Nowe odcinki serialu Zbrodnie po sąsiedzku odkrywają sporo niewiadomych, jeśli chodzi o główną intrygę 2. sezonu. Oceniam.
Bardzo podoba mi się to, że
Zbrodnie po sąsiedzku potrafią bawić się nawet pewnymi mankamentami, na które mogą narzekać widzowie. Omawiane odcinki są tego doskonałym przykładem. Bohaterowie rozmawiają na przykład o tym, że nie mają dobrej passy w tym sezonie, lub o tym, że niektóre odcinki podcastu były niepotrzebne. Autorzy serialu są świadomi wad swojej produkcji, potrafią bawić się nią i ocierać się momentami o autoparodię. Po prostu wiedzą, do jakiego momentu mogą posunąć się w swoich scenariuszowych działaniach, aby to bawiło widza, a nie stało się męczące. Świadome śmianie się z własnej pracy i dystans do tego, co się robi, to prawdziwa sztuka!
Wiem, że się powtarzam, ale napiszę to jeszcze raz: trio głównych bohaterów sprawdza się wyśmienicie! Nowe epizody po raz kolejny pokazują, że
Steve Martin,
Martin Short i
Selena Gomez świetnie bawią się swoimi kreacjami. Z pewnością doskonale czują się też w swoim towarzystwie. Ich postacie stanowią znakomity kolektyw, taką sprawnie działającą maszynę. Po prostu chce się oglądać kolejne sceny, w których w zabawny sposób przerzucają się docinkami i bardzo dobrze napisanymi tekstami.
W poprzednich odcinkach twórcy mocniej skupili się na prywatnych sprawach bohaterów, trochę odstawiając główną intrygę kryminalną na boczny tor. Jednak w omawianych epizodach znowu powrócili do narracji dotyczącej morderstwa Bunny. Ogólnie sama zagadka nie należy do tych najciekawszych czy bardzo skomplikowanych. Chociaż nie ukrywam, motyw Cindy Canning w roli głównej podejrzanej oraz twist związany z prawdziwą tożsamością Poppy były naprawdę zaskakujące. Intryga jest poprawnie napisana, jednak prawdziwa siła drzemie w sposobie jej podania. Twórcy opierają ją na relacjach międzyludzkich, potrafią w pewnym momencie odwrócić uwagę widza i skupić na czymś innym, by za chwilę znowu uderzyć ze zdwojoną siłą. To sprawia, że naszą zagadkę kryminalną ogląda się bardzo przyjemnie.
Cały czas jednak nie mogę zrozumieć istnienia Alice. Jeśli twórcy chcieli dać Mabel ciekawy wątek poboczny, to na pewno było ich stać na więcej. Tak właściwie ta postać była potrzebna, aby wręczyć puzzle naszej bohaterce i zamienić z nią kilka słów. Nic poza tym. W ani jednym momencie nie uwierzyłem w relację Alice i Mabel. Bohaterka stanowi raczej tło dla historii, nie jest pełnoprawną uczestniczką intrygi. Zdecydowanie lepiej z solowych wątków prezentował się ten dotyczący Olivera i jego rozterek. Sekwencja rozmowy Putnama z Teddym była napisana znakomicie. Łatwo było w niej popaść w dramatyzm i pompatyczność. Jednak twórcy rozwiązali sprawę z ogromną lekkością i humorem.
Nowe odcinki
Zbrodni po sąsiedzku trzymają poziom poprzedników. Jak najbardziej polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h