Håkan Nesser zyskał rozpoznawalność wśród czytelników przede wszystkim za sprawą serii o przygodach komisarza Vana Veeterena. Inna seria jego autorstwa dotyczy spraw kryminalnych prowadzonych przez inspektora Barbarottiego. Poza tym pisarz ma w swoim dorobku również kilkanaście jednotomowych powieści, do których należy zaliczyć też najnowszą książkę pt. Levande och döda i Winsford. Pozycja ta odbiega nieco od typowego kryminału. Nie ma tu rozbudowanego śledztwa ani błyskotliwych detektywów. Autor starał się postawić na klimat i stopniowe budowanie napięcia. Trzeba bardzo uważać nawet przy oszczędnym opisie fabuły, by nie zdradzić szczegółów historii. Bohaterką, a także narratorem, jest Maria, pięćdziesięcioletnia Szwedka, która z niewiadomych przyczyn wprowadza się do opuszczonej chatki, w małej angielskiej wiosce. Jak się tam znalazła i co stało się z mężem, z którym do tej pory podróżowała? Fabuła powieści skupia się głównie na próbach zaaklimatyzowania się Marii w nowym otoczeniu. W trakcie lektury poznajemy również smutną jej małżeństwa z profesorem literaturoznawstwa. Podczas lektury kobieta stopniowo odkrywa przed czytelnikiem odpowiedzi na dręczące go pytania. Nie skupia się tylko na teraźniejszości, ale wraca do wydarzeń ze swojego dzieciństwa, aby czytelnik lepiej mógł zrozumieć jej postępowanie oraz motywy, którymi się kierowała. Retrospekcje jednak zajmują zbyt wiele miejsca: w założeniu miały przybliżyć szczegóły z życia bohaterów. Niestety częściej są zbyteczne dla reszty historii i wprowadzają jedynie zamieszanie. Dodatkowo prawda wychodzi na jaw zbyt szybko i nie wzbudza większych emocji. Głównie dlatego, że od pewnego momentu można domyślić się co się mniej więcej stało. Autor w główny wątek wplótł również tajemniczą historię pewnej grupki marokańskich pisarzy, którą, dzięki zapiskom męża, stopniowo odkrywa Maria.
W książce Nessera akcja potrzebuje dużo czasu żeby nabrać tempa. Przez pierwsze dwieście stron dzieje się niewiele: przez większość czasu czytamy opisy spacerów głównej bohaterki. Autor jedynie sugeruje, że jakaś sytuacja miała miejsce, ale praktycznie nie udziela żadnych konkretnych wyjaśnień dlaczego tak się stało i jakie to miało dla bohaterów konsekwencje. Podaje same ogólniki, które mogą doprowadzić czytelnika do szału. Największym minusem powieści jest kreacja głównej bohaterki. Trudno się z nią utożsamić ze względu na jej osobowość. Od pierwszych stron ma się wrażenie, że jest z nią coś nie tak. I pomimo, że jest nieszczęśliwa i zagubiona, nie jest postacią, której można współczuć. To osoba niestabilna emocjonalnie, skupiona wyłącznie na sobie, która przez większość książki analizuje swoje samopoczucie. Maria to przykład słabej charakterologicznie osoby, która wszystkie trudne decyzje odkłada na później. O pozostałych postaciach przewijających się na kartach powieści nie za wiele można powiedzieć. Jedynym bohaterem, którego można uznać za interesującego, jest Mark – angielski przyjaciel Marii. Historia jego przeszłości wprowadza trochę świeżości pomiędzy kolejnymi opisami z dnia życia głównej bohaterki. Pozostali stanowią jedynie tło i często są potraktowani stereotypowo, jak na przykład duet zabawnych i rozgadanych właścicieli pubu. Żywi i umarli w Winsford z pewnością nie jest pozycją dla miłośników klasycznych kryminałów – brak jest wielu cech charakterystycznych dla tego gatunku. Autor skupił się głównie na wątkach psychologicznych. Dominują tu treści obyczajowe i rozbudowane opisy przeżyć wewnętrznych głównej bohaterki. To przygnębiająca książka, pokazująca jak trudno rozliczyć się z przeszłością i zacząć zupełnie nowy rozdział w życiu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj