Victoria Grayson jest zbyt pewna siebie i czuć to od początku finałowego odcinka. Fakt, że o śmierć Pascala bardziej obwinia Emily niż Conrada, jest dowodem na to, że jej obsesja zaczyna wkraczać na niebezpieczne rejony. Emily co prawda wykorzystała go do swoich celów, ale bynajmniej nie planowała ani nie przewidziała jego śmierci. Nikt jednak nie przypuszczał, że Victoria posunie się do czegoś tak drastycznego. Scena z Aidenem jest pierwszą w serialu, gdzie pani Grayson osobiście brudzi ręce. Zaskakująco mocna i udana sekwencja, ale to dopiero odkrycie Aidena przez Emily wprowadza wielkie emocje. Jest to moment kulminacyjny całego serialu, który zmienia jego oblicze.
W pewnym sensie trochę to absurdalne, że Emily knuje i kombinuje, nic nie robiąc przez trzy sezony, ale gdy przelewa się czara goryczy, zaczyna naprawdę działać i realizować obmyślone naprędce plany. Przyspieszenie akcji jest bardzo odczuwalne, a dzięki wydarzeniom z poprzednich serii Emily ma dowody i środki, by w końcu dokonać zemsty. Zabawnie wygląda scena na cmentarzu, która potwierdza zaburzenia psychiczne Victorii - bo jak inaczej nazwać chęć spotkania z kobietą w ciemnym miejscu i bez świadków po zabójstwie jej chłopaka? Zemsta na Victorii jest szalenie satysfakcjonująca. Udowadnia, że w jej przypadku śmierć byłaby zbyt łaskawym rozwiązaniem.
[video-browser playlist="633669" suggest=""]
Wątek Conrada wzbudza najbardziej mieszane odczucia. Z jednej strony jest zakończenie i jakaś satysfakcja, że ten zły człowiek dostał to, na co zasłużył. Z drugiej jednak twórcy posuwają się do kiczowatego ruchu w swoim stylu, który pokazuje ich ciągoty do telenowel. Powrót Davida Clarke'a można było już przewidywać od kilku odcinków, ale jest to bardzo banalny ruch, który niczego ciekawego tutaj nie wprowadza. Jednocześnie odziera z większego sensu cały serial, bo po co ta zemsta, skoro tak naprawdę nie było o co się mścić?
Pojawienie się brata Margot wprowadza dość sympatyczną intrygę, której ofiarą pada Daniel Grayson. Z Gideonem najpewniej jest związany wątek na kolejny sezon, ponieważ będzie chciał przejąć firmę od Margot. W kolejnej serii na pewno też poruszony zostanie problem Jacka, którego głupota osiąga w finale zaskakująco wysoki poziom. Wygląda na to, że ten pocieszający uścisk jest jakimś jego zwyczajem, więc zastanawia, dlaczego Charlotte wcześniej nie domyśliła się, że to Jack. Przypuszczam, że miała już z tym styczność, a on też powinien panować nad tym, co robi. Scenarzyści mogli to jakoś lepiej rozegrać, by nie robić z postaci głupca, który nie myśli nad swoimi odruchami.
Cała Zemsta powinna zakończyć się na tym dobrym odcinku, bo satysfakcjonująco zamyka on najważniejsze wątki serialu, pozostawiając kilka niedopowiedzeń, których rozwiązań widz może się domyślić. Zamiast tego twórcy szykują reboot, a ja nie mogę pozbyć się wrażenia, że jest to ruch kompletnie niepotrzebny.