W ramach wstępu krótka zapowiedź: postaram się jak najbardziej konkretnie ująć swoje myśli, aby uniknąć nieporozumień. 1. Oryginalność Większość seriali, które opowiadają o nagłej, globalnej katastrofie, idzie w kierunku upadku cywilizacji. Przykłady można mnożyć: The Walking Dead, Revolution - to wszystko seriale opowiadające o survivalu małej grupki osób (pod tym względem można w tę kategorię upchnąć również Under the Dome). Scenariusz takiego serialu można przewidzieć właściwie jeszcze przed jego premierą. Z Pozostawionymi tak łatwo nie ma. 2% ludzi, które wyparowało w The Leftovers, to za mało, aby mówić o technologicznym końcu świata, lecz wystarczająco dużo, aby odmienić życie bohaterów na zawsze. Według mnie tego typu seriali po prostu brakuje, ponieważ ich twórcy idą raczej w skrajności - jak katastrofa, to na całego. Po Pozostawionych po prostu nie wiadomo, czego się spodziewać, dzięki czemu twórcy mogą nas łatwiej zaskoczyć. 2. Autentyczność emocji Według mnie zachowanie bohaterów 3 lata po nagłym zniknięciu jest dokładnie takie, jakiego bym się spodziewał. Z jednej strony iskierka nadziei na otrzymanie odpowiedzi i powrót do normalności - z drugiej strony przesyt poszukiwaniem tychże odpowiedzi, zmęczenie trudem i chęć pozostawienia wszystkiego za sobą bez rozwiązania. Najlepiej obrazuje to sekta Winnych Pozostałych. Ich przekaz zdaje się brzmieć: po co się męczyć, skoro i tak w tym wszystkim nic nie znaczymy. Po trzech latach, również myślałbym w ten sposób. Oczywiście trudno postawić siebie w tak nierealnej sytuacji, ale - przepraszam, jeśli kogoś urażę - według mnie sytuacja ta przypomina trochę nasz polski Smoleńsk. Z jednej strony każdy chciałby mieć pewność, jak to dokładnie było z katastrofą. Z drugiej - ile można słuchać ciągłych wylewanych przez polityków żali? Czy nie lepiej, zgodnie z przekazem WP, "chrzanić to wszystko" i pójść do przodu? Wydaje się, że jest spora grupa Polaków, która tak właśnie myśli, co stanowi dowód na to, że wizja Lindelofa i Perrotty jest słuszna. 3. Klimat tajemnicy Jeden z dwóch głównych zarzutów stawianych serialowi - brak perspektyw na otrzymanie odpowiedzi. Cóż, gdyby Lindelof nie określił się na początku, że nie dowiemy się, co spowodowało nagłe zniknięcie, to również bym się irytował. Na szczęście sprawa została postawiona jasno. Dlaczego wymieniam to jako zaletę? Tutaj podepnę się pod argument numer 1 - od seriali opowiadających o próbie wyjaśnienia tajemniczego wydarzenia trudno się odpędzić. Oprócz wyżej wspomnianych są to choćby Flashforward czy też ostatnie nowości: The Strain oraz Extant. I prawdę mówiąc, ten schemat mi się przejadł, tym bardziej, że bardzo często odpowiedzi, które otrzymujemy, po prostu zawodzą. Czekałem na coś nowego, a The Leftovers wyszło mi naprzeciw. Co by nie mówić - Lindelof jest mistrzem budowania tego typu napięcia i niepewności. Zagubieni, dopóki byli w fazie zadawania pytań, byli serialem genialnym. Wszystko jest tu niejasne - włącznie z liniami fabularnymi (o tym zaraz) - a mi tego brakowało w do bólu przewidywalnych serialach korzystających z klisz i oklepanych schematów. Klimatu wszechobecnej tajemnicy i braku zrozumienia: błądzenia we mgle. 4. Fabuła No właśnie, jest jakaś? Po uważnym przyjrzeniu się sprawie, według mnie nie różni się ona niczym od fabuł wielu innych seriali. Z tym, że klimat tajemnicy i niepewności utrudnia nam jej wyłapanie. Trzy lata po nagłym zniknięciu 2% populacji w małym miasteczku mieszkańcy nadal przeżywają (na różne sposoby) utratę bliskich, tymczasem pewna sekta powiązana z niemal każdym z głównych bohaterów eskaluje wewnętrzne napięcie poprzez swoje nihilistyczne nastawienie. O czym jest więc serial? Dla mnie: o motywach i skutkach działań tejże sekty. I według mnie serial się zakończy, gdy ten wątek zostanie rozwiązany. Wiem, że na pierwszy rzut oka nie za bardzo wiadomo, o co chodzi. Jednak - tak jak wspomniałem - dla mnie jako widza mającego na koncie setki godzin przed ekranem jest to coś nowego i inspirującego. Przynajmniej obejrzawszy trailer i pierwszy odcinek nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak to wszystko się zakończy. 5. Odważne decyzje Poświęcenie trzeciego odcinka w całości postaci, która wcześniej była wręcz anonimowa, jasne określenie, że widzowie nie otrzymają odpowiedzi... To są drobnostki, które cieszą, ponieważ widać, że twórcy nie ugną się przed żądaniami publiczności i będą opowiadać własną historię, od początku do końca. Zaznaczam w tym miejscu - ja też jestem rozczarowany zakończeniem Zagubionych, z tym że tutaj sytuacja jest inna, ponieważ Lindelof nie obiecuje klarownego rozwiązania i jasno zapowiada, jak wyglądać będzie jego nowa produkcja. 6. Wykonanie techniczne Krótko i na temat: według mnie po prostu poziom HBO. Obsada jest pierwszorzędna i nie widzę w niej żadnego słabego punktu, a Justin Theroux w swojej roli jest po prostu bezbłędny. Reżyseria, soundtrack - dopięte na ostatni guzik, kapitalnie ze sobą współgrają. Nawet oklepany motyw snów jest świetnie prowadzony i wykonany. 7. Symbolika To taka wisienka na torcie. Budowanie emocji i napędzanie fabuły poprzez drobne elementy, symbole towarzyszące nam przez jakiś czas - lalkę, zapalniczkę... Nie uważam, żeby na tym owe emocje traciły. Oczywiście próba wyciągnięcia zapalniczki zza kratki kanalizacyjnej nie jest tak efektowna jak próba uratowania życia dziecka z płomieni. Jednak w kontekście zaistniałych wydarzeń - według mnie zaangażowanie Laurie niczym nie ustępuje tego typu heroicznym poczynaniom. Tak bardzo bohaterowie zostali obdarci z normalności, stąd też poszukiwanie pocieszenia w tego typu drobnostkach. Podsumowanie W czasach, gdy "wszystko już było" i niemalże każdy wątek sci-fi/fantasy wydaje się być kopią wielokrotnie powtarzanych schematów, The Leftovers stanowią dla mnie powiew świeżości. Ciężko mi ten serial porównać do jakiegokolwiek innego, ciężko znaleźć jakieś wspólne elementy. Z kolei oglądając inną niedawną premierę - Extant - co chwilę myślałem sobie: znowu tajemnice wewnątrz rodziny kluczem do odpowiedzi? Znowu spisek rządowy? Znowu kosmiczne dziecko? Dlatego też po trzech odcinkach po prostu dałem sobie spokój. Jeżeli zaakceptujemy ten fakt, że serial nie jest o tajemnicy, lecz o ludziach dotkniętych tajemnicą - według mnie nie ustępuje wielu innym dziełom dramatycznym. Wstrzymywałbym się ze stwierdzeniami typu "arcydzieło". Jednakże według mnie Pozostawieni są po prostu solidni - a przecież I sezon Breaking Bad również nie spotkał się z natychmiastowym hurraoptymizmem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj