Wirus ("The Strain") to serial, który od początku do końca cechuje się zamkniętą fabułą. Osoby czytające książki del Toro i Hogana doskonale wiedzą, jak cała historia się potoczy i zakończy, z kolei widzowie mogą z uwagą oglądać kolejne odcinki rozwijające poszczególne wątki. Ciągłość fabuły sprawia, że trudno jest opuścić jakikolwiek odcinek. Mimo tego, że w serialu dzieje się niewiele, wydarzenia, które obecnie oglądamy na ekranie, mogą mieć w przyszłości wpływ na to, co wydarzy się dalej. Idealnym tego przykładem wydaje się być zaćmienie słońca mające miejsce w Nowym Jorku. Mimo że nie zostało to jednoznacznie potwierdzone, można odnieść wrażenie, iż zjawisko to było kluczowe dla planów Mistrza i Thomasa.

W Wirusie historię oglądamy z kilku punktów widzenia. Oczywiście tym najważniejszym jest Ephraim, który potrzebował aż 6 odcinków, by zrobić to, co było nieuniknione, czyli połączyć siły z Setrakianem. Powróciła też Nora, zdająca sobie sprawę, że tylko u Abrahama może znaleźć schronienie. Czy w trójkę główni bohaterowie będą w stanie pokonać nadchodzące zło? Zapewne pomoże im niebawem Vasiliy, którego wątek dotychczas był mocno oderwany od reszty historii, ale wydaje się być on cennym nabytkiem w armii pomocników Setrakiana. Trudno też nie sympatyzować z Gusem, który może okazać się wtyczką w szeregach Thomasa, jeśli tylko bohaterowie "odnajdą się", co wydaje się być kwestią czasu.

[video-browser playlist="633431" suggest=""]

Wirus trudno traktować jako horror. Być może z początku postacie zarażonych/wampirów potrafiły przerazić, ale teraz widz już się do nich przyzwyczaił. Nie budzą one przesadnej grozy, ale może też dlatego, że większość z nich cały czas przebywa w ukryciu, chowając się przed słońcem. Cieszy, że twórcy pozostają wierni oryginalnej wizji wampirów, ale jednocześnie pokazują je jako istoty zachowujące się momentami bardzo podobnie do zombie. Warto jednak pamiętać, że w serialu już teraz możemy wyróżnić trzy rodzaje wampirów: sprawców całego zamieszania, zarażających pasażerów samolotu oraz "czwórki", która przeżyła (i pewnie nie był to przypadek).

Z przyjemnością ogląda się mającego największy dystans do całej sprawy Abrahama Setrakiana, czyli Davida Bradleya, znanego choćby z roli Waldera Freya w serialu Gra o tron. Staruszek doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje, z dużą łatwością obcina głowy kolejnym wampirom i jednocześnie liczy na wsparcie Ephraima. Wnioskując po słabym cliffhangerze kończącym epizod, dopiero teraz serial powinien ruszyć z kopyta. Na pewno wiedza Abrahama pomoże głównym bohaterom w lepszym zrozumieniu całej historii, ale czy wystarczy, by pokonać przeciwnika? Na to potrzeba będzie prawdopodobnie aż 5 sezonów.

Czytaj także: Recenzja książki "Wirus"

The Strain nie jest tak dobry, jak można było się spodziewać. Serial ma swoje zalety i wady. Wiele wskazuje na to, że po prostu wypada tej historii dać trochę czasu, by rozkręciła się na dobre. Pierwszą połowę premierowego sezonu należy więc traktować jako prolog i wprowadzenie do kolejnych, bardziej zawiłych rozdziałów całej przygody.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj