Intelligence 1x01 Każdy kto oglądał Losta na pewno był zainteresowany tą nowością od stacji CBS. Dlaczego? Bo gra tam nasz ukochany Sawyer, czyli Josh Holloway. I pewnie większość osób która widziała pierwszy odcinek Intelligence zrobiło to  co zrobiło 10 mln Amerykanów tydzień po jego emisji – odpuściła sobie ten serial. Główny bohater – Gabriel, ma w mózgu wszczepiony chip, który łączy go z satelitą, bazą danych CIA, NSA, FBI, KGB, ABW i pewnie jeszcze królową angielską. Ma kilka fajnych aplikacji jak obraz na podczerwień czy słownik języka chińskiego… niech zgadnę – w następnych odcinkach okaże się, że ma w oczach laser lub noktowizor, a jak zechce to włączy tryb kung-fu. Gabriel poszukuje odpowiedzi na to czemu jego żona brała udział w zamachu, więc współpracuje z jednostką specjalną do spraw ochrony bezpieczeństwa USA. Ma go ochraniać agentka Riley Neal. Myślałam, że nic gorszego od agentki (szuka w Wikipedii… loading…) Valerie Stahl (Minka Kelly) z Almost Human mnie nie spotka… a jednak. Aktorka Meghan Ory wcielająca się w agentkę Riley Neal, jeszcze bardziej nie wyraża niczego. Nie żeby Josh Holloway poza swoją ładną buźka wzbudzał jakiekolwiek emocje… W sumie aby opisać sens tego serialu można powiedzieć, że łączy w sobie seriale Chuck i Almost Human, z czego ani nie jest zabawny, ani ciekawy… nic w nim mi się nie podoba. Obejrzę jeszcze drugi odcinek… może trzeci. Kto wie – może ten serial trafi do galerii straconego-czasu-dla-fajnego-aktora typu Pod Kopułą (Dean Norris) albo Cult.     Almost Human 1x03-06 Skoro wywołany został do tablicy Almost Human to mam dobre wieści: jest coraz lepszy. Zaczęli niemrawo, spokojnie, stosunkowo solidnie, ale po kilku kolejnych odcinkach, mogę stwierdzić: podoba mi się. Sekret bardzo dobrych seriali tkwi nie tylko w ciekawej fabule, dobrym wykonaniu ale przede wszystkim w doborze aktorów. I jak już wcześniej wspominałam, Almost Human ma świetnych i charakterystycznych aktorów (aaa to dlatego tak blado wypada ta Minka Kelly!), realizacja bardzo dobra, a nad fabułą można spokojnie popracować w przyszłości. Teraz, po obejrzeniu kilku odcinków mogę obiektywnie ocenić ten serial. Główna postać -  John Kennex gra zamkniętego w sobie twardziela, ale tak naprawdę potrzebuje takiego pomocnika jak DRN. A Dorian jako android nie rozumie co może być nieprzyjemnego w widoku wyciągania oka z oczodołu czy prezentowaniem swojej nagości, ale jeżeli chodzi o ludzkie emocji jest bardziej wrażliwy niż John. Ich rozmowy i obustronne dogryzanie jest coraz bardziej zabawne i powiedziałabym nawet, że urocze. W tym duecie tkwi siła serialu. A poparta jest również postaciami drugoplanowymi. Szefowa Maldonado (Lili Taylor), przypominająca nieco podstarzałą Kate z Losta, jest oddana swojej pracy ale, co ważne, nie jest jednowymiarową postacią. A Rudy Lom (Mackenzie Crook), ma swoje wejścia, jak choćby jako agent działający pod przykrywką (fajny ten kapelusz! 1x04) Poza oczywistą relacją człowiek-android mamy również dużo akcji - dynamicznej i trzymającej w napięciu. Nowe technologie są bardzo ciekawe: elektroniczne zmiany twarzy, hologramy, klonowanie, sztuczne narządy wewnętrzne czy substancje, które wspomagają mózg tak aby stać się medium. Warto wspomnieć o gościnnych aktorach, choćby z odcinka 1x04 Megan Ferguson czy Graham Miller. Rewelacja! Jeżeli po dwóch pierwszych odcinkach miałam wątpliwości czy kontynuować Almost Human – teraz wiem, że warto. W końcu pierwszy sezon Fringe też nie był za ciekawy ale czuło się, że serial ma potencjał (J.J. Abrams!). Daję Almost Human kredyt zaufania i czekam na rozwój wydarzeń!    Arrow 2x01-09 Wstyd się przyznać ale jedynym powodem dla którego rozpoczęłam i kontynuowałam potem oglądanie serialu Arrow była… wait for it… klata głównego bohatera. Przez ¾ sezonu miałam wrażenie, że właśnie na tym polega ten serial – pokazać umięśnionego Stephena Amella bez koszulki (ale to prawda! Na 23 odcinki może max w dwóch nie było go topless!!). Pamiętam, że gdzieś w połowie sezonu poważnie rozważałam porzucenie go, bo było naprawdę strasznie nudno, a sama naga klata mi nie wystarczała… Nie jestem fanką superbohaterów i komiksów, a smaczki w postaci kolejnych złych charakterów mnie nie jarają (z ciekawości chciałam zobaczyć jak sobie telewizja The CW poradzi z typową komiksową postacią). Ale bodajże, nie miałam zupełnie nic innego do oglądania podczas kolacji (oglądam seriale podczas obiadu lub kolacji… chyba że jest to the walking dead to nie…), więc dalej męczyłam Arrow. Aż nagle zaczęło się dziać w tym serialu! Elementy układanki zaczęły łączyć się w całość, akcja się rozkręciła i już nie tylko chodziło o gołą klatę ale o rozwój wydarzeń, zarówno w Starling City jak i na wyspie. A ostatnie cztery odcinki pierwszego sezonu wbiły mnie w fotel. Mało co, a bym ZAWIODŁA MIASTO… Drugi sezon to kontynuacja kapitalnej końcówki pierwszego sezonu. Akcja pruje jak strzała w locie. Pojawiają się nowe, złe, komiksowe postacie. Wspomnę tutaj, że co poniektóre powinny mieć nadprzyrodzone moce, na szczęście twórcy nie poszli w stronę super-mocy (jak Heroes), ale wyposażyli je w technologie (Kanarek), maski i eksperymenty medyczne. W sensie, że serial jest trochę bardziej realistyczny niż w komiksach. Niech ten Olivier-naga-klata-ale-bez-mocy ma jakieś szanse przeciwko złoczyńcom, bo przecież samym łukiem i strzałą się ich nie pokona. W drugim sezonie, skoro jest więcej akcji to i więcej scen walki, które są świetnie dopracowane i bardzo widowiskowe. Fabuła mnie trochę przerasta (te wszystkie powiązania, kto, po co, dlaczego) ale celuję w Arrow w rozrywkę, a nie w doskonale logiczną historię. W sumie nawet dwie historie: ta dziejąca się w Starling City i ta na wyspie. Dwa słowa o aktorach, bo im się należy. Może i Stephen Amell nie jest wybitnym aktorem ale jego klata ma swoje walory. David Ramsey jako John Diggle to solidna gra aktorska, Willa Holland jako Thea również może być. Katie Cassidy irytuje telewidzów bezbarwnością w sumie bardzo istotnej postaci, mnie jest obojętna. Co ciekawe to drugoplanowe postacie się wyjątkowo wyróżniają. Doskonała kreacja Emily Bett Rickards jako Felicity (idealnie pasuje jej ta różowa szminka!), bardzo dobra Susanna Thompson jako Moria, świetny John Barrowman jako Malcolm Merlyn, Paul Blackthorne jako detektyw Lance (aaa tam, dla mnie pozostanie Saundersem na zawsze!!) i Manu Bennett jako Slade. Już nie wspominając o plejadzie złych charakterów, którzy są bardzo przekonujący (Vertigo, Brother Blood, Dollmaker, Deadshot).  Może i nie siedzę w uniwersum Green Arrow, ale czytam co jakiś czas komiksologię, i wiem, że twórcy dbają również o fanów komiksu wplatając różne smaczki. To znak, że wiedzą co robią. Zresztą sami mówili po pierwszym sezonie, że musieli zbudować postać Oliviera Queena, wprowadzić ludzi w ten świat, a teraz mogą go rozwijać. Jestem pewna, że… NIE ZAWIODĄ MIASTA! I całego świata oglądającego przygody Strzały.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj