Pierwsza połowa dwunastego odcinkach Zadzwoń do Saula została poświęcona Kim, która na Florydzie prowadzi szare życie, nie wychylając się za bardzo, aby nie wpaść w kłopoty. Podobnie jak w przypadku Gene’a została zachowana czarno-biała kolorystyka, aby podkreślić ten stan rzeczy. Sceny w biurze okrutnie nudziły, ale było to celowe, aby lepiej przedstawić sytuację Kim. Kobieta z utalentowanej prawniczki stała się przeciętną pracownicą biurową. Ten porządek zburzył Gene, który zadzwonił do byłej żony, żeby z nią porozmawiać. Tego nie usłyszeliśmy w poprzedni odcinku, ponieważ twórcy woleli to pokazać z perspektywy Kim. Saul nakrzyczał na nią, bo powiedziała mu, żeby oddał się w ręce policji. Przebieg tej konwersacji zaskakiwał, bo wydawało się, że to była żona go zraniła i stąd wzięło się jego zdenerwowanie, a było inaczej. Rhea Seehorn jak zwykle pokazała klasę w tej scenie. Bohaterka przyjechała do sądu złożyć zeznanie, a twórcy w tym czasie przywołali duchy przeszłości. Pusta budka parkingowa przypominała o Mike’u. Do tego adwokatka z zakręconym kucykiem instruująca swojego klienta i zawiązująca mu krawat to lustrzane odbicie Kim przed rozstaniem z Jimmym. Spotkanie z Cheryl też nie było najprzyjemniejsze dla tej bohaterki, ale pokazała charakter. Postanowiła wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i wyjawić prawdę o Howardzie. To była trudna i emocjonalna konfrontacja, która też została świetnie sfilmowana. Słowa i litery przewijające się przed oczami przypominały o przestępstwie i kłamstwach. Cieszę się, że Howard częściowo odzyska dobre imię. Nie zasłużył na los, jaki go spotkał. Nie można też zapomnieć o scenie w autobusie, w której Kim starała się powstrzymać łzy i falę żalu, ale ostatecznie całkowicie się rozkleiła. Tego brakowało, gdy rozstała się z Jimmym. Wtedy zachowała spokój. Bieżąca scena świetnie podkreśliła, ile nerwów kosztowało ją to wszystko. Rhea Seehorn idealnie uchwyciła załamującą się bohaterkę. Wyjawienie prawdy było jak przerwanie tamy bólu, który w sobie kumulowała. To był bardzo smutny obrazek. Ponadto znowu obejrzeliśmy kolorowe retrospekcje, które rozgrywały się w przedziale czasowym Breaking Bad. Jimmy i Kim sfinalizowali rozwód, ale atmosfera tego spotkania nie była przyjazna. Nie nawiązywali kontaktu wzrokowego, a Saul był bardzo nieprzyjemny w stosunku do żony. Nie można się temu dziwić, skoro złamała mu serce. Kim również czuła się niekomfortowo. Przeżywała wrogość Jimmy’ego i jego nowe oblicze. Do całej tej niezręcznej sytuacji została wciągnięta Francesca. To krótka, ale znacząca scena, która wypełniła ostatnią lukę ich wspólnej historii.
fot. AMC
+14 więcej
Twórcy postanowili jeszcze raz zaskoczyć fanów Breaking Bad i jego spin-offa. W czasie ulewy Kim natknęła się na Jessego, który poprosił ją o papierosa. Ich rozmowa była interesująca i pełna easter eggów, bo Pinkman wspomniał o Combo i Emilio. Tego drugiego nawet zobaczyliśmy, jak wchodził do gabinetu Saula! W każdym razie Aaron Paul z dużą swobodą i większym luzem niż poprzednim razem wcielił się w Jessego. Ta scena nie miała wielkiego znaczenia dla historii, bo bohaterka nie wpłynęła na decyzję rozmówcy, ale w ten sposób zderzyły się ze sobą dwa światy seriali. I to był świetny prezent dla fanów obu postaci. W odcinku powróciliśmy też do włamania. Gene sprawnie uwinął się z zebraniem informacji o swojej ofierze, ale coś podkusiło go, żeby jeszcze go okraść. Tym samym sprowadził kłopoty na siebie i Jeffa, bo niespodziewanie pod domem pojawiła się policja, a pijany mężczyzna się obudził. Nagle wzrosło napięcie, jakby oglądało się film Alfreda Hitchcocka. To wrażenie intensyfikowała czarno-biała kolorystyka. Twórcy nie byliby sobą, gdyby nie dodali komediowej wstawki. Policjanci nie byli zainteresowani taksówką czy tym, co działo się w budynku. Wydawało się, że wszystko skończy się pomyślnie, bo Jeff udawał wypadek samochodowy, a Gene mógł opuścić dom niezauważony. A do tego miał plan, jak wyciągnąć z aresztu partnera przestępstwa. Wszystko jednak wywróciło się do góry nogami, gdy Marion odkryła w Internecie, że Gene to tak naprawdę Saul Goodman, który jest poszukiwany. Obejrzeliśmy doskonały kadr, w którym w okularach Jimmy’ego odbijał się kolorowy ekran z jego reklamą Better Call Saul. Napięcie wzrosło, gdy staruszka chciała zadzwonić po policję. Gene został przyparty do muru i zaczął wzbudzać taką grozę, jakby był o krok od zrobienia krzywdy Marion. To było zupełnie niespodziewane, bo nigdy byśmy go o to nie podejrzewali. To wrażenie zostało dobrze podbudowane wcześniejszą sceną, gdy był gotowy zamachnąć się urną na człowieka, którego okradał. Rozczarowanie i słowa kobiety, że mu zaufała, wybrzmiały bardzo dobitnie. Nie trzeba było nic więcej dodawać, aby Gene się otrząsnął i uciekł w panice. Najnowszy odcinek Zadzwoń do Saula to kolejny popis wizualny ze strony twórców, a konkretnie – legendarnego Vince'a Gilligana. Oczywiście można zatęsknić za kolorami, ale czarno-biała kolorystyka nadaje serialowi depresyjny i mroczny klimat. Dramat Kim poruszył, a włamanie trzymało w napięciu, dzięki doskonałemu montażowi i muzyce w tle. Końcówka epizodu zbliżyła nas do finału, w której Saul został zdemaskowany przez – o ironio! – mądrą staruszkę. Pozostał już tylko jeden odcinek, który zakończy historię Saula Goodmana, jednego z najbarwniejszych prawników i najoryginalniejszych antybohaterów w historii seriali.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj