Lemuel Gunn – weteran wojny w Afganistanie, były agent CIA, obecnie prywatny detektyw w Nowym Meksyku – to człowiek kierujący się określonymi zasadami, dzięki czemu udaje mu się utrzymywać swoich klientów w dobrym nastroju. Pewnego dnia w progu jego przyczepy kempingowej pojawia się Ornella Neppi, pracownica firmy poręczeniowej stryja, a wraz  z nią nowe zlecenie. Detektyw ma za zadanie odnaleźć Emilio Gavę – mężczyznę, który został zatrzymany za handel kokainą. Firma krewnego panny Neppi zapewniła mu uiszczenie kaucji w wysokości 125 000 dolarów, jednak Gava zapada się pod ziemię, a wraz z nim szansa na odzyskanie pożyczonej sumy. Lemuel odkrywa kolejne elementy z życia potencjalnego dealera, które sugerują, że przestępca nie jest tym, za kogo się podaje, a sam detektyw nie jest jedynym, który pragnie odszukać mężczyznę. Już pierwsze akapity powieści wprowadzają atmosferę klasycznego kryminału noir. Autor zmyślnie wykorzystuje do tego konieczne atrybuty – Gunn jeździ Studebakerem Starlight Coupe z 1950 roku, na biuro swojej działalności detektywistycznej obrał przyczepę kempingową, z której korzystał Douglas Fairbanks Junior podczas pracy w filmie „Więzień królewski”, a dżentelmeński styl bycia prywatnego detektywa sytuuje go w wyobraźni czytelnika pośród krajobrazu lat 50. Sama Ornella Neppi podczas pierwszego spotkania z detektywem zwraca uwagę na fakt, iż powszechna opinia krążąca o Gunnie opiera się na niedopasowaniu tego ostatniego do współczesnych czasów. Littell w trakcie snucia pasjonującej opowieści czasami nienachalnie o tym przypomina – w chwilach, gdy Gunn zmaga się z wynalazkami nowoczesnego świata, czy w momencie, kiedy stara się rozpracować symbiozę społeczeństwa z bumem technologicznym. Autor konsekwentnie realizuje plan uklimatyzowania „Nasty piece of work” w noirowych tonacjach. Niejednokrotnie czytelnik łapie się na tym, że lokuje akcję powieści nie we właściwej współczesności, lecz kilka dekad wstecz.
źródło: materiały wydawcy
  Nawiązywanie do atrybutów klasyki literatury szpiegowskiej nie jest jednak jedynym elementem budującym pozytywny całokształt owej powieści. Dzieło Littella tworzą bowiem przede wszystkim charyzmatyczne postacie. Nie bez powodu amerykańscy krytycy porównują twórczość Roberta Littella z takimi legendami jak Raymond Chandler czy John le Carré. Podobnie jak ci dwaj mistrzowie fikcyjnego szpiegostwa i zbrodni, wspomniany wyżej pisarz (bazując notabene na swoim „kilkunastopowieściowym” doświadczeniu) prowadzi bohaterów przede wszystkim pod względem psychologiczno-emocjonalnym, wprowadzając ich w sytuacje, które wymagają podjęcia walki z wewnętrznymi słabościami i demonami. Każda strona przybliża nas do emocjonującego i zaskakującego zwrotu w fabule, która może być posądzona o stereotypowość, lecz zdecydowanie taka nie jest. Czytaj również: „Cierpienia Dextera” już niedługo Ostatnim, lecz równie istotnym faktem obiecującym dobrą rozrywkę przy lekturze „Nasty piece of work” jest fizyczna grubość opowieści. Książka liczy „zaledwie” 250 stron, co jak na współczesne standardy może się wydawać śmiesznie małą liczbą. Po zakończonej lekturze stwierdzam jednak, że książka posiada wręcz idealną objętość. Littell dostarcza na każdej stronie dużą dawkę rozrywki i humoru, nie rozwleka się nad niepotrzebnymi wątkami, a przez to poświęca uwagę na rzetelny tok myślenia Lemuela Gunna, dzięki czemu szybko obdarzamy bohatera dużą dozą sympatii. „Nasty piece of work” ma za zadanie umilić wieczór każdemu miłośnikowi powieści detektywistycznych i z tegoż zlecenia wywiązuje się równie skutecznie co sam protagonista.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj