Niestety, trudno na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Zacznijmy jednak od początku – Jean to młoda kobieta pracująca w salonie urody, której mąż ginie w nieszczęśliwym wypadku. Choć w wielu powieściach oznaczałoby to początek lub koniec kłopotów, to Jean nie ma takiego szczęścia. Co prawda śmierć męża pozwala jej odetchnąć z ulgą po latach zmagania się z jego oskarżeniem o porwanie dziecka, ale jednocześnie w ten sposób kobieta zostaje sama w walce z łaknącymi prawdy dziennikarzami. Bohaterka zaczyna się łamać… ‍The Widow to jednak nie tylko historia Jean, w sumie średnio interesującej bohaterki. Prócz niej mamy do czynienia z Kate Waters, dziennikarką śledczą, i Bobem Sparkesem, policjantem, który badał sprawę Glena, męża Jean. I trzeba przyznać, że fragmenty związane z Kate Waters są najciekawsze – nie tylko dlatego, że sama bohaterka jest warta uwagi, ale także dlatego, że jest tutaj opisana cała dziennikarska robota – jej zalety i wady. Często w thrillerach i kryminałach dziennikarze są pokazani jako sępy, które jedyne czego pragną, to informacji. Oczywiście, Kate też taka jest. Jednak nie jest w żaden sposób przez to piętnowana. To inteligentna, sprytna kobieta, która ma swój cel. Mimo tego, że Kate Waters musi być "lepsza i bardziej sympatyczna" niż inni dziennikarze, to miło zobaczyć jak wygląda praca dziennikarska od kuchni. No url Niestety, zupełne inne wrażenie odbiera się przy fragmentach Boba Sparkesa. Jest to po prostu typowy policjant. Ciepły, miły, prostoduszny, żyjący pracą, któremu nie układa się z żoną. Trudno o Bobie cokolwiek więcej powiedzieć – on ma po prostu wyjaśnić czy Glen na pewno był porywaczem: do tej roli nie musi mieć wyrazistego charakteru. Nie można jednak odebrać Bobowi tego, że wzbudza sympatię – i chyba to miało czytelnikowi wystarczyć. Jeśli chodzi o samą Jean, to łatwo mieć co do niej mieszane uczucia. Z jednej strony ta postać ma chwile, gdy zyskuje – Jean wychodzi wtedy z roli zahukanej żonki i pokazuje charakter. Z drugiej strony przez większość czasu ta postać wydaje się… zwyczajnie mdła. Oczywiście, pisarska robi wszystko, by nie zrobić z tytułowej Wdowy kretynki. Nie zmienia to jednak faktu, ze choć Jean wie, że jest wykorzystywana przez dziennikarzy i że musi uważać, to nic więcej nie można o niej powiedzieć. Co gorsza, nie zawsze można zrozumieć bohaterkę czy sympatyzować z nią jak z Bobem Sparkesem.
Źródło: Czarna Owca
Co jest jednak dobre w tej książce, że zasługuje na tak wysoką ocenę? Akcja. Czytelnik od pierwszej strony zaczyna „połykać” powieść i zanurza się w niej momentalnie. I nie może przestać, zwłaszcza, że co chwila rzucane mu są przynęty dające nadzieję, że już za chwile sprawa zostanie rozwiązana. To nie pozwala oderwać się od powieści i powoduje, że jak tylko czytelnik usiądzie, by ją przeczytać, to nie wstanie, póki jej nie skończy. Wdowa to niezły thriller. Nie zły, nie dobry. Niezły. Ma parę minusów czy tzw. „średniaków” (postacie czy zakończenie – autorka mogła je bardziej podrasować i szkoda, że tego nie zrobiła), ale akcja wrze, a tajemnice są w odpowiednim momencie odkrywane. I to wystarczy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj