Ostatnie epizody niebezpiecznie oscylowały wokół wydarzeń z przeszłości Emily Thorne i jej prawdziwej tożsamości. Wydawałoby się więc, że serial powinien wskoczyć na naprawdę wysokie obroty, tak byśmy odczuli presję, w której żyje Emily. W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie, im niebezpieczniej, tym cała historia zaczyna tracić tempo. Nie jestem fanem pełnych sezonów, bo często środkowe epizody wypadają nadzwyczaj blado na tle początkowych i finałowych. Niestety problem ten dotknął również i Revenge.

Oglądanie serialu wciąż sprawia niemałą frajdę. Brakuje mi jednak emocji, które wtórowały widzowi w pierwszych odcinkach serialu, a teraz zniknęły na dobre. Emily trafia na naprawdę głęboką wodę, ale nie bardzo czuć napięcie, które powinno być w tej sytuacji dla nas wręcz namacalne.

[image-browser playlist="606486" suggest=""]

Gdy do akcji wkroczyła Amanda (fałszywa), jednego mogliśmy być pewni – odegra jakąś istotną rolę w toczącej się grze. Trudno powiedzieć, czym tak naprawdę ta dziewczyna się kieruje. Jeśli wierzyć oglądanym scenom z poprawczaka, jej przyjacielska więź z Emily powinna być naprawdę silna. Tego samego nie można powiedzieć o nastawieniu Emily do Amandy, która ową przyjaźń wykorzystała i wciąż wykorzystuje do granic możliwości. Ujawnienie fałszywej tożsamości przed zagubionym Jackiem Porterem, było ruchem niebezpiecznym, ale będącym wyrazem zazdrości Amandy wobec życia, które wiedzie prawdziwa pani Clarke.

Historia dziewiątego odcinka toczy się na kilku płaszczyznach. Nolan Ross wciąż bezskutecznie zmaga się z Tylerem. Wygląda jednak na to, że w końcu znalazł się haczyk na zdeterminowanego oszusta. Liczę na to, że Tyler niedługo przestanie odgrywać jakąkolwiek rolę w Hamptons. Jest irytujący.

Amanda nie wyleciała do Paryża. Fakt ten chyba nikogo nie zaskoczył. Jej obecność zakłóca spokój Emily, która coraz częściej zaczyna ukazywać swoje prawdziwe emocje wobec Jacka. W kontekście pierwszego epizodu, który jednocześnie zawierał fragment finałowego, można być pewnym, że kolejne odcinki zgłębią relacje tej dwójki bohaterów. Jack z pewnością pozna prawdziwą tożsamość Emily, a to oznacza, że Amanda musi niebawem zniknąć z planszy gry.

Najbardziej intrygującym momentem najnowszego odcinka okazuje się spotkanie, do którego dochodzi w trakcie przyjęcia u Graysonów. Nie dowiadujemy się zbyt wiele, ale można śmiało przypuszczać, że już z kolejnego odcinka dowiemy się, o co Emily poprosiła swojego… nauczyciela. Kto tym razem opuści Hamptons?

[image-browser playlist="606487" suggest=""]

Lidia, która powróciła już do zdrowia, ponownie stanie się niebezpieczna. Wygląda jednak na to, że tym razem jej nienawiść zostanie skierowana głównie w stronę Graysonów. A właściwie samej Victorii, która zaczyna działać w pojedynkę.

Odcinek nie był zły, ale i do najlepszych z pewnością się nie zalicza. Tak jak wspomniałem, toczył się na kilku płaszczyznach, więc zabrakło miejsca na to, co interesuje nas najbardziej – kolejny krok do zemsty. Wydaje mi się, że scenarzyście chcą zbyt wiele upchnąć w 45 minut, które trwa każdy z epizodów Revenge. Przez to żadnemu z wątków nie poświęca się wystarczającej uwagi.

W domu Graysonów każda z postaci walczy o przetrwanie. Każdy ma w głowie plan, który zakłada realizację własnych potrzeb. Jeden zły ruch i odpadasz. Przegrany z miejsca opuszcza grę, a zostają tylko najsprytniejsi. Pierwszy odcinek Revenge daje nam do zrozumienia, że do finału dotrwają Emily, Victoria, Conrad, Charlotte, Nolan, Ashley i bracia Porter. Czy bohaterowie, którzy pojawili się w serialu po premierowym epizodzie odpadną na dobre?

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj