Szkielet "Under God's Power She Flourishes" stanowią przede wszystkim retrospekcje z życia Jimmy'ego. Dowiadujemy się jak wyglądał jego związek z Angelą, kiedy chłopak był jeszcze na studiach. Jakie stosunki miał wówczas z matką. Oraz co doprowadziło do tego, że postanowił zaciągnąć się do wojska. Podobne jak w przypadku odcinka poprzedniego, tutaj również najciekawsze okazuje się być samo zakończenie, które nie jest co prawda aż tak emocjonujące jak nocna wizyta Manny'ego, ale i tak potrafi podnieść ciśnienie.
[image-browser playlist="606417" suggest=""]©2011 Home Box Office, Inc. All Rights Reserved.
Nie będę jednak ukrywał, że z całego drugiego sezonu, omawiany epizod najmniej przypadł mi do gustu. Kiedyś twórcy musieli się potknąć, w końcu dobra passa nie może trwać wiecznie. Miejmy tylko nadzieję, że jest to jedynie drobne potknięcie, po którym bardzo szybko się podniosą.
Bolączką jedenastego odcinka są właśnie wspomniane wyżej retrospekcje. Tak na dobrą sprawę niewiele wnoszą do samej historii. Większość z przedstawionych w nich wydarzeń wywnioskowaliśmy już dawno, pozostałe, jak na przykład zbyt bliskie stosunki Jimmy'ego z matką, należało pozostawić wyłącznie w sferze domysłów, darując sobie dosłowność. Rozumiem zamysł twórców, którzy chcieli uzmysłowić nam, że Darmody naprawdę kochał swoją żonę i zależało mu na niej. Dzięki temu oglądając jego późniejszą wendettę będziemy mu bardziej dopingować, lepiej zrozumiemy złość i pozostałe uczucia, które nim kierują. Nie zmienia to jednak faktu, że większość odcinka niewiele wnosi do samej fabuły, nie popycha znacząco akcji do przodu.
[image-browser playlist="606418" suggest=""]©2011 Home Box Office, Inc. All Rights Reserved.
Z ciekawszych momentów wymienić należałoby natomiast scenę z udziałem Nucky'ego i Margaret. Okazuje się, że kobieta, która sprawiała wrażenie inteligentnej i sprytnej, tak naprawdę jest jedynie głupią gęsią, której zachowanie może dość poważnie zaszkodzić Enochowi. Główną przyczyną jej przemiany jest poczucie winy za chorobę jej córki. Pani Schroeder obwinia się za to, że przez swoje lekkomyślne decyzje i nie do końca uczciwy styl życia sprowadziła na własną rodzinę gniew boży. Ciekawe jak twórcy dalej poprowadzą tę postać. Nie ukrywam, że droga, którą obrali niespecjalnie mi się podoba. Z tej bohaterki można by wycisnąć o wiele więcej.
Do gustu przypadło mi natomiast poprowadzenie wątku agenta Van Aldena, który znalazł się w poważnych tarapatach. Nucky będąc przypartym do muru, musiał podważyć wiarygodność świadka, jakim jest Nelson. Z pomocą przyszedł mu jego czarnoskóry służący, który widział, jak agent topi swojego partnera, agenta Sebso. Kiedy sprawa wychodzi na jaw, Van Alden w akcie paniki traci panowanie nad sobą i robi coś, o co nikt by go wcześniej nie podejrzewał. Nie ukrywam, że lubię tę postać, gdyż zawsze dostarcza mi sporo śmiechu, a jednocześnie jest bohaterem, który od początku serialu przeszedł chyba najbardziej widoczną przemianę. Z niecierpliwością czekam na jego dalsze przygody, bo zapewne jeszcze nie raz nas zaskoczy.
[image-browser playlist="606419" suggest=""]©2011 Home Box Office, Inc. All Rights Reserved.
Słowem podsumowania, jedenasty odcinek oglądało się dobrze, było kilka interesujących scen, które ukazały nam niektórych bohaterów w nieco innym świetle, ale nie brakowało również momentów, które nie wnosiły absolutnie nic do samej fabuły. Twórcy mają jednak to szczęście, że nawet najbardziej błahe wydarzenia potrafią przedstawić w taki sposób, że widz będzie oglądał je z zainteresowaniem. Tak też jest w tym wypadku. Niby najsłabszy odcinek, ale i tak nie sposób się na nim nudzić.
Ocena: 7/10