To już (lub dopiero, biorąc pod uwagę, że jest ich dwanaście) czwarta część sagi o rodzie Poldarków pióra Winstona Grahama. Ponownie wracamy do Kornwalii z XVIII wieku, doli i niedoli górników, przemytników, drobnych właścicieli ziemskich, arystokratów i bankierów pretendujących do bycia ważniejszymi od całej reszty. Bo każda opowieść potrzebuje czarnego charakteru, a nuworyszowski bankier George Warleggan znakomicie się w to wpasowuje. Chce wciąż więcej i więcej, jego ambicje rosną proporcjonalnie do majątku, a napędza go zazdrość wobec Rossa Poldarka i skrywane uczucie do Elizabeth. Współczesnej wersji serialu opartego na powieściach Winstona Grahama, cieszącej się niesłabnącą popularnością przede wszystkim dzięki znakomitej obsadzie (Aidan Turner w roli Rossa i Eleanor Tomlinson jako Demelza), słusznie nadano podtytuł Poldark, bo chociaż poprzednia część sagi zakończyła się pogodzeniem rodziny i nowymi nadziejami na przyszłość, przeczuwaliśmy, że była to jedynie cisza przed burzą i zastanawialiśmy się jedynie, skąd spadnie cios. Czy pojawią się nowe kłopoty finansowe (jak dotąd - nieustające)? Poczujemy smak niebezpieczeństwa związanego z przemytem? Czy kryzys w małżeństwie Rossa i Demelzy został zażegnany? A przede wszystkim - co wymyśli złowrogi Warleggan? I we wszystkim po trochu mieliśmy rację, bo autor nie rozpieszcza swoich bohaterów, choć jednocześnie pozwala im się rozwijać, nabierać rumieńców, coraz bardziej przypominać żywych, niepapierowych ludzi, z ich wszystkim wadami i zaletami. Nawet Ross przestaje być bohaterem bez skazy i potrafi zachować się nie tyle popędliwie i dumnie (co leży w jego dotychczasowych charakterze), lecz po prostu niewłaściwie, a konsekwencje jego czynu będą go prześladowały długo i boleśnie, nie oszczędzając innych ludzi. Również Demelza pokazuje pazurki, przestając być jedynie oddaną, lojalną i nad wyraz dobrą żoną.
Źródło: Czarna Owca
George Warleggan pozostaje w zasadzie w cieniu rozgrywającej się historii (jak Tadeusz w Panu Tadeuszu), chociaż jego knowania i starania nie pozostają bez echa. W międzyczasie na kartach Warleggan z radością spotkamy się ze starymi znajomymi i poznajemy nowe postacie, takie jak dziedziczka Caroline, która, mimo powierzchownej próżności i egoizmu, rozkochuje w sobie doktora Dwighta Enysa. Ogółem w czwartej części Dziedzictwa rodu Poldarków czekają nas – jak to w życiu - stare i nowe znajomości, smutki i radości, upadki i wzloty, śmierć i narodziny, a stare powiedzenie, że pierwsza miłość nie rdzewieje, nabiera wyrazistszego sensu. Tło historyczne, jak zwykle u Grahama Winstona, nie zawodzi. Kornwalijskie wybrzeże XVIII wieku żyje kopalniami i przemytem, biedni głodują, więc niepokoje społeczne narastają, a bogatszy odłam społeczeństwa obawia się powiewu Rewolucji Francuskiej zza Kanału. A my niecierpliwie czekamy na ciąg dalszy, czując ciągły niedosyt emocji, relacji między ulubionymi bohaterami, lakonicznych, ale soczystych opisów i klimatu dawnych dni, których – podobnie jak czytelnicy – Winston Graham nie widział na własne oczy, ale potrafi nas przekonać, że było inaczej. Jak dobrze, że wkrótce czekają nas kolejne tomy Dziedzictwa rodu Poldarków, bo naprawdę trudno się z nimi rozstać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj