Dotychczas historie z poszczególnych odcinków opierały się na losowych osobach, którym Bo i Tate pomagali. Tym razem wątek pomocy jest ściśle powiązany z przewodnią opowieścią Believe, która dzięki tym wydarzeniom zaczyna mieć sens. Co najważniejsze, w końcu wyjaśniono, dlaczego obcy ludzie w ogóle rozmawiają z Bo, a nie zachowują się jak zwyczajni, cyniczni mieszkańcy dużych miast i nie trzaskają jej drzwiami przed nosem. Można było spodziewać się, że jest to jakiś pasywny efekt jej mocy. Rozmowa kobiety i Tate'a wyraźnie sugeruje właśnie takie wyjaśnienie, które potrafi przekonać i usprawiedliwić rzekomą naiwność serialu.

Wątek przecieku w firmie Skourasa jest intrygujący, ale przewidywalny. Da się go rozpracować praktycznie od pierwszej rozmowy dr Zoe Boyle ze Skourasem, w której kobieta jednoznacznie wyraża dezaprobatę wobec decyzji swojego przełożonego. Skouras cały czas tłumaczy wszystko dobrem dziecka, ale gołym okiem widać, że popada w skrajność. Chce odzyskać Bo bez względu na koszty i momentami można odnieść wrażenie, że lada chwila pojawi się dewiza "albo ją dostanę, albo nikt jej nie będzie mieć". Boyle widzi, że Skouras zaczyna coraz bardziej popadać w pewnego rodzaju szaleństwo, a obsesja i natura naukowca przyćmiewa zwyczajne ludzkie odruchy. Tylko że dzięki wątkowi przecieku u Skourasa Believe w końcu ma jakiś sensowny cel, do którego może dążyć. Nie chodzi tylko o ciągłą ucieczkę i zapewnienie bezpieczeństwa Bo, ale o skończenie pościgu i zapewnienie dziewczynce w miarę normalnego życia.

[video-browser playlist="635154" suggest=""]

Kiedy pierwszy raz Skouras powiedział o tym, że chce wysłać Joshuę za Bo, oczekiwałem jakiegoś starcia dwóch osób o nadzwyczajnych zdolnościach. Sceny na dworcu kolejowym nie rozczarowują, bo mają znakomity wydźwięk emocjonalny. Pamiętajmy, że Bo jest dzieckiem, więc w momencie ataku na człowieka, któremu chce pomóc, nie wie, co ma zrobić. Nie ma doświadczenia w takich sytuacjach i często musi polegać na instynkcie. Efekt jest satysfakcjonujący, choć czasem twórcy mogliby pokazać wykorzystanie jej mocy bez krzyków (jak np. w poprzednim odcinku, z rzutem samochodem), ponieważ w tym miejscu lepiej sprawdziłaby się stonowana wersja niż emocjonalna ekspresja, która zahacza o banał. Oby kolejne odcinki nie skupiały się na moralnym dylemacie dziewczynki nie chcącej więcej wykorzystywać swoich mocy.

Relacja Tate'a z Bo jest podstawą Believe - i tym razem doczekało się to solidnego rozwinięcia. Tate broni się, jak może, przed polubieniem dziewczynki i chce uciekać. Trudno mu się dziwić, ale wyraźnie zaczyna coś czuć, jakąś więź z dzieckiem, któremu również na nim zależy. Zastanawia mnie fakt: skoro Bo zawsze tyle wie o wszystkim, dlaczego nie wyczuwa tego, że Tate jest jej ojcem? Najbardziej razi mnie, iż Winter nie mówi Tate'owi o tym fakcie, gdy po raz kolejny słyszy o tym, że chce uciekać. Przecież taka informacja bardzo skutecznie uspokoiłaby sytuację.

Piąty odcinek wypada najciekawiej z dotychczasowych, bo dostarcza akcji (Jamie Chung w końcu ma coś do roboty), emocji i rozwoju fabuły, którego brak było w kilku poprzednich epizodach. Believe ogląda się przyjemnie, ale by mieć szansę na coś więcej, ten serial musi nabrać wiatru w żagle, gdyż samym urokiem dziewczynki grającej Bo nie zdobędzie zamówienia na drugi sezon. Twórcy muszą opracować większą historię do opowiedzenia, by przekonać do siebie widzów.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj