Fabuła trzeciego odcinka The Walking Dead krąży wokół morderstw Davida i Karen oraz zarazy mającej miejsce na drugim planie. Morderstwo tej dwójki zaszczepiło w mieszkańcach więzienia myśl o zdrajcy w ich szeregach. Motyw "mega przeziębienia" (jak określa je Glenn) zamyka się głównie w ramach domysłów. Bohaterowie dywagują, rozważają, jednak nadal nie dochodzą do żadnych konkretnych wniosków (poza tym, że ludzi z objawami koniecznie trzeba odseparować od reszty). Doskonale przedstawiona jest tutaj strefa kwarantanny, w której przebywają na wpół żywi ludzie, plujący krwią, a nawet przemienieni. Ciarki przechodzą po plecach.

"Isolation" to kolejny epizod poświęcony rozprzestrzeniającej się po więzieniu, tajemniczej chorobie, która stopniowo dotyka następne osoby. Twórcy powracają do wątku typowego dla postapokaliptycznego świata zombie, czyli "każdego może dopaść tragedia". Tak i w tym wypadku, zaraza dotyka wszystkich bez wyjątku: starców, kobiety, dzieci. A nawet jednego z głównych bohaterów.

[video-browser playlist="634300" suggest=""]

Najciekawszymi scenami całego odcinka są te, w których Hershel wybiera się z Carlem do lasu, aby nazbierać zioła dla chorych. Aż dziw, że przedtem te dwie postacie nie dostały wspólnych scen, ponieważ ich podejście do życia, dialogi oraz zdobyte doświadczenie doskonale się scalają. Bohaterowie toczą pomiędzy sobą rozmowy na temat przywództwa, roli w grupie, a także tego, co komu wolno względem drugiej osoby. Kolejną ciekawą parą jest Daryl oraz Michonne, pomiędzy którymi najwyraźniej buduje się pewna relacja (chociaż jeszcze trudno sprecyzować jej naturę), ale wydaje się to mocno niepewne. Niemniej jednak, gdyby udało im się stworzyć jakiś interesujący związek, z pewnością byłby jednym z ciekawszych elementów serialu. Trochę na bok schodzi wątek Ricka, choć z łatwością można dostrzec, że powraca on do roli przywódcy, mimo iż dojrzenie do wzięcia odpowiedzialności za cała grupę zajmie mu jeszcze parę odcinków.

Niestety piętą achillesową odcinka jest pomysł na pułapkę, w którą wpadają główni bohaterowie pod jego koniec - wszystkiemu winny jest głos z radio, który zwiastuje zarysowujące się miasto na horyzoncie. Zasadzka ta wydaje się być mocno naciągana. Do tego dochodzi irracjonalny pomysł na poświęcenie się Tyresse’a (który przez cały epizod aż prosi się o zrobienie sobie krzywdy) i wychodzi typowa cliffhangerowa scena na zakończenie odcinka. Co ciekawe, wyjawienie zabójcy Davida i Karen nie jest tak bardzo zaskakujące, jak mogłoby się wydawać. Z drugiej strony jednak jest to dosyć ciekawy zabieg, ponieważ oddala on wątek dekonspiracji zdrajcy pośród więziennej wspólnoty.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj