W ubiegłym roku głośno zrobiło się o sprawie Chrisa Avellone’a. Słynny scenarzysta został oskarżony o molestowanie przez dwie kobiety, Karissę Barrows i Kelly Bristol, co w konsekwencji doprowadziło do odsunięcia go od wszystkich projektów, nad którymi pracował – w tym m.in. od polskiej gry Dying Light 2. Mężczyzna przez długi czas milczał i dopiero teraz postanowił wypowiedzieć się na temat stawianych mu zarzutów. Avellone opublikował serię tweetów oraz wpis na swoim blogu, w którym przyznaje, że przez ponad rok nie komentował całej sprawy, bo poświęcił ten czas na jej analizowanie i zbieranie dowodów. Odkrył on sporo wpisów (już usuniętych) opublikowanych przez Karissę, które nie pokrywały się ze stawianymi mu zarzutami.  Uważa również, że cała sprawa jest próbą zemszczenia się przez kobietę za to, że scenarzysta nie chciał wejść w bliższą relację z jej przyjaciółką, Jackie. https://twitter.com/ChrisAvellone/status/1408703070545006592 Scenarzysta wypowiedział się też na temat tak zwanej „cancel culture” oraz konsekwencji, które go spotkały po oskarżeniach. Dodaje jednak, że nie czuje żalu do firm, które zakończyły z nim współpracę, bo wie, że w takiej sytuacji po prostu nie mogły zachować się inaczej.
Następna część może was zaskoczyć: nie walczyłem z tym. Nie możesz. Cancel culture jest jakie jest, firmy też nie mogą z tym walczyć, bo inaczej również zostaną zaatakowane. Firmy nie mogą nawet poprosić o więcej czasu, by zbadać sprawę, bo wyjdzie na to, że nie wierzą w oskarżenia. Nawet niewielkie opóźnienie czy chęć zagłębienia się w temat może doprowadzić do ich zcancellowania. A nikt nie chce zostać zcancellowany, nawet jeśli oznacza to odwrócenie się plecami do innych cancellowanych osób, z którymi pracowało się przez lata.   
Inne zdanie ma natomiast na temat mediów, które nie zachowały się tak, jak powinny, bo nie chciały w ogóle go wysłuchać i  zagłębić się w temat. 
Wystarczy, że media o czymś takim napiszą i jest już tak, jakby temat został zbadany i przeanalizowany, czego, na ile mi wiadomo, żadne media nie zrobiły. Albo nie chcieli poświęcać czasu, albo im nie zależało, bo myśleli, że dotarcie do prawdy nie jest ich zadaniem. Przekazali tylko, że ktoś coś powiedział, co technicznie jest prawdą, ale daleko temu do wydarzeń, które rzeczywiście miały miejsce.
 Na koniec Avellone dodał też, że to jeszcze nie koniec całej sprawy i więcej dowiemy się w „odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu”.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj