Niełatwe jest życie żony czy dziewczyny gangstera. Trzeba wybrać, czy świadomie nie zauważa się pewnych ciemnych interesów ukochanego, czy też w pełni je akceptujemy. Jakiej drogi by się nie wybrało w momencie, gdy coś pójdzie nie tak, przeciwnicy przyjdą do domu odebrać co ich lub po prostu pokazać, kto tu rządzi. Najłatwiejszym celem teoretycznie są rodzinny gangsterów. Jednak co się stanie, gdy osoby, które miały z przerażenia chować głowę w piasek, postawią się? Kiedy wdowa nie daje złamać się gangsterom i postanawia spłacić 2 milionowy dług, jaki został po jej zmarłym mężu. Między innymi na to pytanie stara się odpowiedzieć Steve McQueen w swoim nowym filmie. Wdowy to galeria świetnie napisanych postaci. Każda bohaterka ma swój unikalny charakter i wachlarz umiejętności. Veronika (Viola Davis) podobnie jak jej zmarły tragicznie mąż Harry (Liam Neeson) potrafi sprawnie zarządzać grupą i egzekwować powierzone zadania. Piękna Alice, dziewczyna z polskimi korzeniami, jest świadoma swojej urody i bezbłędnie wykorzystuje to, by uzyskać od mężczyzn to, czego chce. Natomiast Linda (Michelle Rodriguez) jest w tej grupie odpowiedzialna za prace fizyczne. Oczywiście nowo utworzony żeński gang to nie jest dobrze naoliwiona maszyna. McQueen pokazuje zdarzenie się różnych temperamentów i charakterów. Kobiety, które nigdy nie były poddane takiej presji, muszą nagle stanąć naprzeciw gangsterom jak równi z równym. Jest to świetny pokaz determinacji osób, których los postawił pod ścianą. Akcja przeplata się tutaj z dramatem. Jednak McQueen wraz z Gillian Flynn stworzyli wyważony scenariusz, w którym dramat nie przysłania głównej intrygi. Mamy w tej opowieści mnóstwo różnych bohaterów, ale żaden z nich nie zostaje zaniedbany czy zepchnięty na dalszy plan. Każda z postaci dostaje szanse zaprezentowania się widzom. W tym całym wachlarzu bohaterów w pamięci zostaje przede wszystkim Robert Duvall jako emerytowany polityk Tom Mulligan starający się zapewnić swojemu synowi Jackowi (Colin Farrell) wygraną w nadchodzących wyborach. Tym wątkiem McQueen chce pokazać pewną zmianę warty i wartości, jaka zachodzi w obecnej polityce na całym świecie. Dawno temu ustanowione reguły nie są honorowane przez młodsze pokolenie. Honor czy przywiązanie do danego słowa nie ma dla nich większej wartości. Liczy się zysk. Wygrana za wszelką cenę. W tym świecie ostatnimi sprawiedliwymi są tytułowe wdowy, które chcą po prostu prowadzić zwykłe życie. Ale przeszłość ich mężów im na to nie pozwala. Widmo tego, że będą musiały żyć w tym cieniu do końca życia, jest dla nich przerażające. Godną uwagi kreacją aktorską jest również Brian Tyree Henry, grający gangstera Jamala dobrze rozumiejącego obecne realia i to, że młodzi chcą zająć jak najszybciej miejsca okupowane przez starszych bossów. Dlatego stara się wejść do polityki, by zarabiać duże pieniądze „legalnie”, bez konieczności ciągłego oglądania się za plecy, czy nie czai się tam jakiś tajniak czy młodzieniaszek z pistoletem.
Największa siłą Widows jest ich nieprzewidywalność. Reżyser cały czas stara się widza zaskoczyć drobnymi twistami. Czasem się to udaje, czasem nie, ale nie możemy narzekać na nudę. Nawet gdy wydaje nam się, że już wszystko rozgryźliśmy, to okazuje się, że McQueen zawsze skrywa jakiegoś asa w rękawie. Żadna z zaprezentowanych postaci nie jest jednoznaczna. Zaskakują nas swoimi decyzjami. Widać, że Brytyjczyk bawi się z widzem w kotka i myszkę w bardzo przemyślany sposób. Operuje emocjami swoich bohaterów, pokazując ich cierpienie. Chce, by widz również zaangażował się emocjonalnie w tę opowieść. I to działa.

Gdzie obejrzeć ten film? Zobacz go w naszym repertuarze kin z opcją natychmiastowego zakupu biletu!

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj