Cinedigm ogłosiło, że już w ten weekend pierwsze 7 minut filmu dostępne będzie wyłącznie dla użytkowników sieci BitTorrent. Na tę wiadomość środowisko filmowe reaguje bardzo negatywnie, nazywając zawartą umowę "paktem z diabłem". Producenci wielu wytwórni twierdzą, że na całej sytuacji skorzysta jedynie sieć BitTorrent, która wykorzystuje studio jako pionka w swojej grze.
Wiceprezes działu ds. marketingu BitTorrenta, Matt Mason, wypowiedział się następująco: Celem firmy jest umożliwienie użytkownikom łatwego przesyłania dużych plików (...) Mamy niewielki wpływ na to, w jaki sposób wykorzystywana jest nasza technologia.
Jill Calcaterra z Cinedigmu wyraziła stanowisko podobne do Masona: Obarczanie sieci BitTorrent winą za piractwo jest podobne do obwiniania autostrad, że jeżdżą po nich pijani kierowcy. (...) To, czy sieć uderza w przemysł filmowy, jest zależne wyłącznie od ludzi, którzy z niej korzystają. My po prostu chcemy, aby za jej pomocą nasz film mógł osiągnąć sukces.
Mason dodał, że niedługo spotykają się z włodarzami studia, aby popracować nad zmianą negatywnego wizerunku sieci BitTorrent w środowisku filmowym. Uważa, że za jakiś czas wszystkie wytwórnie będą z nimi współpracować, ale jak szybko to nastąpi, zależy wyłącznie od tego, kiedy zorientują się, że sieć nie odgrywa roli łotra, ale bohatera.