- Co serial może powiedzieć o naszym świecie? Mike miał świetną wizją i oczywiście nie zdradzę szczegółów, nie chcę spoilerować, ale trochę można to dostrzec w Małej doboszce, w której polityka odgrywa duża rolę, ale bez przytłaczania wartości rozrywkowej. A ta musi być obecna. To nasz priorytet. Chcę, aby widzowie byli podekscytowani i związani emocjonalnie z historią, ale jednocześnie myślę, że Mike wprowadzi do niej wiele głębi i odniesień do naszego świata - wyjaśnia.
Nowa Battlestar Galactica nie będzie tworzona w modelu spopularyzowanym przez Netflixa, czyli nie będzie to 10-godzinny film podzielony na odcinki. Esmail tłumaczy, że czas trwania odcinków może być różny, jedne będą dłuższe, a może zdarzyć się samodzielna historia trwająca 30 minut. Dodaje, że fabularnie będą różnie budować odcinki - czasem dłuższe historie na kilka odcinków, czasem krótsze. Nie chcą narzucać sobie żadnych ram i mieć swobodę opowiadania najlepszej historii, jaką wymyśli na dany odcinek.
- W pewnym sensie podzielam frustrację krytyków, którym nie podobają się słowa showrunnerów: "To 10-godzinny film". To jest głupie. Tak nie jest. W każdym odcinku masz szansę zmieniać ton, kombinować z historią, zmieniać perspektywę. Dlatego będziemy robić to własnie w takim stylu - mówi producent.
Esmail zapowiedział też, że formalnie wbrew nazewnictwu ich Battlestar Galactica nie jest rebootem serii Ronalda Moore'a. Według niego to raczej próba znalezienia nowych miejsc do opowiadania historii w tym uniwersum. Trwają prace nad scenariuszami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj