra Bronxx to historia wręcz banalna, która nie wprowadza kompletnie niczego nowego do gatunku. Twórca odtwarza wszelkie schematy związane z wampirami i nie próbuje nawet kreatywnie nimi operować. To powoduje, że czarne charaktery w postaci wampirów są nudne, puste i bez charyzmy, a ich motywacje nieciekawe. To duży problem, bo historia powinna angażować, budując poczucie zagrożenia. Koncept horroru komediowego jest rozrywkowy, ale potencjał zostaje zmarnowany. Na pierwszy rzut oka można by rzec, że będzie to coś w stylu Stranger Things lub bardziej Ataku na dzielnicę z krwiopijcami w miejscu kosmitów. Problem jednak jest taki, że zamiast skupić się na ciekawej, wartko opowiedzianej historii, twórca tego projektu zdecydował się na siermiężnie budowaną metaforę amerykańskiej rzeczywistości. Jej łopatologia jest tak drastyczna, że rzuca się w oczy dość szybko i wzbudza niesmak. Wampiry bowiem są metaforą białych ludzi, którzy chcą wyrzucić z Bronxu wszystkie osoby innego koloru skóry, by zrobić tam własne imperium biznesowe. Aż nadto widać kiepską próbę poruszenia kwestii rasowych, gdy dostrzegamy, że bohaterowie są osobami czarnoskórymi lub Latynosami, a wampiry mówią formułkę dość sugestywną: nikt się nie przejmie, jak znikniesz. Niestety, gdy dla twórców ważniejszy jest słabo wpisany przekaz społeczny, a nie budowa dobrego fundamentu pod historię, to nie może się to zakończyć zbyt dobrze. A zwłaszcza ta cała banalność prowadzonej historii, która raz za razem marnuje solidne pomysły. Humor jest szczątkowy, a rozwiązanie konfliktu wręcz kuriozalne. Nie mam nic przeciwko oparciu historii na dzieciach na rowerach w stylu Stranger Things, ale musi mieć to sens i jakieś podstawy. A tutaj po prostu grupka bierze kołki, czosnek, wodę święconą i ot tak, raz dwa, kończy problem wampirów w dzielnicy. Im dalej, tym gorzej, bo czuć, że to, co miało potencjał na coś o wiele lepszego - na historię z humorem, ikrą i pomysłem - jest po prostu kiepskim przeciętniakiem. Tak banalne zakończenie wątku sprawia, że to zagrożenie (pomimo kilku solidnych scen napięcia i grozy) jest wręcz komiczne. Problem taki, że Wampiry kontra Bronx ogląda się w porządku. Gdyby wartość rozrywkowa miała charakter i jakiś pomysł (a nie słabe odtwarzanie klisz gatunkowych), nie przeszkadzałaby nawet ta łopatologicznie wprowadzona metafora rzeczywistości. A tak ani to śmieszne, ani emocjonujące, ani zabawne. Marnowanie potencjału, umiejętności aktorów (Shea Wigham i Zoe Saldana w epizodach) i solidnego pomysłu na coś o wiele lepszego.  Kilka dobrych momentów to za mało, by uznać to za rzecz wartą obejrzenia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj