Wolha Redna uczy się magii na wydziale zdominowanym przez mężczyzn. Uparta, skłonna do złośliwości i wścibskości dziewczyna nieraz bywa utrapieniem, ale to właśnie ją Mistrz wysyła do Dogewy zamieszkanej przez wampiry. Tam w tajemniczych okolicznościach giną kolejne osoby, a bohaterka ma odkryć przyczynę tych zajść. Przed niedoświadczoną wiedźmą stoi więc zadanie, któremu nie podołali starsi i niewątpliwie utalentowani magowie. Książka składa się z dwóch części, które wcześniej zostały wydane oddzielnie, co mogło nie najlepiej wpłynąć na odbiór twórczości Olgi Gromyko przez niektórych czytelników. Pierwsza jest tylko niezła, natomiast w drugiej autorka wyraźnie się rozkręca, oferując porywającą przygodę. Najważniejsza różnica tkwi w akcji, która w historii poświęconej zabójstwom bywa bardzo spowalniana. Zamiast wgłębiać się w tak ważny wątek i zarazem główny cel przybycia do Dogewy, Wolha spędza czas na spacerach, podczas których podziwia naturę i ucina sobie pogawędki z uroczym wampirem. Te wędrówki, składające się z mało atrakcyjnych rozmów, zajmują sporo miejsca. Sprawa mordercy nawiedzającego krainę powraca na pierwszy plan dopiero po długim czasie i tylko po to, żeby szybko ją zamknąć. Trudno nie odnieść także wrażenia, że w fabule istotne są tak naprawdę dwie postacie, ponieważ reszta robi tylko za tło dla nich i nie wyróżnia się niczym szczególnym, nie wspominając o udziale w wydarzeniach.
fot. Papierowy Księżyc
Zawód: Wiedźma przedstawia wyjątkową wizję wampirów. Ci nie piją krwi, chodzą za dnia, nie boją się krzyży, wcale nie wypadają przerażająco... Wraz z bohaterką przekonujemy się, że nasze wyobrażenie na ich temat jest mylne. Niestety, w efekcie prezentowane stworzenia na wampirów nie wyglądają – są niczym piąta woda po kisielu. Zabrano im najciekawsze cechy, w ten sposób tworząc wręcz idealną wampirzą społeczność. Dlatego kraina Dogewy przypomina sielankę, w szczególności gdy uwzględnimy zachwycające opisy pięknej przyrody. Jednak to też czyni lekturę lekką. Oczywiście między samą dwójką wspomnianych postaci ewidentnie coś się kroi. Chociaż sobie dogryzają, to widać, w jakim kierunku zmierzają ich relacje; jednak dokonuje się to w odpowiednim tempie. Ponadto te stosunki oparto nie tylko na rodzącym się uczuciu, lecz także wzajemnej ciekawości sobą, sympatii oraz zrozumieniu. Ironiczny humor, biorący się m.in. z pierwszoosobowej narracji Wolhy, momentami wydaje się wymuszony. Autorka zbyt często chce rozśmieszać, więc jej próby nie zawsze są udane. Na szczęście ulega to zmianie w drugiej części, w której prawie każdy element zostaje poprawiony. Fabuła rozwija się w szybkim tempie, bez tracenia czasu na zbędne fragmenty. Przenosiny na tereny szkolne to strzał w dziesiątkę po wyidealizowanej Dogewie. Dopiero tu jest ekscytująco, dzieje się co niemiara, bo nauka i ściąganie mieszają się z dobrą zabawą. Główny wątek zostaje wyraźnie zaakcentowany i nagle nie trafia gdzieś na bok, natomiast liczba wyróżniających się postaci znacząco się powiększa. Ważną rolę odgrywa troll, posługujący się specyficznym slangiem – zabawnym i wulgarnym, aczkolwiek przekleństwa padają w fikcyjnym języku. To świetny kompan do podróży, która rzeczywiście wciąga, a przy okazji pozwala poznać świat. Uniwersum Olgi Gromyko tętni życiem, choć znów – głównie w drugiej części. Otoczenie szkolne, nowe rasy, klasyczne motywy, mroczniejsze aspekty i humorystyczne podejście sprawiają, że można się tu z łatwością zadomowić. Ostatecznie książkę kończy się z żalem oraz pragnieniem natychmiastowego sięgnięcia po kolejny tom serii. To bezpretensjonalna rozrywka, przeznaczona płci pięknej z uwagi na wątek miłosny, ale godna polecenia również pozostałym fanom fantastyki, którzy mają ochotę na lekkie, przygodowe fantasy z zadziorną bohaterką.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj