To wcale nie jedyne zaskoczenie, jakie wiąże się z powrotem na rynek tej fantastycznej serii. Ukazały się bowiem równocześnie dwie kolejne części Yorgiego, jakby twórcy chcieli wynagrodzić czytelnikom długi okres oczekiwania. Poza tym tytuł trzeciej części komiksu różni się od tego, który zapowiadany był trzy lata temu. Wtedy miał on brzmieć Chłopiec, który pamiętał przyszłość. W nowej wersji trzeci tom ma nie tylko inny tytuł - Yorgi #3: Komiks, którego nie było - ale inną od zapowiadanej okładkę. Narysowana na niej postać jest zatopiona w lekturze. Cóż tak zapamiętale czyta? I tu kolejna niespodzianka: w jej rękach znajduje się znany właśnie z wcześniejszej zapowiedzi komiks - Chłopiec, który pamiętał przyszłość. No tak, to trochę żart twórców, którzy tyle czasu zwlekali z kontynuacją historii, ale też rodzaj literacko-graficznej gry w różnorodne odniesienia i nawiązania do popkultury, którymi wypełniona jest fabuła serii Ozgi i Rzontkowskiego. Co więcej, w najnowszych tomach Yorgiego twórcy idą jeszcze dalej. Uciekają od scenerii halucynogennej space opery znanej z pierwszych albumów i wrzucają nas wprost do świata naszych rodziców i dziadków. Do Polski lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
Źródło: Kultura Gniewu
Trochę można od tych zmian doznać zawrotu głowy. Przypomnijmy, że fabuła pierwszych tomów Yorgiego rozgrywała się w dalekiej przyszłości, w której dzięki rozwiniętemu przemysłowi organów zamiennych nie istnieje starość, ale też nie rodzą się dzieci. Społeczeństwa poszczególnych planet funkcjonują tylko dzięki narkotykom i antydepresantom bądź spędzają czas na hedonistycznych zabawach. Tytułowy bohater to tak zwany "Świetlny", przywrócony po setkach lat do życia superżołnierz. Yorgi będzie chciał wyjaśnić zagadkę zagłady swojego dawnego oddziału, a prowadząc śledztwo, między innymi wmiesza się w rozgrywki wielkich korporacji, spotka dawną ukochaną i dotrze na tajemniczą planetę, na której ponoć można skontaktować się z Bogiem. To jedynie pobieżny opis fabuły - nie oddane on wszystkich znaczeń, wątków i wrażeń płynących z lektury. Te dwie części były mieszaniną szalonych wizji Alejandro Jodorowskiego z prozą negującego status rzeczywistości Philipa K. Dicka. To, że w najnowszych tomach akcja przenosi się w inne miejsce, to zresztą nie przypadek. Już na pierwszym kadrze Hipnagogicznego stanu Yorgiego Adamsa, czyli komiksu otwierającego serię, bohater znajdował się w dość nietypowym miejscu jak na opowieść mającą obfitować w kosmiczne atrakcje - w warszawskim barze mlecznym z 1970 roku. Zasypiał nad lekturą i akcja nagle przenosiła się w daleką przyszłość. Czyżby cała fabuła było jedynie jego snem? Odpowiedź na to znajdziemy w najnowszych odsłonach serii. Kto liczył na dalsze kosmiczne przygody, musi niestety obejść się smakiem. Cały czas pozostajemy w scenerii Polski z epoki rządów Edwarda Gierka, ale to Polska inna od tej znanej z podręczników historii czy wspomnień rodziców i dziadków. Działa tu na przykład "Tajny Ośrodek Pozazmysłowy". Pobocznymi bohaterami historii są Stanisław Lem i Philip K. Dick, którzy spotykają się, a jakże, na kongresie futurologicznym. Tak naprawdę zmienia się również główny bohater. Yorgi przez długi czas jest nieobecny w fabule, a zamiast jego przygód obserwujemy perypetie oficera polskiej milicji, Jana Cieślika, którego żona zniknęła przed dziesięcioma laty. Cieślik trafia przypadkowo na pewien ślad i od tego momentu w jego życiu zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy. Czy fabuła w jakiś sposób powiąże się z wydarzeniami pierwszych tomów? Jaki tajemniczy plan mają komunistyczni dygnitarze? I czemu czwarty tom serii nosi wielce znaczący tytuł - Yorgi #4: Sąd ostateczny?
Źródło: Kultura Gniewu
Odpowiedzi, rzecz jasna, dostaniemy, ale z rodzaju tych, które prowadzą do kolejnych pytań. Na okładce czwartego tomu znajduje się również zapowiedź kolejnej części tej historii i sam jestem ciekaw, co tym razem wykręcą czytelnikom twórcy komiksu. W każdym razie spotkanie z Yorgim należy do rodzaju tych niezapomnianych. Rzadko udaje się spotkać komiks, który w równym stopniu bawi i fascynuje. Bawi nawiązaniami do prawdziwych (tu przetworzonych na fantastyczną modłę) odniesień do peerelowskiej rzeczywistości. Fascynuje czarno-białymi, klimatycznymi rysunkami Jerzego Ozgi i nie dającym się zaszufladkować, obfitującym w niezwykłe wydarzenia scenariuszem Dariusza Rzontkowskiego. Może jedynie miejscami fabuła za bardzo pędzi do przodu, przez co trochę dekoncentruje czytelnika, ale za to po skończonej lekturze pozostawia go z wieloma tłukącymi się po głowie pytaniami. Dotyczą one samej, pełnej symboliki i popkulturowych żartów fabuły, ale przede wszystkim dotykają natury rzeczywistości, sprawiając, że przez długi czas po przygodzie z Yorgim będziemy z nieufnością podchodzić do otaczającego nas świata.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj