Problem finału nie leży w braku akcji, ścinania głów czy hektolitrów krwi, ponieważ nie tego oczekujemy po tym serialu. Wszelkie efektowne walki i tym podobne rzeczy są jedynie smakowitym dodatkiem, a nie esencją Vikings. Ostatni odcinek pokazuje nam dość wyraźnie, że stacja History jeszcze wiele musi się nauczyć - przede wszystkim w kwestii budowania emocji wokół bohaterów i historii, która w finale powinna szczególnie zaskakiwać i mieć w sobie nutkę napięcia. Tego w tym odcinku nie doświadczamy.
Dziwi ten fakt, gdyż Michael Hirst w Dynastii Tudorów jako scenarzysta pokazywał się z jak najlepszej strony podczas budowania opowieści. Cały finał sprawia wrażenie zwyczajnego, dość przeciętnego odcinka tego jakże dobrego serialu. Boli fakt, że w scenach w wiosce, gdy atakuje epidemia i po kolei chorują znane nam postacie, nie udaje się wytworzyć z nimi emocjonalnej więzi. Nie ma w tych scenach napięcia, niepewności i tego, co powinno sprawiać, że martwimy się losem Lagerthy czy kapłana. Wątek ten potraktowano zbyt powierzchownie i zmarnowano potencjał na naprawdę wielkie emocje i wzruszenia.
[image-browser playlist="" suggest=""]©2013 History
Brawa dla Michaela Hirsta za podejście do wątku księżniczki Aslaug. Bardzo dokładnie odrobił pracę domową i praktycznie dosłownie przeniósł na ekrany najważniejsze elementy z mitu o tej postaci. Tyczy się to też zagadki, jaką Ragnar dla niej przygotował, i jej małego futrzanego przyjaciela. Biorąc pod uwagę to, co dalej zawarto w micie, możemy przewidzieć wydarzenia na kolejny sezon. Szkoda, że to jednoznacznie oznacza koniec pięknej pary, jaką stanowili Ragnar i Lagertha. Nie przekonuje mnie jedynie wybór aktorki do roli Aslaug - w micie czytamy, że była to księżniczka niezwykłej urody i wydaje się, że twórcy mogli do tej roli wybrać kogoś, kto prezentowałby bardziej uniwersalny typ piękna, mogący przekonać widzów do zaistniałych sytuacji.
Nieciekawie poprowadzono wątek jarla Borga, który również nie prezentuje sobą tego, czego mogliśmy oczekiwać. Wkrada się tu zbyt duża przewidywalność - zwłaszcza od momentu, w którym Ragnar decyduje się pozostawić niezadowolonego Rollo. Kolejne kroki sfrustrowanego brata Lothbrooka są jedynie naturalnym następstwem tych wydarzeń.
Bez wątpienia w pierwszym sezonie mieliśmy wiele lepszych odcinków, które emocjonowały i zaskakiwały. Finał jest po prostu kolejną zaledwie poprawną opowieścią, która tylko delikatnie napędza fabułę i szykuje podwaliny pod kolejny sezon. Nie ma napięcia, nie ma niespodzianek - czyli wszystkiego, czego po finale sezonu jakiegokolwiek serialu oczekujemy. Oby w drugiej serii twórcy wyciągnęli wnioski z błędów i zatrudnili doświadczonych filmowców, którzy wzniosą ten serial na wyżyny wybitności.