Stallone wciela się w zawodowego mordercę, który zostaje wyrolowany przez swojego pracodawcę. Wspólnie z policjantem prowadzi śledztwo, by odkryć konspirację i dorwać złoczyńców. Historia jak znalazł na dobry akcyjniak, ale jego realizacja pozostawia wiele do życzenia. Jest to film boleśnie sztampowy, oklepany i strasznie pretensjonalnie opowiedziany. Miał potencjał na dobry thriller konspiracyjny z akcją na niezłym poziomie, tylko że cała fabuła zostaje potraktowana w sposób komiczny i już w pierwszych kilku minutach dowiadujemy się wszystkiego. Żadnych emocji, żadnego napięcia, jedynie ograne motywy pokazane w niesmacznej formie. Walter Hill nawet nie próbuje się wysilić - lawiruje w schemacie w sposób bezpieczny i nieudany. Dzięki sprawnej realizacji nawet z tak banalnej historii można było zrobić dobre kino.
Nie ma w sumie tutaj wielkiego zaskoczenia, skoro upadłego Christiana Slatera ktoś obsadza w rolach czarnych charakterów. Ten aktor może taką rolę grać w parodii lub po prostu w komedii, ale nie w poważnym kinie akcji. Obaj łotrzy wyglądają jak żywcem wyjęci z przeciętnej kreskówki - nie mają charyzmy, są nieciekawi i nudni, a szkoda, bo Akinnuoye-Akbaje to aktor utalentowany, który mógł stworzyć zapadającą w pamięć postać; tutaj jest cieniem samego siebie. Jedynie Jason Momoa daje radę stworzyć cokolwiek ze swojej postaci twardziela. Na uwagę zasługuje jego pojedynek ze Stallonem na siekiery. Momoa wyglądał, jakby dopiero wyszedł z planu "Conana", ponieważ prezentuje identyczny styl walki.
Film traci najwięcej na... głównych bohaterach. Podstawą gatunku, w którym w centrum są dwie współpracujące ze sobą postacie z różnych światów, są dowcipne dialogi i chemia pomiędzy aktorami. Stallone i Sung Kang (Szybcy i wściekli 6) starają się to robić, ale z tą parodią scenariusza od razu ponoszą porażkę. Wszelkie ich docinki i żarty kompletnie nie bawią, a pomiędzy panami brak jakiejkolwiek iskry. Zgrzyta to od pierwszej do ostatniej wspólnej sceny. Tym bardziej to zaskakuje, że Walter Hill przecież ma na koncie "48 godzin", czyli coś, co stawiamy w takim wypadku za przykład, jak powinno robić się takie kino.
Co prawda Kula w łeb nadrabia zaledwie przyzwoicie nakręcona akcją, ale to zbyt mało, aby ten film zaliczyć do udanych. Akcja ogółem nie jest ani emocjonująca, ani efektowna - ot, zwyczajna, pozwalająca bez zgrzytania zębami obejrzeć film od początku do końca i o nim zapomnieć. Gdyby był to akcyjniak tworzony tylko na rynek DVD, pewnie ocena mogłaby być wyższa, ale tak nie jest. Nie rozchodzi się też o wygórowane oczekiwania, ponieważ nie zaprezentowano nam nawet jakiegoś przyzwoitego minimum. Niestety produkcja pokazuje momentami niższy poziom niż ostatnie hity Van Damme'a. Nie potrafi zaciekawić, a większość czasu po prostu nudzi.
Najnowszy obraz Stallone'a rozczarowuje pod każdym względem, dając nam kino w starym, złym stylu i zarazem jeden z najgorszych filmów w karierze aktora.
Wydanie DVD |
Dodatki: zwiastun, zapowiedzi |
Język: angielski - DD 5.1, polski (lektor) - DD 5.1 |
Napisy: polskie |