Bliźniak to ambitna superprodukcja science fiction, która ma dokonać technologicznej rewolucji kina. Wygląda na to, że nie wszystko się udało.
Bliźniak to superprodukcja o wielkim budżecie w reżyserii Anga Lee, który nie tylko zrealizował ją w 120 klatkach na sekundę, to jeszcze wykorzystując nowatorskie rozwiązania technologiczne, po raz pierwszy chciał stworzyć w 100% realistyczną postać wygenerowaną w komputerze. Młodsza wersja
Willa Smitha to efekt komputerowy.
W Budapeszcie odbył się pierwszy pokaz filmu, na który zaproszono najbardziej uznanych amerykańskich krytyków z takich portali jak The Hollywood Reporter, Variety, IndieWire czy Cinemablend. Chociaż mówimy o pięciu recenzjach, zaledwie jedna jest pozytywna.
W recenzjach krytycy nie kryją zachwytu nad technologicznymi rozwiązaniami efektów specjalnych, które ich zdaniem nigdy wcześniej nie wyglądały tak prawdziwe i realistycznie. One same w sobie są interesującym aspektem tworzącym z
Bliźniaka pewnego rodzaju eksperyment i prototyp czegoś, co w kinie odegra ważną rolę. Pod tym względem Will Smith wykonuje również kawał dobrej roboty.
Problem polega na tym, że poza ciekawym CGI ten film nie ma nic do zaoferowania. Scenariusz jest fatalny, pusty, głupi, a sam film jest zbyt często drewniany aktorsko i fabularnie. Brak temu napięcia, serca, emocji i świeżości (padają porównania do Mission: Impossible i serii Jasona Bourne'a nazywając
Bliźniaka ich wariacją). Pod kątem scenariusza, formy historii i budowy fabuły film sprawia wrażenie przestarzałego. Biorąc pod uwagę, że mówimy o ekranizacji scenariusza z 1997 roku, ma to sens. Najwidoczniej nie został on porządnie zaktualizowany.
Bliźniak to piękny popis speców od efektów specjalnych, które mogą wiele namieszać w kinie. Poza tym mamy pustkę, kiepską historię i brak tego geniuszu, do jakiego
Ang Lee widzów przyzwyczaił.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h