Cliffhanger'a stosuje się w różnego rodzaju produkcjach po to by widz przez całą przerwę zastanawiał się jak skończy sie dany wątek/historia przez co podsyca się w nim emocję i gra na uczuciach.
W przypadku finałowego odcinka pierwszej serii The Fallowing nie wiem po co go zastosowali bo żadnych emocji i pytań nie było. Wiadomo było że Rayan przeżyje, że John przeżył, że Clarie zginie. Wiec po co to wszystko? I jeszcze Te pojawienie się Johna w ostatnich sekundach. Mam być zaskoczony? podekscytowany? Uradowany? Czy co? Jedynie co twórcom udało się ze mnie wykrzesać to zażenowanie i politowanie. No cóż lepsze to niż nic...Z kolei co do reszty to:
- Co do samego odcinka to cieszę się, że twórcy odeszli od schematu (przynajmniej w tym odcinku), że każda pojawiająca się postać na ekranie jest z sekty.
- Dwaj nowi źli bohaterowie są intrygujący przez ich szaleństwo i nieobliczalność
- Kuzynka Rayana na ten moment nic ciekawego nie pokazała
- Poczucie winy Mike wyszło nawet fajnie.
- To, że Rayan pracuje sam i nie ograniczają go żadne przepisy też ( mam nadzieje że tak pozostanie)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj