Maciej Dutkiewicz nie raz już udowodnił, że potrafi opowiadać ciekawe historie. Jego Nocne graffiti z Markiem Kondratem i Kasią Kowalską czy Fuks z Maciejem Stuhrem są produkcjami, których reżyser nie musi się wstydzić. Niestety, od ich premiery minęło ponad 20 lat, w takcie których Dutkiewicz tak mocno zaangażował się w robienie średniej jakości seriali jak np. Ślad, że kompletnie stracił wyczucie. Jego najnowszy film stworzony dla platformy Ipla jest tego najlepszym przykładem. Wyzwanie miało być w założeniu historią o dwóch policjantach, którzy żyją według własnego kodeksu. Ma nas o tym przekonać już pierwsza scena, w której Marek (Rafal Królikowski) w ramach samosądu strzela w dłoń przestępcy, którego ścigał przez las. Jak to mówi: „po to by nią już nigdy żadnej kobiety nie uderzył”, co spotyka się ze zrozumieniem jego partnera Jacka (Eryk Lubos).  Daje to widzowi przekonanie, że ci panowie nikomu nie będą się kłaniać. Zawsze będą stać za sobą murem. I tak, gdy jeden zostaje wyrzucony z policji, drugi bez mrugnięcia okiem też rzuca blachę na stół komendanta i odchodzi. Panowie postanawiają przenieść się na Mazury i otworzyć tam pub. Jak na razie wszystko pięknie. Siedzą, łowią rybki, popijają piwko a w międzyczasie odrestaurowują jakiś popegeerowski budynek, wierząc, że znaleźli swoje miejsce na ziemi i spokojnie spędzą tu emeryturę. I pewnie tak by się stało, gdyby niedaleko ich pomostu nie wypłynął trup. Czyli typowa opowieść kryminalna. Spokojna emerytura się kończy a rozpoczyna prowadzenie śledztwa na własną rękę. Wprowadzenie ciekawe i dające widzowi nadzieję na to, że zobaczy dużo akcji okraszonej humorem. Nic bardziej mylnego. Fabuła ciągnie się jak telenowela. Co chwila przybywa coraz więcej nowych bohaterów, którzy nic nie wnoszą do całej układanki, a jedynie są zapchajdziurami. Niestety, reżyser który jest też współautorem scenariusza zapatrzył się na amerykańskie kino lat 90. i chciał stworzyć podobną produkcję u nas. Tylko zapomniał o ciekawej historii i o tym, że Mazury to nie Miami, a miejscowy handlarz dopalaczami to nie baron narkotykowy z Kuby. Przez to całość Wyzwania jest przaśna i niezjadliwa. Bohaterowie są sztuczni i trudno ich polubić. Problemem są także zaburzone proporcje. Niby historia jest o dwóch byłych policjantach, ale jakoś jeden nam cały czas znika i nie ma go za dużo na ekranie. Czuć że Rafał Królikowski miał jakieś inne zobowiązanie i nie mógł być tyle na planie, ile zakładał producent, w efekcie cały ciężar spada na Eryka Lubosa i to niestety widać. Aktor robi co może, ale widać że jego postać miała być kontrą dla partnera, a jak tego nie ma, to całość rozpada się jak domek z kart przy lekkim wietrze. Produkcja ma szeroką ławkę aktorską, której kompletnie nie potrafi wykorzystać. Najlepszym przykładem jest Maciej Musiałowski, który jest wyeksponowany na plakacie w pierwszym rzędzie, a w filmie pojawia się raptem w dwóch scenach, by pograć na gitarze. Mało ciekawie wypadają też Aleksandra Popławska i Katarzyna Dąbrowska. Pierwsza gra bogatą bizneswoman robiącą karierę w mazurskim miasteczku, drugiej powierzono rolę przebojowej komisarz policji. I może na papierze obie bohaterki wyglądały ciekawie, ale niestety reżyser nie ma na nie kompletnie pomysłu. Wydawało mi się, że Dutkiewicz chce zagrać przełamaniem wizerunku aktorek, które zazwyczaj takich ról nie dostają. Pomysł szlachetny, ale egzekucja marna. I nie jest to raczej wina Popławskiej i Dąbrowskiej, bo obie panie potrafią grać, co udowodniły już nie raz. Zresztą na Królikowskiego też reżyserowi zabrakło pomysłu. Jedyną osobą, która broni się na ekranie jest Eryk Lubos, któremu udaje się przemycić kilka ciekawych żartów. Widać, że miał on pomysł na powierzoną mu postać i starał się z całych sił, by ten pomysł zrealizować. To jednak wciąż za mało, by zaangażować widza w historię. Całość jest tak miałka jak odcinki Śladu. Do tego dochodzi jeszcze muzyka skomponowana przez Daniela Sikorskiego, która brzmi jakby powielona z Ekstradycji i kompletnie nie pasuje do charakteru prowadzonej opowieści.
foto. materiały prasowe
Wyzwanie to nudna produkcja pełna niewykorzystanych szans. Wygląda trochę tak jakby Polsat odrzucił pomysł Macieja Dutkiewicza na serial, więc ten okroił scenariusz i zrealizował ten sam pomysł jako film. Niestety, podczas tego wycinania uciekły gdzieś zarówno emocje jak i tempo opowieści. Jest za dużo spłyconych wątków, które nużą zamiast zaskakiwać. Szkoda, bo potencjał był. Przynajmniej na papierze.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj