Wykolejona Judda Apatowa to nie tylko jego piąty film od debiutu dekadę temu, ale także pierwszy film do cudzego scenariusza. I tu wkracza na scenę Amy Schumer!
Najnowsza wielka gwiazda amerykańskiego stand-upu na kinowy ekran weszła z przytupem. Nic dziwnego, że jej pierwszym filmem zajął się właśnie Judd Apatow. Twórca takich obrazów jak The 40 Year Old Virgin, Knocked Up czy Funny People udowodnił nie raz, że potrafi rewelacyjnie śmieszyć na granicy wulgarności, zresztą niejednokrotnie tę granicę celowo radośnie przekraczając. Nie zapominajmy też, że to on w dużej mierze jest odpowiedzialny za fenomen i sukces serialu Girls Leny Dunham. Jak wypadł jego duet z kolejną panią?
Świetnie. Trainwreck to świeża, ostra komedia romantyczna. Z tych, które dla niektórych widzów przekraczają granicę dobrego smaku, ale w tym właśnie leży ich urok. Jak we Chasing Amy czy The Sweetest Thing – romantyczne, emocjonalne sytuacje przeplatają się z chamskimi żartami i sytuacjami mocno krępującymi. Amy Schumer (jako scenarzystka i aktorka) świetnie wyczuwa charakter współczesnego Nowego Jorku, humor obyczajowy i środowiskowy – żartuje sobie zarówno ze świata ekskluzywnych pism, jak i wielkiego sportu. Świetnie w tej opowieści czuje się również reszta obsady: wielcy sportowcy bawiący się własnym wizerunkiem, Tilda Swinton czy John Cena, którzy dostali do zagrania role znacznie różniące się od tych, w których zwykle ich widujemy. Bill Hader - kolejna wielka gwiazda amerykańskiej komedii - dotąd na dużym ekranie zwykle towarzyszył tylko na drugim, trzecim planie innym komikom, a teraz wreszcie dostał dobrą dużą rolę.
Amy Schumer niczym jej postać (również Amy) rozepchnęła się łokciami i w pięknym stylu weszła do pierwszej ligi hollywoodzkich gwiazd, zajmując tam pozycję do tej pory nieistniejącą – mądrej i zabawnej aktorki komediowej, która sama sobie pisze scenariusze. Ten film idealnie uzupełnia najnowszy jej występ stand-upowy, który można od kilku tygodni oglądać w HBOGO. Schumer zresztą opowiada w nim również o pracy nad tym filmem i swoich hollywoodzkich doświadczeniach. Naprawdę warto – jest równie zabawnie, równie ostro i równie niegłupio co w Wykolejonej.
Wydanie DVD tego filmu niestety nie daje nam jakoś specjalnie dużo więcej. Dwie usunięte sceny i kilkominutowy przegląd nieudanych ujęć to naprawdę niewiele. Przy twórcach z taką charyzmą chciałoby się więcej - i o nich, i od nich. Jakiś komentarz reżyserski, jakiś dokument z planu. Może gdzieś kiedyś. Teraz przynajmniej możemy sobie obejrzeć Wykolejoną w domu. Jeśli przegapiliście ją w kinach – naprawdę warto.