Głównym bohaterem filmu jest Franciszek Józefczyk, znany jako Lolo. Podczas II wojny światowej mężczyzna działał w Armii Krajowej, do czego oficjalnie przyznaje się po zakończeniu działań zbrojnych. Niestety, wbrew obietnicom, panująca wówczas władza ludowa nagradza go za wyjście z cienia wyłącznie torturami, znęcając się nad Frankiem fizycznie i psychicznie. To właśnie to doświadczenie mobilizuje go do wstąpienia w szeregi żołnierzy zwanych później wyklętymi – niezależnej armii, która po wojnie zacznie toczyć bój ze świeżo ustanowionym komunistycznym rządem. Tak prezentuje się chronologiczny rys opowieści, jednak zanim dokładnie go poznamy, musi minąć sporo czasu. Film jest realizowany z użyciem wielu retrospekcji, co momentami przysparza problemów w poprawnym odtworzeniu chronologii. Koniec końców jednak wszystko zostaje wyjaśnione, dzięki czemu widz nie pozostaje z poczuciem frustrującego zagubienia lub niedopowiedzenia. Do głównej historii Franka stopniowo dołączone są także wątki poboczne, za sprawą których można lepiej zrozumieć jego motywacje – wiemy, że wraz z ukochaną doczekał się dziecka oraz to, że nikt nie chciał udzielić im ślubu. Kobieta będzie wielokrotnie pojawiała się w opowieści, stanowiąc jeden z głównych czynników mobilizujących Lolo do działania. W walkę o kraj wplątuje się zatem także walka osobista, w zemście za cierpienia i krzywdy ukochanej. Choć brzmi to dość schematycznie (ten motyw powraca w końcu w niezliczonej ilości fabuł), wątek nie zniechęca ani nie razi, stając się momentem odpoczynku od pobudek ideologicznych i sprowadzając głównego bohatera nieco bardziej na ziemię. Filmowy Franek (Wojciech Niemczyk) jest postacią z krwi i kości. Twórcy zręcznie unikają przedstawiania go jako herosa, z tej przyczyny, że przez cały film nasz bohater jest tak naprawdę sam ze sobą. Jego czyny poznajemy głównie za sprawą wspomnień, które powracają do niego co chwila. Błąkający się po lesie, cierpiący głód, zimno i lęk, Lolo wydaje się prawdziwie namacalny i autentyczny. Gdy zaś mowa o jego działaniu w grupie wyklętych, jednoczy się z pozostałymi kompanami, nie wyróżniając się z tłumu. To bez wątpienia plus - nie mamy tu do czynienia z pojedynczym superbohaterem, a raczej przedstawicielem szerszej grupy o podobnych celach. Lolo dzielnie reprezentuje żołnierzy wyklętych, nie tracąc przy tym swojej ludzkiej twarzy. Gorzej robi się natomiast, gdy głównego bohatera zestawia się z jego przeciwnikami - na tle tak jednolicie złych postaci, Franek faktycznie lśni jak kryształ. Nie do końca to do tej kreacji pasuje, bardzo ją upłycając. Sena końcowa też zdaje się być odrobinę przesadzona i widać w niej lekki patos. Nie ma to jednak większego wpływu na odbiór całego filmu - u finału można go ocenić raczej pozytywnie. W tworzeniu historii twórcy inspirowali się autentyczną postacią Józefa Franczaka, który był ostatnim żołnierzem wyklętym. Mężczyzna ukrywał się aż do roku 1963, kiedy to został zastrzelony przez oddziały władzy ludowej. Wyklętego nie można jednak nazwać filmem biograficznym, ponieważ wiele wątków z życiorysu Franczaka zostało zupełnie zmienionych. Sami twórcy mówią jedynie o luźnej inspiracji, co należy mieć na uwadze przed seansem. Film składa się z bardzo dobrych zdjęć, kręconych w rozmaitych plenerach. Dobrze działa fakt, że produkcji nie tworzono w studiu, a raczej w lasach, lochach i ruinach. Obraz przemawia swoją autentycznością, a statyczna kamera wiernie relacjonuje samotną tułaczkę głównego bohatera. Film jest w dodatku bardzo surowy – wyłączając przelatujący samolot, nie ma tu żadnych efektów specjalnych, w czym tkwi jego siła. Retrospektywna forma także okazuje się być dobrym pomysłem – zerwanie z linearnością ma większe szanse na zaskoczenie widza i tym samym utrudnia przewidzenie tego, co zobaczymy w następnej kolejności. ‌‌Wyklęty to pięknie zrealizowana historia, jednak co jakiś czas wpadająca w pułapkę ideologii. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż wkłada się nam do głowy poszczególne postawy i modele, co momentami może razić. Film nie pozostawia pola do własnej interpretacji, stanowiąc zamkniętą całość, z którą można wyłącznie się zgodzić lub nie zgodzić (ze wskazaniem na opcję pierwszą). Niemniej jednak produkcja jest wciągająca, doskonale zmontowana i utrzymująca w pełnym skupieniu. Warto zapoznać się z nią choćby dla wzięcia udziału w dyskusjach - temat jest kontrowersyjny i naprawdę prowokuje do przemyśleń.
PKO Bank Polski jest sponsorem głównym 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj