WTF? - głośno przeklinam już w połowie najbardziej wyczekiwanego serialu tej jesieni. Jeszcze się upewniam, że to na pewno Marvel, a nie Power Rangers. Niestety. "Serial nie jest zły, tylko źle osadzony target. Wycelowali w odbiorców w wieku 12-18 lat a powinni wycelować w plus 18." - pisze neuron w komentarzu na hataku - i trafia w samo sedno. Zacznę od pochwał, bo jest ich mniej, więc pójdzie sprawnie :) 1. Niebezpieczna szybkość To już na prawdę 44 min i 26 sekund? Wielka brawa dla Whedona za tempo: pilot cały czas pędzi niczym rzucony w przeciwnika młot Thora. Dzięki dynamice oraz akcji Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. to prawdziwe F1 wśród seriali. I to w zasadzie jego największa zaleta. 2. Agent Coulson Piszę to z żalem, ale zapowiada się, że to najciekawsza postać tego serialu. Inni bohaterowie są dla niego tłem, a on wyłania się spośród nich jak z mroku. Sprawia wrażenie jedynego dorosłego w rozbrykanym liceum pełnego gadżetów. Phil wnosi ten rodzaj humoru, który najbardziej lubię od czasów O'Neilla z SG1: pewność siebie, połączoną z luzem i dystansem do siebie, dzieki czemu nie jest infantylny. Wyjście z mroku, serum prawdy, Lola... Coulson nie jest jednak Starkiem i sam nie udźwignie serialu. Iskierką w tunelu był występ Melindy May. 3. Drogo, ale z klasą Efekty specjalne są dopracowane, ale szczęśliwie nie przytłaczają serialu. Nie ma tu kinowego rozmachu, ale nie jest on tutaj potrzebny. S.H.I.E.L.D. To uboższy krewny "Avengers", wciąż jednak z klasą. 4. Witajcie w świecie Marvela! Superbohaterowie zostali w tle i serial zapewne będzie skrzył się odniesieniami do innych odsłon uniwersum. Za to duży plus. A teraz czas na zdziwienia: 1. Wszystkie dzieci nasze są... Grant Ward rozczula się na pytanie czy "babunia" wie, że zabijał ludzi. To ma być najlepszy agent na Ziemii. Twardy to może i jest, ale jak pancerz wojowników Power Ranger, a nie jak tarcza Kapitana Ameryki. Sky? Sprawdziłaby się idealnie w roli rozkapryszonej cheerleaderki, ale nie hakerki. Fitz – Simmons, zaraz zaraz czy ja ich nie widziałem w animowanym serialu o dwóch wiewiórkach? Nie, to nie brygada RR, ale target ten sam. 2. Przepraszam, skąd ja cię znam? Cały czas zastanawiałem się za co kocham moje ulubione seriale? Za fabułę, dialogi, efekty specjalne... bohaterów? Supernatural nie ważne jak spadało z poziomem, to włączałem kolejne odcinki dla braci, i choć w ostatnich sezonach życzyłem Dexterowi śmierci, to wciąż miałem nadzieję, że się odrodzi... Sherlock, House, John Reese i Harold... Oglądając agentów można odnieść wrażenie, że jesteśmy na dworcu przez który przewija się stado ludzi, a niektóre twarze wydają się być znajome. W pilocie BSG postaci było wiecej, ale scenarzyści potrafili je porządnie i szybko zarysować. Tu wszystkie są do siebie zbyt podobne, zlewają się: to gromadka dziciaków. 3. Humor XXXXL Za dużo! Wolę gdy w serialu jest kilka niezłych, dopracowanych żartów niż jest ich poupychanych zbyt wiele z nadzieją, że któryś tam wypali. Pamiętam scenę gdy Stark w trójce wykłóca się z dzieciakiem – świetna zabawa konwencją. Jednak żart musi mieć swój czas, aby wybrzmiał. Tu kilka żartów było udanych, ale twórcy czasami niepotrzebnie na siłę dają ich za dużo. 4. Efekt cieplarniany Zapamietałem taki żart: czekolada – uwielbiam, bigos – mmm pycha, pierogi – pierwsza klasa, a nawet hamburger najlepszy jaki w życiu jadłem. Nie rozumiem więc dlaczego to wszystko razem jest takie mdłe?! W serialu są niemal wszystkie elementy, które lubię, ale brakuje mu duszy. To wszystko już gdzieś było i się sprawdziło – a przecież lubimy to co znamy. Czułem się trochę jak na niebańskiej plaży, na której przez efekt cieplarniany jakoś uszedł dobry klimat :) Może jestem za stary, a targetem rzeczywiście są nastolatkowie? Serial ma potencjał na znakomitą przystawkę, ale daniem wieczoru u mnie chyba nie zostanie. Agenci jako support przed Person of Interest – czemu nie?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj