Breakin' = A w sumie nie ma spojlerów tym razem ;)
Gotham
Moda na superbohaterów trwa w najlepsze. Już przeniosła się na małe ekrany. Skoro Arrow odniósł taki sukces to czemu nie odniesie go The Flash? Albo Batman? Albo miasto Gotham bez Batmana?
Sceptycznie podeszłam do nowego serialu od stacji Fox. Tradycyjnie nie wnikałam w fabułę przed obejrzeniem odcinka pilotowego, więc myślałam, że zobaczę znak nietoperza na nocnym niebie i bogatego faceta w śmiesznym czarnym stroju z uszkami jeżdżącego Batmobilem. A tu niespodzianka – akcja dzieje się na wiele lat przed pojawieniem się superbohatera. Bruce Wayne jest małym chłopcem, który jest świadkiem zabójstwa swoich rodziców, a śledztwo rozpoczyna nowy detektyw w mieście – James Gordon. Najwyraźniej jedyny człowiek w Gotham City, który działa zgodnie z prawem. Ale wbrew pozorom to nie on jest głównym bohaterem serialu, a samo Gotham, które jest zżerane przez korupcję, chciwość i bezprawie.
Takie podejście nigdy by nie przeszło gdyby nie świetny dobór aktorów do znanych z komiksów postaci. Aktorzy grający dobre postacie grane przez: Bena McKenziego (Gordon), Donala Logue’a (Harvey Bullock), Davida Mazouz (Bruce Wayne), Sean Pertwee (Alfred), Camren Bicondova (Selina Kyle) są bardzo dobrzy, przekonujący. Ale to złe postacie tworzą klimat serialu. Genialni Robin Taylor grający Pingwina czy Cory Michael Smith jako Człowiek Zagadka (na razie sporadycznie się pojawia) – rewelacja na miarę Heatha Ledgera jako Jokera. Oczywiście dopiero staną się największymi złoczyńcami Gotham, a my mamy okazję przekonać się jak do tego doszło. Na potrzeby serialu została powołana do życia nowa postać – zadziorna i władcza Fish Mooney – grana przez Jadę Pinkett Smith. I tu również wielkie brawa za wykreowanie bardzo ciekawej, seksownej i wyrazistej postaci.
Jako serial oparty na komiksie, nie brakuje w nim komiksowych kadrów/ujęć. Scenografia robi wrażenie, szczególnie komisariat policji znakomicie się prezentuje. Poza tym Nowy Jork bardzo ładnie "gra" Gotham City. Jest ponure, złowieszcze i niebezpieczne.
Czy polecam serial Gotham? Osobom, które lubią charakterystycznych złoczyńców z komiksu i nie przeszkadza im brak Batmana, na pewno się spodoba. Podobnie fani mrocznych kryminałów (nie ma tu bohaterów o super mocach) powinni być zadowoleni. Doceniam pomysł, doceniam wykonanie. Serial jest bardzo fajnie "skrojony". Ma potencjał – to nie ulega wątpliwości. Po trzech odcinkach jednak przekonał mnie do dalszego oglądania (Baloonman – hah!), chociaż wielkiego szału nie ma.
[image-browser playlist="581324" suggest=""]The Flash 1x01
Zdaje się, że za słabo wyraziłam swoją niechęć do superbohaterów (z supermocami) w powyższym tekście. Bo prawdę mówiąc to nie lubię tego typu rozrywki. Ale jak to u mnie zwykle bywa… wyjątek potwierdza regułę. Nie cierpię zombie, a The Walking Dead uwielbiam, nie cierpię wampirów, ale Wywiad z Wampirem i pierwszy sezon Pamiętników Wampirów mogłabym jeszcze raz obejrzeć. Nie lubię superbohaterów (Arrow nie ma supermocy), ale zdaje się, że The Flasha również polubię, mimo że nigdy nie miałam okazji oglądać nawet kreskówki z tą postacią.
Po pierwsze The Flasha gra Grant Gustin i trudno go nie lubić (chociaż w Glee grał bardzo niesympatyczną postać). Tak – wygląda bardzo młodo, jest przystojny, więc jest już jakiś punkt zaczepienia (dla kobiet). Po drugie… oglądając Arrow raczej wypada oglądać również ten nowy serial, skoro mają być crossovery. Po trzecie… trochę stęskniłam się za Heroes, a wydaje się, że The Flash będzie się spotykać z różnymi… innymi ludźmi obdarzonymi mocami. Powiedzmy, że podobne klimaty. Po czwarte – może być ciekawa fabuła – poszukiwania mordercy matki Barry’ego, podejrzany naukowiec Wells. Po piąte… (cóż za wspaniała litania) jeżeli efekty specjalne w kolejnych odcinkach będą na tak dobrym poziomie jak w pilocie to nie obawiam się o przyszłość tego serialu.
Pilot pokazał potencjał The Flash. Jest akcja (raczej nie będzie tak cały czas pędzić… z prędkością błyskawicy), jest kilka ciekawych wątków, jest tajemnica. Serial mnie zainteresował, również będę kontynuować.
PS. Spoiler!! Może ja się nie znam ale… skoro Barry ma supermoce i regeneruje się niczym chuda wersja Wolverine’a, to czemu pan Mardon zginął od strzału z broni? No chyba, że The Flash jest cheerleaderką i tylko on ma takie moce? W sumie biega w czerwonym stroju… zygzakiem ;)
[image-browser playlist="581325" suggest=""]Avatar: The Last Airbender
Przyznam się, że mam słabość do anime. Ale takich z dobrą historią i fajną kreską. Bo trzeba powiedzieć, że wiele wspaniałych rzeczy (efektów) można pokazać tylko poprzez animowany film. A poza tym odcinki prawie zawsze mają po 20 minut, więc czasem taka bajka to forma dobrej rozrywki lub resetu. Jeszcze przed rozpoczęciem jesiennych ramówek szukałam właśnie czegoś fajnego do pooglądania i dzięki szanownej stronie Hatak postanowiłam przyjrzeć się tematowi Legendy Korry. A że ja mam skrzywienie (nie tylko kręgosłupa), że niczego nie zaczynam od środka, tylko muszę od samego początku coś obejrzeć/przeczytać (po zakończeniu 1 sezonu Gry o Tron, zamiast kontynuować fabułę czytając kolejny tom, czytałam 1 tom, aby nic mi nie umknęło…), to musiałam zacząć od The Last Airbender.
I warto było. Humor co prawda typowo dla dzieci, ale i tak czasami parskałam ze śmiechu ("Friendly Mushroom"). Kreska genialna – ruchy ( i wszystkie pozy Benderów) oraz mimika postaci niesamowita. Akcja rozgrywa się w szybkim tempie, więc trudno się nudzić. Ale na największy plus zasługują trzy rzeczy. Po pierwsze, bohaterowie! Charakterystyczne, wyraziste i sympatyczne (lub nie) postacie. Człowiek bardzo szybko się do nich przywiązuje… Ja wciąż tęsknie za każdym bohaterem The Last Airbender – a chyba najbardziej za… Momo i Appą (haha, kto oglądał ten wie). Po drugie – genialna, błyskotliwa fabuła. Logiczna i wciągająca. Poza tym to fajna historia podróży i przyjaźni, no i jest bardzo mądra (kto we współczesnych bajkach zastanawia się czy zabicie szaleńca o imperialnych zapędach jest konieczne?). Po trzecie – The Last Airbender ma świetnie zarysowany świat. Nie wchodząc w szczegóły, twórcy świetnie połączyli ze sobą różne kultury (przede wszystkim azjatyckie) aby stworzyć nowe kraje i ich filozofię oraz styl życia. No i te pomysłowe lokacje!
Więc po zakończeniu The Last Airbender twórcy jeszcze raz wykorzystali potencjał tego animowanego serialu (!). The Legend of Korra to sequel historii Aanga, wydarzenia rozgrywają się 70 lat później. Przygody Korry to jednak rozrywka dla większych dzieci… dla młodzieży. Jest dojrzalsza, mroczniejsza i zawiera dużo elementów politycznych.
Co prawda zaczynam Book 2 Legendy Korry, ale jak ktoś lubi oglądać anime i kreskówki to polecam gorąco. 20 minut kreskówkowej rozrywki jest czasem lepsze od nudnego odcinka… … nie, ja nie oglądam nudnych seriali ;)
[image-browser playlist="581326" suggest=""]