Akcja została osadzona miesiąc po wydarzeniach z pierwszego tomu. Dora zamieszkała w Thornie wraz z Mironem oraz Joshuą i rozkręca właśnie agencję detektywistyczną, w której zresztą zatrudnia swoich przyjaciół. Paradoksalnie oznacza to, że nie pojawią się oni w „Wilku…” – ponieważ właśnie rozgryzają inną sprawę. Dora z kolei zajmuje się dwiema naraz. Z jednej strony przyjęła zlecenie na odszukanie córki pewnej wrażliwej wiedźmy, z drugiej – jej dawny znajomy z policji, Witkacy, natknął się w Toruniu na zwłoki, które ewidentnie pozostawił po sobie wściekły wampir. Z tego powodu Wilk zwraca się o pomoc do Romana, przedstawiciela krwiopijców w Starszyźnie...

„Złodziej dusz” bardzo przypadł mi do gustu, jednak po pewnych niedoskonałościach warsztatu dało się zauważyć, iż jest to debiut. „Wilk…” natomiast pokazuje, że autorka bardzo się rozwinęła (tekst powstał później niż poszczególne części heksalogii). Czytałam go z ogromną przyjemnością, tym bardziej, że z racji nieobecności Mirona i Joshui nie mogłam też narzekać na poświęcanie zbyt dużej uwagi wątkom miłosnym – po prostu ich nie było, Jadowska mogła więc skupić się na tym, co stanowi jej najmocniejszą stronę: kryminalnych intrygach.

Z niezwykłym zainteresowaniem czytałam zarówno o samym śledztwie – wszelkich zwrotach akcji, oraz o metodach, z jakich korzystali wiedźma z wampirem. Widać, że autorka ma pomysł na cykl, w którym istotną rolę odgrywać ma agencja detektywistyczna do spraw nadnaturalnych. Niezwykle ciekawie nakreśliła postaci ofiar i podejrzanych oraz ich biografie. W „Wilku…” nie zabrakło scen akcji, momentów humorystycznych, ale także ponurych i przygnębiających – których dziwnie byłoby uniknąć, biorąc pod uwagę konieczność rozwikłania sprawy morderstwa. Na uwagę zasługuje również nakreślenie relacji Dory z Romanem – to partnerzy z konieczności, nie z chęci. Wiedzą, że potrzebują się wzajemnie, jednak nie do końca sobie ufają, zarazem jednak stanowią dla siebie nawzajem ciekawostkę. Ich rozmowa (czy raczej uwaga Romana pod adresem Dory) o upodobaniach do smaku krwi stała się moją ulubioną w całej dotąd poznanej historii i wysoko postawiła poprzeczkę. Poczułam także sentyment do fragmentu, w którym Dora odprężała się, słuchając „Carry on my wayward son” zespołu Kansas. Nie tylko dlatego, że mam ogromną słabość do tego utworu; idealnie pasował on do nastroju sceny.

Ponownie w czasie lektury miałam skojarzenia z serialem „Castle”; u Jadowskiej pojawia się w pewnym sensie odwrócenie idei tej produkcji. W centrum znów znajduje się osoba postępująca niekonwencjonalnie dla otoczenia, jednak tym razem nietypowość polega na tym, że w świecie magicznym Dora jest jedyną policjantką. Stosowanie przez nią nawyków z dawnej pracy jest równie niezwykłe dla wampirów czy wiedźm, jak pomysły Richarda Castle’a dla jego kolegów z komisariatu.

„Wilk w owczej skórze” to krótkie, ale świetne urban fantasy. Zdecydowanie polecam fanom tego podgatunku, miłośnikom wampirów, intryg kryminalnych oraz… mieszkańcom Torunia. Mam wrażenie, że wypada zapoznać się z kawałkiem niezłej literatury, jeśli jej akcja rozgrywa się w rodzinnym mieście.

[image-browser playlist="596129" suggest=""]

Autor: Aneta Jadowska

Tytuł: Wilk w owczej skórze

Seria: Heksalogia o Dorze Wilk

Tom: 1,5 (łącznik między tomami 1 i 2)

Data wydania: listopad 2012

Liczba stron: 71

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj