W najnowszym odcinku Better Call Saul oglądamy prawdziwy popis Jimmy’ego, który z premedytacją wykorzystuje swoje sztuczki i znajomość prawa, aby utrzeć nosa niemiłym względem niego ludziom, ale też przy okazji zarobić. Najpierw oglądaliśmy, jak w sklepie z gitarami z rozmysłem poślizgnął się na pałce od perkusji, co miało na celu wyłudzić pieniądze z ubezpieczenia. Jest to działanie, które pozostawia pewien niesmak w stosunku do głównej postaci, ale nie można mu odmówić też sprytu, który mimo wszystko wzbudza podziw i sympatię dla niego. Ponadto ciekawie też nawiązano do Breaking Bad, gdzie często widzieliśmy Saula cierpiącego z powodu bólu pleców, tym samym rozwiązując zagadkę, skąd się one wzięły. Poza tym potknięcie się McGilla doskonale odnosi się do jego ksywki „Slippin' Jimmy”, która w tych okolicznościach tworzy zabawną grę słowną, jeśli podejdziemy do niej w dosłowny sposób. Twórcy raz za razem puszczają oko takimi drobnymi szczegółami, które cieszą fanów, ale trzeba przyznać, że wychodzi im to świetnie. Druga sytuacja, w której znowu oglądaliśmy Jimmy’ego w akcji, jeszcze bardziej przypominała styl Saula z Breaking Bad. Niemal groźbą przekonał do swoich racji nadzorcę prac społecznych, zarabiając przy tym niemałe pieniądze, dzięki udzielonej pomocy kryminaliście. Gdybyśmy nie znali przyszłych losów Jimmy’ego, moglibyśmy stwierdzić, że zaczyna się poważnie pogrążać, do czego nawet nawiązuje tytuł odcinka - Slip. Ale w tym przypadku możemy to nazwać momentem startowym dla prawdziwego Saula Goodmana, ponieważ poznaliśmy już większość powodów, które sprowadziły go na złą ścieżkę. Zawiedli go ludzie oraz najbliżsi, o czym przypomniano nam również w pierwszych scenach, kiedy Jimmy szukając monety rozmawiał o swoim naiwnym ojcu z Marco. Z pozoru wydawały się one zupełnie niepotrzebne, a nawet pełniące formę wypełniacza odcinka, ale dopiero później nabrały znaczenia. Oglądając Better Call Saul trzeba być ciągle czujnym i uważnym, ponieważ twórcy bardzo mądrze i subtelnie przedstawiają genezę swoich postaci, co imponuje. Z kolei Nacho postanowił zająć się Hectorem Salamanką, wprowadzając swój plan z poprzedniego odcinka w życie. Najpierw obserwowaliśmy, jak wypełnia pigułki innym lekiem i ćwiczy podrzucanie opakowania do marynarki, co uprzyjemniała świetnie dobrana muzyka w tle. Ale już sam proces podmiany niesamowicie emocjonował. Nacho ledwo panował nad strachem i trzęsącymi się rękoma, co mogło się udzielić widzom, a także budowało napięcie. Aż wstrzymywało się oddech, kiedy rzucał do kieszeni fiolkę z podmienionymi tabletkami. Do tego parna atmosfera spowodowana przez uszkodzenie klimatyzacji też podsycała nerwowość sytuacji. Nie można umniejszyć roli Michael Mando, który zagrał również bardzo dobrze, dzięki czemu te sceny wyszły tak okazale. Natomiast wątek Mike’a jest jak na razie owiany tajemnicą. Możemy się tylko domyślać czyje ciało odnalazł na pustyni. Podobać się mogło na pewno znakomite ujęcie z góry, gdzie oglądaliśmy kilku malutkich Ehrmantrautów, którzy uwijali się jak mróweczki wykopując kolejne metalowe śmieci. Bardziej znacząca wydaje się być jednak umowa zawarta między Mike'em, a Gusem, który zajmie się jego pieniędzmi. Sposób zawarcia paktu między nimi mógł trochę rozczarować, ponieważ można było oczekiwać, że odbędzie się to w bardziej dramatycznych lub intensywnych okolicznościach. Ale obaj bohaterowie to rozsądni, chłodno myślący mężczyźni, więc ta prostota również miała swój urok i klimat. Chuck i Kim tym razem okazali się tłem dla wątków związanych z Jimmym i pozostałymi postaciami. Starszy McGill budzi współczucie, kiedy jego twarz wykrzywia się w bólu podczas zmagania się z oddziaływaniem na niego elektryczności. Istnym horrorem było dla niego przejście między lodówkami po mleko, co ma swoją też zabawną stroną patrząc z perspektywy widzów, że napawają go takim przerażeniem. Ten bohater zawsze wzbudza mieszane uczucia, ale nie można go nie docenić za odwagę i zaciętość w drodze do zdrowia. Jednak jego plany mogą pokrzyżować problemy z ubezpieczeniem, które spowodował Jimmy swoim wybuchem płaczu w poprzednim odcinku. Ciekawi, jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte wobec Chucka, a także całej firmy prawniczej za tuszowanie jego choroby. Z kolei wątek Kim trochę ginie przy ważniejszych wydarzeniach związanych z resztą bohaterów. Sprzeczka z Howardem była wyrazista, ale akurat ten moment był jednym z mniej interesujących podczas odcinka. Epizod Slip płynnie przemykał między wątkami tak, że się nie dłużył, co czasem zdarza się serialowi. Najbardziej cieszy, że oglądamy w końcu pełnowymiarowego Saula w swoim żywiole, choć jeszcze nie prawniczym. Z przyjemnością ogląda się trzeci sezon, ponieważ twórcy sprawnie i odważnie rozwijają poszczególne wątki. Pozostały dwa odcinki do końca serii, w których na pewno nie zabraknie emocji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj