SpaceX umieszcza satelity z programu Starlink na niskiej orbicie okołoziemskiej, aby w wyniku gwałtownych i niespodziewanych wydarzeń możliwe było błyskawiczne zakończenie ich misji poprzez procedurę deorbitacji. Uszkodzone satelity sprowadza się w gęste warstwy atmosfery, gdzie ulegają spaleniu. Taki właśnie los spotkał znaczną część ostatniej partii Starlinków. Dzień po wystrzeleniu 49 nowych satelitów burza geomagnetyczna uderzyła w konstelację, powodując ogromne straty – większość jednostek zostało tak poważnie uszkodzonych, że ich misja zakończyła się przedwcześnie. Zespół odpowiedzialny za projekt Starlink próbował uniknąć katastrofy przełączając satelity w tryb bezpieczeństwa i ustawiając je równolegle do kierunku uderzenia burzy geomagnetycznej. Procedura miała na celu zminimalizowanie oporu stawianego przez satelity strumieniom naładowanych cząsteczke. Niestety, burza skutecznie uniemożliwiła większości Starlinków wyjście z trybu bezpieczeństwa. W wyniku tego wydarzenia aż 40 satelitów weszło lub wkrótce wejdzie w gęste warstwy atmosfery, gdzie doszczętnie spłoną. Choć satelity internetowe SpaceX reklamowane są przez Elona Muska jako zbawienie dla tych użytkowników, którzy nie mają dostępu do sieci komórkowej bądź przewodowej, są także powszechnie krytykowane przez środowiska naukowe. Konstelacja składająca się z blisko 1500 tysiąca jednostek skutecznie utrudnia prowadzenie obserwacji astronomicznych. Według raportu upublicznionego przez zespół Palomar Observatory jeszcze w 2019 roku niespełna 0,5% obserwacji astronomicznych prowadzonych z powierzchni ziemi zostało zakłóconych przez Starlinki. Za to w sierpniu 2021 roku na niemal co piątym zdjęciu można było dostrzec ślady zanieczyszczenie obrazu przez konstelację SpaceX. Jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co istotne w popkulturze
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj