Do "Elemantary" z Jonny Lee Millerem musiałem przekonywać się godzinami. Historię serwowaną przez ABC kupiłem dopiero po kilku odcinkach, a może nawet w połowie sezonu. Po premierze drugiego sezonu czeka mnie ta sama żmudna droga – serial, który lubiłem, znów stał się ciałem obcym. To jednak nie wina scenariusza, czy gry aktorskiej: Sherlock wraca do Londynu, więc w sposób naturalny narzuca się porównanie z serialem BBC. Gdy Sherlock Holmes przekracza drzwi na Baker Street 221b w Londynie nie da się już dalej uciekać od porównań. Ten sam adres, kolejne nazwisko z inną twarzą i historią. Co przemawia na niekorzyć amerykańskiej historii o genialnym detektywie? To wciąż ciekawa historia, dobra kreacja aktorska, pomysłowa fabuła, ale jej smak zaczyna być lekko matowy, stłumiony. W tym daniu brakuje wyrazistej przyprawy, która podkreśliłaby poszczególne smaczki – ta historia jest wciąż OK, ale... jakby przestawała być seksowna. Sherlock-Benedict swoją irytującą mądrość przypłacił niemal śmiercią, a na pewno upokorzeniem. Moriarty potrafił genialnie wykorzystać największe atuty Sherlocka i obrócić je przeciwko niemu. Sherlock-Jonny cierpi na brak genialnego wroga, godnego przeciwnika. Rozwiązania spraw przychodzą mu... zbyt łatwo – trochę jakby od niechcenia. Chyba największą wadą "Elementary" są postacie łączące go z "Sherlockiem" BBC. Amerykanie chcą tak na siłę odróżnić się od Brytyjczyków, że są gotowi zadeptać klasykę i zastąpić ją swoimi alternatywnymi wariacjami. Niestety, to nie zawsze się udaje. W pilocie najlepiej wypada Lestrade. Jest coś urzekającego w postaci stworzonej przez Seana Pertwee, jego Lestarde jest ulepiony z krwi, kości oraz ludzkiej siły i słabości. Lucy Liu udało się stworzyć przyzwoitą kreację dr. Joan Watson, która w pierwszym sezonie się obroniła. Po pilocie drugiej odsłony nie mam jednak pewności, czy scenarzyści mają pomysł co jej postać ma dalej wnosić do serialu. Najbardziej rozczarowuje Mycroft. W klasyce gatunku posiadał większe zdolności od brata, ale żadziej z nich korzystał. Tu jest genialnym... restauratorem, marzącym o zaprzyjaźnieniu się z bratem. Podobnie jak Moriary jest postacią mniejszego kalibru, niż miało to miejsce w "Sherlocku". Jeśli myślą przewodnią drugiego sezonu ma być ocieplanie relacji z bratem, no cóż... "Elementary" nie wchodzi w nowy sezon z impetem, który przykuwałaby do foteli. Jasne, że łatwiej stworzyć genialny sezon z trzech filmów, niż rozpisać dobrą historię na cały rok. Jednak tym nie da się wytłumaczyć dość zwyczajnego pilota.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj