Gdy Nick i Billy stają się bezrobotni, nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Większość życia poświecili na sprzedaż zegarków, więc gdy biznes przestaje się opłacać, a szef zamyka interes, panowie muszą poszukać nowego miejsca zatrudnienia. Pomocy zasięgają w internecie. Billy, siedząc przed komputerem i wyszukując potencjalnych ofert, w pewnym momencie trafia na martwy punkt. Wtedy, z ciekawości, wpada na pomysł, by wygooglować słowo "Google", co otwiera przed nim zupełnie nowe możliwości. Dowiaduje się o pracowniczym stażu w internetowym gigancie. Kiedy nietypowa rozmowa wstępna ("Co byś zrobił, gdybyś miał 5 centymetrów i znalazł się w Blenderze?") wypada pomyślnie, panowie zostają wrzuceni w sam środek firmy-marki, otoczeni przez ambitnych dwudziestolatków.

Różnica pokoleń oraz podejścia do pracy stanowi jeden z tematów przewodnich obrazu, zarysowany w ciekawy sposób. Interesującym zabiegiem jest na przykład szerokie cytowanie dzieł amerykańskiej kultury z ostatnich trzech dekad dla porównania odniesień czynionych przez poszczególnych bohaterów. Historia przedstawiona w filmie przywodzi na myśl obrazy o licealnej rywalizacji, w których nowo poznani ludzie muszą się dobrze zintegrować, by jako drużyna wygrać z lepiej przygotowanym przeciwnikiem. Ścieranie się charakterów członków zespołu ogląda się z zainteresowaniem, zwłaszcza że film Levy’ego stanowi całkiem celną i nienachalną diagnozę młodego pokolenia, które zdaje sobie sprawę z przesycenia rynku pracy podobnymi do nich jednostkami, więc trudno im wybić się ponad przeciętną. "Kiedy zdążyliście stać się tacy cyniczni?" - pada w pewnym momencie z ekranu. Na szczęście, z pomocą doświadczonych handlowców, zespół zaczyna działać wspólnie, przeżywając po drodze kilka zabawnych przygód. Takie sceny, jak mecz Quidditcha (sic!) czy bójka w barze stanowią preludium do budowania się teamu i kolektywnego wpadania na najlepsze pomysły. I choć jest to kolejna opowieść o tym, jak marzenia mogą się ziścić, jeśli tylko wystarczająco dużo nad nimi popracujemy i włożymy wysiłek drużynowy, film ogląda się wyjątkowo bezboleśnie, a nawet ze sporą satysfakcją.

Produkcja stanowi też świetną reklamówkę firmy Google, ukazującą firmę jako przyjemne miejsce kreatywnego wysiłku i środowisko, w którym każdy znajdzie miejsce dla siebie. Siedziba firmy to: pstrokatość barw, otwarte przestrzenie przypominające "najfajniejszy lunapark, w jakim kiedykolwiek byłeś", sympatyczni ludzie oraz wiele rozrywek ułatwiających odprężenie się po wysiłku umysłowym. (Najzabawniej prezentują się chrome'owe barwy na pracowniczym rowerze, który aż mieni się kolorami tęczy.) Obraz stara się pokazać, dlaczego Google znajduje się na czołowych miejscach list Najlepszych Miejsc Pracy. Nawet muzyka w filmie podbija optymizm, będąc zbiorem skocznych utworów, które szybko wpadają w ucho. Alanis Morrisette, Calvin Harris, Flo Rida, The Hives, Usher czy House of Pain to tylko kilkoro z artystów, których kawałki pojawiły się na ścieżce dźwiękowej. Słoneczne utwory dobrze korespondują ze słońcem bijącym z każdego kadru.

Warto zwrócić uwagę na znane twarze w obsadzie. Poza parą głównych bohaterów, granych przez Vince'a Vaughna i Owena Wilsona, czyli duet, który wielokrotnie odgrywał podobnie wyluzowane, pełne pozytywnej energii i optymistycznego spojrzenia na świat postacie, przez ekran przewija się wiele znanych serialowych twarzy. Rose Byrne (Układy), Jessica Szohr (Plotkara) czy wreszcie Dylan O’Brien, czyli jeden z głównych powodów sukcesu serialowego Teen Wolfa, kreują interesujących, choć nieco stereotypowych bohaterów, w których towarzystwie miło spędza się czas. Ciekawym zagraniem było obsadzenie Maxa Minghelli w roli głównego adwersarza. Minghella zasłynął przecież grając jednego z przeciwników Marka Zuckerberga w doskonałym "The Social Network", a choć Stażyści nie są filmem klasy dzieła Finchera, do gry Maxa trudno się przyczepić, gdyż w obu produkcjach zaprezentował się równie dobrze.

Stażyści to bardzo przyjemna komediowa opowieść, która potrafi podnieść na duchu i zachęcić człowieka do... odbycia stażu w kalifornijskiej firmie. Tak daleko posuniętego product-placementu kino nie widziało już dawno. Na szczęście produkcja oferuje także przyjemną i niezobowiązującą rozrywkę, która pozwala przymknąć oko na ten pełnometrażowy film reklamowy.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj