Warleggan – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 9 listopada 2016Warleggan to już czwarty tom serii historyczno-obyczajowej pod tytułem Dziedzictwo rodu Poldarków. Oceniamy powieść Winstona Grahama.
Warleggan to już czwarty tom serii historyczno-obyczajowej pod tytułem Dziedzictwo rodu Poldarków. Oceniamy powieść Winstona Grahama.
To już (lub dopiero, biorąc pod uwagę, że jest ich dwanaście) czwarta część sagi o rodzie Poldarków pióra Winstona Grahama. Ponownie wracamy do Kornwalii z XVIII wieku, doli i niedoli górników, przemytników, drobnych właścicieli ziemskich, arystokratów i bankierów pretendujących do bycia ważniejszymi od całej reszty. Bo każda opowieść potrzebuje czarnego charakteru, a nuworyszowski bankier George Warleggan znakomicie się w to wpasowuje. Chce wciąż więcej i więcej, jego ambicje rosną proporcjonalnie do majątku, a napędza go zazdrość wobec Rossa Poldarka i skrywane uczucie do Elizabeth.
Współczesnej wersji serialu opartego na powieściach Winstona Grahama, cieszącej się niesłabnącą popularnością przede wszystkim dzięki znakomitej obsadzie (Aidan Turner w roli Rossa i Eleanor Tomlinson jako Demelza), słusznie nadano podtytuł Poldark, bo chociaż poprzednia część sagi zakończyła się pogodzeniem rodziny i nowymi nadziejami na przyszłość, przeczuwaliśmy, że była to jedynie cisza przed burzą i zastanawialiśmy się jedynie, skąd spadnie cios. Czy pojawią się nowe kłopoty finansowe (jak dotąd - nieustające)? Poczujemy smak niebezpieczeństwa związanego z przemytem? Czy kryzys w małżeństwie Rossa i Demelzy został zażegnany? A przede wszystkim - co wymyśli złowrogi Warleggan?
I we wszystkim po trochu mieliśmy rację, bo autor nie rozpieszcza swoich bohaterów, choć jednocześnie pozwala im się rozwijać, nabierać rumieńców, coraz bardziej przypominać żywych, niepapierowych ludzi, z ich wszystkim wadami i zaletami. Nawet Ross przestaje być bohaterem bez skazy i potrafi zachować się nie tyle popędliwie i dumnie (co leży w jego dotychczasowych charakterze), lecz po prostu niewłaściwie, a konsekwencje jego czynu będą go prześladowały długo i boleśnie, nie oszczędzając innych ludzi. Również Demelza pokazuje pazurki, przestając być jedynie oddaną, lojalną i nad wyraz dobrą żoną.
George Warleggan pozostaje w zasadzie w cieniu rozgrywającej się historii (jak Tadeusz w Panu Tadeuszu), chociaż jego knowania i starania nie pozostają bez echa. W międzyczasie na kartach Warleggan z radością spotkamy się ze starymi znajomymi i poznajemy nowe postacie, takie jak dziedziczka Caroline, która, mimo powierzchownej próżności i egoizmu, rozkochuje w sobie doktora Dwighta Enysa.
Ogółem w czwartej części Dziedzictwa rodu Poldarków czekają nas – jak to w życiu - stare i nowe znajomości, smutki i radości, upadki i wzloty, śmierć i narodziny, a stare powiedzenie, że pierwsza miłość nie rdzewieje, nabiera wyrazistszego sensu.
Tło historyczne, jak zwykle u Grahama Winstona, nie zawodzi. Kornwalijskie wybrzeże XVIII wieku żyje kopalniami i przemytem, biedni głodują, więc niepokoje społeczne narastają, a bogatszy odłam społeczeństwa obawia się powiewu Rewolucji Francuskiej zza Kanału.
A my niecierpliwie czekamy na ciąg dalszy, czując ciągły niedosyt emocji, relacji między ulubionymi bohaterami, lakonicznych, ale soczystych opisów i klimatu dawnych dni, których – podobnie jak czytelnicy – Winston Graham nie widział na własne oczy, ale potrafi nas przekonać, że było inaczej. Jak dobrze, że wkrótce czekają nas kolejne tomy Dziedzictwa rodu Poldarków, bo naprawdę trudno się z nimi rozstać.
Źródło: fot. Czarna Owca
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat