Akcja w Yellowstone tak mocno zwolniła, że najciekawszym wątkiem szóstego odcinka była eskalacja konfliktu między Lloydem a Walkerem. Starszy w wranglerów dźgnął go nożem. Zaskakiwało, że doszło do aż tak dramatycznego wydarzenia, choć nie zagroziło to życiu młodszego kowboja. Ostatecznie panom kazano rozwiązać niesnaski za pomocą pięści. Można się było tego spodziewać, skoro twórcy nie próbowali forsować ukarania Lloyda - tak jak to się robi na ranczu. Nie przy tej świetnej postaci granej przez Forriego J. Smitha, co ma sens. Postawili na proste mordobicie, które i tak oglądało się z ciężkim sercem, ponieważ trwało długo, aż do wyłonienia zwycięzcy. Walkę dokończył Rip zamiast Johna, co było miłym gestem z jego strony, bo w końcu nieco inne relacje łączą ich z Lloydem. Mimo to Wheeler też przeżywał pobicie przyjaciela. Nie przyszło mu to z łatwością, ale taki miał trudny obowiązek, co dodawało emocji, których w tym odcinku było niewiele. Ponadto John kazał też pozbyć się kobiet z baraku, które były źródłem konfliktu. To dobry ruch fabularny, ponieważ od jakiegoś czasu panowała zbyt radosna atmosfera wśród kowbojów. A z powodu braku Jimmy’ego ten wątek zupełnie podupadł. Twórcy na siłę wcisnęli tę niechęć między Lloydem i Walkerem, którą podsycali od kilku odcinków. Urozmaiciło to historię, ale bez panienek wokół baraku wydaje się, że będzie ona bardziej strawna. Przekonamy się w kolejnym epizodzie, czy kobiety na dobre znikną z rancza. Jeśli tak to najbardziej będzie szkoda postaci Teeter. Była najbardziej barwną bohaterką wśród kowbojów, o której niestety trochę zapomniano. Z kolei twórcy bez zbędnych subtelności postanowili, że Summer wskoczy do łóżka Johna. To tak zaskakiwało, że pewnie część widzów miała podobną minę, co Beth obserwująca, jak kobieta całuje jej ojca. Ale trzeba przyznać, że dzięki temu córka Duttona miała okazję strzelać jak z karabinu ciętymi ripostami w Summer. Ona też nie dawała za wygraną, ale z kąśliwymi komentarzami Beth nie miała szans. Między tą trójką panowała niezręczna atmosfera podczas śniadania, ale to zapewniło sporą dawkę humoru. Szczególnie gdy wyśmiewano zdrowe nawyki żywieniowe ekolożki.
fot. Paramount Network
+8 więcej
Znowu też oglądaliśmy, jak twórcy usilnie chcą pokazać ranczerów w dobrym świetle. Nic tak nie topi (kobiecych) serc, jak Kevin Costner i Cole Hauser, którzy ratują zabłąkane cielę. A mówiąc poważnie: to scenarzyści chyba oderwali się od rzeczywistości, myśląc, że ich urok miałby zmienić myślenie fanatycznej ekolożki, nawet przy tych pozytywnych argumentach, jakie prezentują. Miejmy nadzieję, że nie są tak naiwni i ten wątek obierze bardziej realistyczny kierunek. Jamie skonfrontował się ze swoim ojcem, któremu groził bronią. Nie trzymało to w napięcie, ponieważ, jak można było się przewidzieć, bardzo łatwo Garrett odwiódł go od pomysłu zastrzelenia go. Szybko przekonał go do swojego, nienawistnego nastawienia do rodziny Duttonów. To była emocjonalna scena, w której z wyczuciem zagrali Wes Bentley i Will Patton. Dobrze oddali uczucia i charaktery obu postaci. Jesteśmy przyzwyczajenie do niepewności Jamiego, dlatego większe wrażenie robił aktor wcielający się w jego biologicznego ojca. Może i manipuluje swoim synem, ale wydaje się, że robi to dla niego, a nie tylko z osobistych pobudek. Dzięki temu Garrett jest naprawdę ciekawą, złożoną postacią, która jeszcze namiesza w historii i głowie Jamiego, a teraz przygotowano pod to solidny grunt. W tym odcinku mniejszą rolę odegrał Kayce, który bada sprawę kradzieży koni. Na razie żyje mu się wspaniale w nowym domu z Monicą, ale wygląda na to, że twórcy szykują im turbulencje w ich związku. Pojawiła się zazdrość o jego dawną koleżankę, która jest rdzenną Amerykanką. Miejmy nadzieję, że to tylko leniwy sposób na wypełnienie fabuły przez scenarzystów, a w kolejnym epizodzie skupimy się na sprawie złodziejów. To o wiele bardziej interesujące, również ze względu na różne jurysdykcje (rezerwat), niż kolejne kryzysy w ich małżeństwie. Serial nie zapomina o Jimmym, który męczy się na ranczu w Teksasie. Choć jest wykończony i obolały, wytrwale zaczął trenować rzucanie lassem (podobnie jak zmotywowany Carter). Ten wątek nudzi okrutnie i stanowi filler w Yellowstone, ale może pod koniec sezonu coś wydarzy się w nim istotnego, co sprawi, że nie okaże się stratą czasu. Szósty odcinek był dobry, ale to zasługa tylko doprowadzenia do pięściarskiego pojedynku między Lloydem i Walkerem. Inne wątki raczej nie ciekawiły - poza konfrontacją Jamiego z ojcem. Z kolei Beth też wiele w fabule nie zwojowała. Jak zwykle nie zabrakło pięknych krajobrazów, co zawsze pozytywnie wpływa na odbiór epizodu. Na razie mamy do czynienia ze spowolnieniem w sezonie, ale znając ten serial, cierpliwość zostanie wynagrodzona w dalszej jego części. Czekamy!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj