Po czterech latach reżyserzy Katarzyna Adamik (Amok) wraz z Jan P. Matuszyński (Ostatnia rodzina) wracają do opowieści o bieszczadzkiej straży granicznej. Akcja toczy się w malowniczym miejscu, w którym już dawno zatrzymał się czas. Grany przez Leszek Lichota Rebrow nadal ukrywa się w głębi lasów przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Wyglądem zaczyna przypominać Szeptuna z pierwszego sezonu. Ale to nie on, tym razem, jest źródłem zainteresowania policji i prokuratury. W jednym z pieców, które służą do wypalania węgla znaleziono kilkanaście ciał uchodźców. Do rozwiązania zagadki ich śmierci zostaje oddelegowana prokurator Dobosz (Aleksandra Popławska). Kobieta, która już raz przegrała z bieszczadzką mafią.
Tym razem akcja Watahy dzieje się zimą, co jeszcze bardziej potęguje klimat grozy i niebezpieczeństwa. Lasy obsypane śniegiem. Szare miasteczka. Bieszczady o tej porze roku wyglądają fenomenalnie, a strona wizualna tej produkcji jest jej najmocniejszym punktem. Jednak ta pora roku jest najtrudniejsza dla wszystkich, którzy muszą wtedy pracować w plenerze. Stąd podenerwowanie w szeregach straży granicznej, której zadania przyjdzie nam oglądać. Choć muszę przyznać, że stojący na czele scenarzystów Piotr Szymanek znacznie poprawił jakość scenariusza w porównaniu z pierwszą odsłoną. Nie ma dłużyzn i rozmów prowadzących donikąd co było największym grzechem poprzedniego sezonu. Historia jest ciekawsza i bardziej przykuwa uwagę widza, niemniej akcja rusza z kopyta dopiero w drugim odcinku. Pierwszy służy raczej jako ponowne przedstawienie wszystkich bohaterów i wyjaśnienie tego co się z nimi
działo. Jest to pewnego rodzaju prolog. Dowiemy się z niego co przez te lata porabiał Rebrow i czy faktycznie wszyscy z jego otoczenia o nim zapomnieli. Z jakimi problemami musiała borykać się pani prokurator po tym jak jej dochodzenie w Bieszczadach okazało się jednym wielkim fiaskiem. No i czy komendantowi Markowskiemu udało się pozbierać oddział po ostatnich wydarzeniach.W obsadzie pojawiają się nowe twarze, jak choćby Grzegorz Damięcki, grający agenta ABW czy Matylda Damięcka jako nowy nabytek straży granicznej. Mnie osobiście ucieszył powrót do serialu Jacek Lenartowicz czyli pyskatego Łuczaka i Jarosław Boberek jako znudzonego swoją pracą policjanta Świtalskiego. Może nie są to znaczące postacie, ale za każdym razem jak się pojawiały na ekranie w pierwszym sezonie to kradły show. Tak jest i teraz.
Widać, że HBO uczy się na błędach i wyciągnęło odpowiednie wnioski. Nowa Wataha jest wolna od błędów pierwszej części. Jest mroczniejsza, posiada ciekawą intrygę kryminalną i szybszą akcję. Może to wynikać z tego, że 2. sezon ma jedynie 6 odcinków. Jeśli tempo dwóch pierwszych odcinków zostanie utrzymane, to będzie to jeden z lepszych rodzimych seriali tego roku.