W 1999 roku, gdy premierę kinową miały Gwiezdne wojny: Część I - Mroczne widmo, fani nie byli zbyt zachwyceni nowym filmem z tej kosmicznej franczyzy. Najwięcej hejtu zebrała postać Jar Jar Binksa, w którego wcielił się Ahmed Best. Bohater powstał przy zastosowaniu rewolucyjnej technologii komputerowej, która polegała na tym, że przechwytywała ruch aktora. Po raz pierwszy stworzono postać przy użyciu CGI, która mogła mówić i wchodzić w interakcję z innymi tak, jakby była człowiekiem. Jednak Jar Jar Binks budził w widzach na tyle dużą irytację, że w tamtym czasie powstało w Internecie wiele stron wyśmiewających i atakujących nie tylko bohatera, ale też wspomnianego Ahmeda Besta. Również Conan O’Brien w swoim programie rozrywkowym wspominał, jak ta postać zrujnowała film. W odcinkowej serii podcastów zatytułowanej The Redemption of Jar Jar Binks, która powstała dla TED, Ahmed Best podzielił się swoją pełną dramatu historią związaną z Mrocznym widmem. Przed otrzymaniem roli był wielkim fanem Gwiezdnych Wojen, a gdy reżyser castingu zaprosił go na przesłuchanie myślał, że ktoś mu chce zrobić kawał. Zanim się obejrzał trafił na plan, a George Lucas był dla niego prawie jak mentor. Zdawał sobie sprawę, że tworzą film, który zmieni historię kina ze względu na innowacyjną technologię motion capture użytą przy tworzeniu Jar Jar Binksa. 
Oprogramowanie zostało napisane na podstawie mojego ciała. Nawet w dzisiejszych programach CGI nadal istnieje ten starszy kod. Od tamtej pory moje fizyczne DNA znajduje się w każdej postaci CGI.
fot. Lucasfilm
Jednak hejt nabierał na sile. Do sieci wyciekł jego numer telefonu, a w wiadomościach na poczcie głosowej grożono mu śmiercią. Z tego powodu musiał też opuścić swoje mieszkanie w Nowym Jorku. Aktor przyznał, że to było okropne i wtedy czuł się najgorzej w życiu. To doprowadziło go do próby samobójczej.  Podcast, który prowadzi Dylan Marron, wnikliwie analizuje wszystkie aspekty hejtu, który spotkał tę postać oraz aktora. Ważną kwestią, którą poruszył prowadzący było to, że po premierze Mrocznego widma krytycy filmowi, profesorowie i badacze mediów twierdzili, że film był rasistowski. Podkreślali, że głównych bohaterów grali biali aktorzy, a długie uszy Binksa miały kojarzyć się z dredami. Ponadto sposób wymowy bohatera miał przypominać o rażących stereotypach rasowych w Hollywood. Twórcy oraz sam Best zaprzeczali jakimkolwiek obraźliwym zamiarom. Natomiast te oskarżenia o rasizm były druzgocące dla aktora, który jest dumny ze swojego afrykańskiego pochodzenia i zawsze był żarliwym orędownikiem w walce o prawa czarnoskórych osób. A sugestia, że pozwolił się wykorzystać, doprowadziła go na Most Brooklyński. Stał już na krawędzi, ale silny podmuch wiatru spowodował, że zdał sobie sprawę, że chce żyć. Pomyślał:
Pokażę wam wszystkim. Pokażę wam, co mi robicie. A kiedy odejdę, poczujecie dokładnie to, przez co przeszedłem.
Później przeprowadził się do Los Angeles, a także nakręcił dwa kolejne filmy z serii Gwiezdnych Wojen, w których jego rola była coraz bardziej zmniejszana. Ze znaczącej roli stał się tylko przypisem, jak to sam aktor określił. Zaczął trenować sztuki walki, poszedł do szkoły filmowej, został ojcem i zajął się produkcją oraz reżyserią. Wiele lat później, podczas wycieczki do Nowego Jorku z synem, znalazł się na Moście Brooklyńskim. Wyciągnął telefon, zrobił zdjęcie i napisał na Twitterze, jak reakcja mediów zepchnęła go kiedyś na skraj mostu, a jego syn stał się jego darem przetrwania. Dzięki temu trafił na pierwsze strony gazet na całym świecie oraz otrzymał ogromne wsparcie od fanów z pokolenia Z, dla których to prequelowa trylogia wzbudziła zainteresowanie Gwiezdnymi Wojnami. Zapraszano go na konwenty poświęcone Star Wars; brał też udział w różnych programach związanych z franczyzą. W efekcie 3. sezonie The Mandalorian wcielił się w ludzkiego bohatera, Kellerana Beqa, mistrza Jedi, który uratował życie Grogu. 
Disney+
Przyznał, że naprawdę dobrze się czuł. Jako artysta stracił pewność siebie na wiele lat, ale Mandalorian potwierdził to, że zawsze robił to, co słuszne i to nie stało się przez niego. Podczas podcastu został zapytany czy jeśli fani Gwiezdnych Wojen zobaczyliby, że pod warstwą CGI znajduje się prawdziwy człowiek, to czy uratowałoby go to przed tą gwałtowną reakcją. Odpowiedział:
Nie sądzę. Jesteśmy uzależnieni od nostalgii. Wszystko, co zakłóca nostalgię spotka się z poważną reakcją emocjonalną. Niezależnie od tego, czy byłbym w charakteryzacji czy w CGI, zepsutoby nostalgię za Gwiezdnymi wojnami i mielibyśmy negatywne reakcje.
Best powiedział, że chce, aby ludzie, którzy wysłuchają podcastu dowiedzieli się o jego wkładzie w historię kina. Dodał, że w kulturze wielokrotnie wymazywano wynalazki czarnoskórych ludzi, co jest niesprawiedliwe. 
Od 1997 roku żaden inny czarnoskóry człowiek nie grał głównej postaci CGI, co jest farsą. To musi się zmienić i mam nadzieję, że zostanie docenione.
Na koniec powiedział, że jest dumny ze swoich osiągnięć jako pioniera tej technologii, więc nie uważa, aby on czy Jar Jar potrzebowali tytułowego "odkupienia". 
Patrzę na to, jak na nasze odkupienie, jako ludzi, którzy kochają Gwiezdne Wojny.
Powiedział, że nie wydaje mu się, że historia Jar Jara została kiedykolwiek zamknięta, więc może jeszcze kiedyś zagra tę postać. Jak mówi: "nigdy nie mów nigdy". Natomiast chciałby powrócić do roli Kelleran Beq, aby wykorzystać sztuki walki i być "jak Jedi John Wick". 
fot. Lucasfilm
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj