Sue Black, autorka Co mówią zwłoki, powróciła z kolejną książką. Tym razem ta światowej sławy antropolożka sądowa wyciągnie na wierzch sekrety głęboko skrywane w naszych kościach, od czaszki aż po stopy. Przeczytajcie fragment książki Co mówią kości w przekładzie Adama Wawrzyńskiego udostępniony przez wydawnictwo Feeria Science:

FRAGMENT

Nakładanie zdjęć stosowano częściej w przeszłości niż obecnie po prostu dlatego, że XXI wiek przyniósł nowe odkrycia naukowe i wachlarz technik kryminalistycznych znacznie się poszerzył. Wciąż jednak bywają sytuacje, gdy wracamy do pionierskich metod Glaistera i Brasha opracowanych z górą osiemdziesiąt pięć lat temu. Jedna z nich znalazła zastosowywanie w połowie lat 90. ubiegłego wieku, gdy pomagaliśmy w sprawie, która odbiła się ponurym echem we Włoszech. Właśnie ponownie przeniosłam się z Londynu do Szkocji i pracowałam jako antropolog oraz konsultant medycyny sądowej na uniwersytecie w Glasgow, gdy wysłano mnie do Werony, bym się spotkała z karabinierami i przywiozła pewien „materiał” do analiz w Wielkiej Brytanii. Ponieważ działo się to we Włoszech, spotkanie nie odbyło się w bezpłciowym pokoiku z chwiejącymi się stolikami i obdrapanymi krzesłami, lecz na kawie w jednej z bardziej eleganckich kawiarni w mieście. Nieprzypadkowo karabinierzy postrzegani są jako jedna z najbardziej wyrafinowanych stylistycznie policji w Europie. Oficerowie, z którymi się spotkałam, opowiedzieli mi, jak w 1994 roku w Vicenzie niejaki Gianfranco Stevanin zabrał do samochodu przydrożną prostytutkę, której zaoferował znaczną sumę za udanie się z nim do domu i pozwolenie na zrobienie kilku zdjęć. Pojechali więc razem do jego położonej na uboczu posiadłości w Terrazzo, na południowy wschód od Werony. Tam przez kilkanaście godzin oddawali się różnym seksualnym zabawom o wzrastającym poziomie agresji. Kiedy wreszcie prostytutka odmówiła dalszego w nich udziału, Stevanin przyłożył jej nóż do gardła. Wówczas zaoferowała mu oszczędności całego życia, jeśli tylko puści ją wolno, a on zgodził się pojechać z nią do jej mieszkania, by je przejąć. Kiedy samochód zwolnił przy bramkach na autostradzie, kobiecie udało się wyskoczyć i dobiec do stojącego nieopodal samochodu policyjnego. Stevanina aresztowano za napaść seksualną oraz wymuszenie, a następnie skazano na dwa i pół roku więzienia.
Źródło: Feeria Science
Był to jednak zaledwie początek historii mężczyzny, który stał się znany jako „potwór z Terrazzo”. Kiedy policja przeszukała dom sprawcy, odkryła kilka tysięcy pornograficznych zdjęć kobiet, jak podejrzewano prostytutek, oraz dokładnie opisujące je notatki, a także przedmioty należące do co najmniej dwóch z nich, w tym zaginionej rok wcześniej prostytutki Biljany Pavlović. Dzwonki alarmowe rozdzwoniły się jeszcze głośniej, gdy stało jasne, że na jednym ze zdjęć przedstawione są intymne części ciała kobiety ze śladami obrażeń tak rozległych, iż nie było wątpliwości, że fotografię wykonano już po jej śmierci. Od tej chwili śledztwo dotyczyło już morderstwa, a kiedy latem 1995 roku na terenie nieodległym od domu Stevanina pewien rolnik natknął się na torbę z okaleczonym ciałem kobiety, na miejsce skierowano ciężki sprzęt i rozpoczęto wykopaliska. Znaleziono w znacznym stopniu rozłożone szczątki jeszcze czterech kobiet, niektóre z torbami na głowach i sznurem owiniętym wokół szyi. Najpilniejsze pytanie, na jakie należało znaleźć odpowiedź, brzmiało: Kim były te kobiety? Uprawianie prostytucji charakteryzuje się dość przypadkowym trybem życia i częstymi przenosinami z miejsca na miejsce. Dziewczyny mogą się nagle pojawić na określonym terenie i z dnia na dzień go opuścić. Niewiele osób zainteresuje zniknięcie prostytutki, a jej koleżanki niechętnie rozmawiają z funkcjonariuszami, bo nie chcą mieć problemów.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj