Grupka maluchów z sąsiedztwa siadała wokół niego jak na brzegu Styksu, czekając aż Charon zabierze ich do innego świata. Zamiast obola swą podróż opłacali w centach. A była to podróż w wyobraźnie: np. do mitycznego królestwa zaludnionego przez żółwie domowe, które w końcu zaczęły zabijać się nawzajem w walce o sukcesję... Brzmi znajomo? Powinno, bo tym dzieciakiem był George Raymond Martin (tylko jedno R!). Tak na przełomie lat 50. i 60. zaczęły się pierwsze krwawe gry o (żółwi) tron.

[image-browser playlist="582571" suggest=""]

Zacząłem pisać opowiadanie kto kogo zabija, kto jakie toczy wojny o sukcesję. Myślę więc, że "Grę o tron"  pierwotnie rozpoczęły żółwie

"W mieszkaniu w  New Jersey nie mogliśmy mieć kotów czy psów. Trzymaliśmy więc żółwie w zamku z cyny. Stały się rycerzami i królami." Jednak nie było to dobre miejsce dla 5 czy 6 żółwi. "Czasami uciekały i znajdowaliśmy je miesiąc później martwe pod lodówką.  Było to dla mnie stresujące, ale również zastanawiałem się: "Dlaczego one umierają? Cóż, zabijają się nawzajem w złowieszczych zdarzeniach. Zacząłem pisać opowiadanie kto kogo zabija, kto jakie toczy wojny o sukcesję. Myślę więc, że "Grę o tron"  pierwotnie rozpoczęły żółwie."

George jako 11-latek zaczął pisać swoje pierwsze opowiadania o potworach, które sprzedawał młodszym kolegom, innym razem byli jego słuchaczami. Jego grono czytelników składało się głównie z 7- i 8-latków. "Historie, które wtedy pisałem były całkiem niezłe, ale nie ma ich już na świecie".

Czy miał wielu przyjacił, czy może był samotnikiem? "Cóż, miałem parę przyjaciół, ale byłem przede wszystkim dzieckiem z nosem w książce."

[image-browser playlist="582572" suggest=""]

"Podwójne R sprawiło, że moje nazwisko stało się niezapomniane, a to ważne do pisarza, bo twoje nazwisko to twój znak handlowy, nazwa marki."

Jego rodzina żyła skromnie w New Yersey. Jego świat to zaledwie pięć bloków, ograniczony przez wodę. Miał tam swój trawiasty skwer, gdzie szedł zanurzyć się w marzenia. "Widziałem nie tylko promy, ale wielkie statki wchodząc Newark Bay, frachtowce z całego świata, z ich flagiMiałem to pragnienie, aby zobaczyć świat. Widziałem go jedynie w mojej wyobraźni, i dlatego czytałem książki, a tam mogłem udać się na Marsa lub do Śródziemia lub wieku Hyborian."

Młody George idąc do szkoły mijał dom w którym urodziła się jego matka, domu który już nie był ich. To było wspomnienie czasów, których nie znał, czasów gdy jego rodzina nie była tak biedna jak obecnie. "W niektórych z moich opowiadań jest to poczucie utraconego złotego wieku, gdzie były niewyobrażalne dziwy i cuda."

George drugie imię nosił po ojcu, a w wieku 13-lat przyjął imię Richard po swoim kuzynie (George pochodzi z rodziny katolickiej). W tym czasie zacząłem tworzyć opowieści do zinów komiksowych, pisał również listy publikowane przez Marvel Comics. Jako nastolatek uwielbiał rozpoczynać historie, ale gdy przelewał je na papier zdawał sobie sprawę, że nie są tak dobre jak te w jego głowie i porzucał je. I pochłaniał go kolejny pomysł który miał być magiczny. I następny. Następny. A stos niedokonczońych opowiadań rósł.

"Podwójne R sprawiło, że moje nazwisko stało się niezapomniane, a to ważne do pisarza, bo twoje nazwisko to twój znak handlowy, nazwa marki." Drugie R pojawiło się, gdy młodego Martina zaczęto mylić z Sir George Henry Martin'em, producentem zespołu The Beatles.

Martin wspomina, że w latach 60. i 70. w Stanach fantasy nie było popularnym gatunkiem. Oczywiście wszyscy znali Tolkiena, ale postrzegano go raczej jako "dziwaczny wyjątek" potwierdzający dominację s-f.

[image-browser playlist="582573" suggest=""]

WIETNAM: Byłem pewien że mój sprzeciw sumienia zostanie odrzucony i bedę musiał stanąc przed decyzją: wojsko, więzienie lub Kanada. Nie wiem, co bym wtedy zrobił. To były rozpaczliwie trudne decyzje.

W opowiadaniach Martin nie zawacha się zabić ulubionej postaci, lubuje się w wojnach, a trup ściele się gęsto. Co innego pisane historie, a co innego życie. George odmówił słóżby w Wietnamie zasłaniajac się sumieniem (Martin applied for and obtained conscientious-objector status). "Nie byłem kompletnym pacyfistą. Był to sprzeciw wobec tej wojny. Byłbym zadowolony, gdybym mógł walczyć w II wojnie światowej. Byłem pewien że mój sprzeciw sumienia zostanie odrzucony i bedę musiał stanąć przed decyzją: wojsko, więzienie lub Kanada. Nie wiem, co bym wtedy zrobił. To były rozpaczliwie trudne decyzje." Zamiast na froncie, walczył z ubóstwem jako wolontariusz (program Americorps VISTA) oraz wspierał The Cook Country Legal Assistance Foundation.

Swoją pierwszą opowieść sprzedał już w college'u. Zaczął publikować opowiadania i powieści, które życzliwie przyjmowało środowisko (zdobył 3 nagrody Hugo Awards, 2 Nebula oraz inne), jednak to nie przekładało się na sprzedaż. Dramatyczny zwrot akcji nastąpił w 1983 r, gdy opublikował nieszczęsną The Armageddon Rag. Powieść okazała się totalną klapą, która niemal zrujnowała jego karierę.  Armageddon stał się tytułem proroczym dla samego autora. Po tym bolesnym upadku Martin rozpoczął nowy etap w swoim życiu: gdy otrzymał telefon z Hoolywood - zgodził się.

[image-browser playlist="582574" suggest=""]

Kiedy piszesz książkę jesteś odpowiedzialny za wszystko: jesteś pisarzem, reżyserem, producentem efektów, strojów i scenografii.

Zaczął od ożywienia "The Twilight Zone", która była adaptacją klasycznej noweli Rogera Zelazny'ego "Ostatni obrońca Camelotu." "Kiedy zaczęła się budowa Stonehenge na scenie było to dla mnie zdumiewające. Byłem zawodowym pisarzem od 16 lat, ale w prozie. Nagle zobaczyłem zespoły stolarzy, malarzy i scenografów tworzących coś, co wcześniej było marzeniem w mojej głowie i w umyśle Rogera."

Pisanie skryptów dla telewizji wymagało od Georga zupełnie innych umiejętności. "Trzeba mieć dobre ucho do dialogów i silne poczucie struktury. Ograniczeniasą bardziej rygorystyczne. Mogę napisać powieść, która rozrośnie się do 1500 stron, ale skrypt dla telwizji ma ok. 50. Jest to więc kwestia samodyscypliny. Kiedy piszesz książkę jesteś odpowiedzialny za wszystko: jesteś pisarzem, reżyserem, producentem efektów, strojów i scenografii. Kiedy pracujesz dla telewizji, jesteś uzalezniony od wielu innych ludzi, którzy dodają swoje talenty do twojego."

Martin choć zarobił niezłe pieniądze, nie czuł się spełniony w Hoolywood. To mało powiedziane, po latach mówi wprost że do pisania wrócił sflustrowany, bo wiele projektów nie udało się zrealizować. "Żadna ilość pieniędzy nie zastąpi ci... gdy chcesz aby twoje pomysły były czytane. Gdy chcesz publiczność, czterech facetów z ABC lub Columbia, nie wystarcza".

Gdy pisał scenariusz dla "Pięknej i Bestii" CBS nie chciał krwi, lub zwierzęcia do zabijania ludzi. "Chcieli aby podniósł kogoś, rzucił po pokoju, a potem ta osoba miała wstać i uciec. Och, mój Boże, jaki straszny potwór! To było niedorzeczne. Bestia miała pozostać sympatyczna."

 [image-browser playlist="582575" suggest=""]

Najdziwniejsza o byciu pisarzem jest tendencja do zatracania się w swoich książkach. Wydarzenia ze swoich książek pamiętasz lepiej "niż te z rzeczywistości."

Powrót do pisania książek było jak odejście z barwienia kolorowanek do malowania obrazu na czytym płótnie. Żadnych ograniczeń, nikt nie mówi ci, że z tego i tego trzeba zrezygnować ze względu na budżet itp. I tak w 1991 roku usiadł do "Pieśni Lodu i Ognia". Wówczas wyobrażał ja sobie jako trylogię... W międzyczasie wciąż pracował dla telewizji.

"Najdziwniejsza w byciu pisarzem jest tendencja do zatracania się w swoich książek. Czasami wydaje się, że prawdziwe życie jest migotaniem. Wydarzenia ze swoich książkach pamiętasz lepiej "niż te z rzeczywistości."

"Kiedy pisanie idzie bardzo dobrze, mijają mi całe dni, tygodnie i nagle uświadamiam sobie, że te wszystkie niezapłacone rachunki i, mój Boże, nie rozpakowana walizka leżała przez trzy tygodnie." Jednak Martin nie potrafi pisać poza domem, gdy jest w trasie. Trudno to pogodzić z jego drugą pasją: kocha kontakt z fanami. Podczas promocji pierwszej książki był szczęśliwy gdy na odczyt przychodziło pół tuzina fanów.

PS 1. W przyszłości skupię się na samych wypowiedziach autora na temat "Gry o tron", którą w tym tekście pominąłem.  Tekst powstał ponieważ miałem wolne 2 godziny i chciałem czegoś dowiedzieć się o Martinie :) Za jakość tekstu przepraszam - traktuje go raczej jako szkic, niż artykuł (niestety nie mam wolnego dnia, aby go szlifować tekst). Tłumaczenia nie są dokładne, mają jedynie oddać ducha i kierunek wypowiedzi.

PS 2. Korzystałem z licznych wywiadów znalezionych m.in. na stronach: tamutimes.tamu.edu; januarymagazine.com; ft.com; theguardian.com; rollingstone.com; observationdeck.io9.com, wikipedia.com.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj