"Nie uważam, by to, co tworzą było wzniosłą formą sztuki. To wciąż Batman biegający w głupiej pelerynie. Nie sądzę, by to było wzniosłe. Najlepszą produkcją Christophera Nolana jest "Memento" będące interesującym filmem. W moim mniemaniu trylogia Batmana nie jest nawet w połowie tak ciekawa, mimo iż jest wielokrotnie droższa. Filmy te są interesujące jedynie od strony technicznej, wiecie, kręcenie kamerami IMAX i 3D. To skomplikowana i niełatwa sztuka… Co do samych filmów, dla mnie są one w większości nudne".

Te słowa z pewnością są pstryczkiem w nos zagorzałych fanów trylogii Nolana, którzy nie pozwalali powiedzieć złego słowa o "Mroczny rycerz powstaje". Cronenberg dolewa oliwy do ognia odnosząc się do samych komiksów:

"Filmy o superbohaterach z załozenia są komiksowe. A komiksy przeznaczone są dla dzieciaków. Młodzieżowe już u podstawy. Od zawsze taki był ich urok, a ludzie, którzy twierdzą, że "Mroczny rycerz powstaje" to przykład nadzwyczajnej sztuki filmowej nie wiedzą, o czym tak naprawdę pierdzielą".

Reżyser zdaje sobie sprawę, że wielu ludzi uważa, że horrory, których nakręcił wiele, także nie mogą być uznawane za sztukę, niemniej jednak uważa, że kino grozy może być artystyczne. Według Cronenberga różnica pomiędzy jego ulubionym gatunkiem a obrazami o superbohaterach po części tkwi w budżecie i oczekiwaniach studia. Zakłada, że produkcje o herosach posiadające tak ogromne nakłady finansowe i znaną obsadę za bardzo skupiają na sobie uwagę studia, które zaczyna wszystko nadzorować, a to odbija się nagatywnie na artystycznej integralności filmu:

"Każdy, kto pracuje dla jakiegoś studia musi borykać się z około 20 ludźmi, którzy przez cały czas zaglądają mu przez ramię, nie mają żadnego szacunku dla jego pracy i nie dbają o to, jak wielki sukces odniosł. A Nolan oczywiście odniósł ogromny. Posiada sporą władzę, relatywnie rzecz biorąc. Ale tak naprawdę nie posiada żadnej".

Choć krytyka Cronenberga jest nieco przesadzona, to jednak w pewnych kwestiach ma rację. Wynoszenie przez fanów niektórych komiksowych ekranizacji do poziomu arcydzieła jest, łagodnie mówiąc niepoważne. Reżyser ma także słuszność twierdząc, że ingerencja studia w wizję artystyczną twórcy nigdy nie wychodzi filmowi na dobre.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj