Druga połowa 4. sezonu serialu „Falling Skies” była przepełniona złymi i mało atrakcyjnymi pomysłami. Oglądało się to wszystko z wielkim bólem, ale z drugiej strony trudno było porzucić tę historię, gdy dowiedzieliśmy się, że zamówiono finałowe 10 epizodów. Skoro wytrwaliśmy tak długo, wypadałoby zobaczyć, jak to wszystko się skończy. W zeszłym roku pożegnaliśmy się z produkcją, mając cień nadziei, że powróci ona lepsza i odświeżona dzięki nowemu, ciekawemu zagrożeniu – kosmitom mającym zdolność manipulowania umysłami. I faktycznie widać pewne przebłyski poprawy, ale nasze oczekiwania są dużo większe. Trzeba pochwalić scenarzystów, że nie bawią się w spowalnianie akcji, ekspozycję czy inne poboczne wątki. Po swoim tajemniczym spotkaniu z nowymi Obcymi Tom Mason powraca do obozu 2nd Mass i momentalnie zaczyna ofensywę przeciwko przetrzebionym siłom Espheni. Teraz to ludzie mają przewagę i mogą zakończyć tę wojnę raz na zawsze. Jednak muszą być bezwzględni i brutalni – nie ma miejsca na litość. Rozpoczynamy więc robienie porządków, kosmiczny trup ściele się gęsto, a na ekranie sporo się dzieje i nie można narzekać na nudę. Jednak wszystko to jest za proste i wciąż nie rozwija w odpowiedni sposób mitologii serialu. Dlaczego i jak rozpoczęła się inwazja? Kim są nowe pozaziemskie istoty? To jest teraz najbardziej interesujące, szczególnie że koniec jest bliski i trzeba na najważniejsze pytania odpowiedzieć. [video-browser playlist="720095" suggest=""] Premiera zajmuje się tym w bardzo małym stopniu, co sprawia, że produkcja TNT to na razie typowa i lekka strzelanka. A po finałowej serii spodziewamy się więcej. Trzeba nadać tej opowieści nieco więcej wyrazistości i emocji, bo inaczej każdemu kolejnemu seansowi towarzyszyć będzie uczucie obojętności. Wiemy, że Tom jest w jakiś sposób kontrolowany, ale czy faktycznie wróg jego wroga jest jego przyjacielem? Widać też, że producenci idą na fabularne skróty, bo Cochise nagle wszystkich zszokował, że na całym świecie rozsianych jest ponad 300 uzbrojonych oddziałów, które tylko czekają na kogoś, kto mógłby być ich przywódcą. Wydaje się więc, że odbicie Ziemi przez ludzi to raczej pewnik, a scenarzyści chcą nas zaskoczyć czymś innym. Pod te plany wciąż jednak budują podwaliny. Oby nie za długo. Choć główny bohater był w centrum wydarzeń premierowego odcinka, nie przeszkodziło to twórcom, aby znów powrócić do tragicznego wątku trójkąta miłosnego pomiędzy Halem, Maggie i Benem. Do końca już tylko 9 epizodów i z całą pewnością nie każdy bohater dożyje finału. Mam ogromną nadzieję, że któryś z braci dostanie niedługo kulkę i skróci cierpienia oglądających, bo ta historia to jedno wielkie nieporozumienie. Czytaj również: „Wrogie niebo” – Noah Wyle opowiada o 5. sezonieFalling Skies” przyzwoicie rozpoczęło swój ostatni sezon, ale w kolejnych odcinkach musi się bardziej postarać, aby widzowie w przyszłości wspominali ten serial jako solidne telewizyjne science fiction. Do tego potrzebne jest naprawdę mocne uderzenie na koniec i zwieńczenie tej przygody z pompą.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj