Christopher Nolan, wraz z reżyserem Paul Thomas Anderson, wystosował list do producentów telewizyjnych, w którym zwraca uwagę na problemy związane z wyświetlaniem kinowych filmów, na małych ekranach. Celem wiadomości jest usunięcie przeszkód, utrudniających widzom cieszenie się filmem, tak jak podczas seansu kinowego. Najpoważniejszym zarzutem Nolana jest tzw. "motion smoothing" czyli w wolnym tłumaczeniu, wygładzanie ruchu. Efekt ten został stworzony, aby naprawić problem rozmazań poruszających się obrazów w telewizji wysokiej rozdzielczości. Wynikiem tego, powstaje jednak tzw. "efekt opery mydlanej", czyli  sztuczne przyśpieszanie obrazu, sprawiające wrażenie jakby był , na siłę "upłynniony". Wielu osobom to przeszkadza, gdyż film nagle zaczyna wyglądać tak, jakby był nagrany amatorską kamerą lub był przedstawieniem w teatrze. Brak tu tzw. kinowości. Efekt ten sprawdza się w relacjach sportowych, ale nie w superprodukcjach kinowych. Problem ten był poruszany już wcześniej i trudno powiedzieć czy monit Nolana coś w tym temacie zmieni. Wskazał jednak na ważny temat, na który warto rozmawiać, ponieważ wciąż są duże różnice pomiędzy oglądaniem blockbusterów na małym i dużym ekranie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj