Czerwone Zwoje Magii, książka Cassandry Clare i Wesleya Chu, w tym tygodniu trafiła do księgarń. Jest to pierwszy tom nowej serii fantasy pt. Najstarsze klątwy osadzonej w uniwersum Nocnych Łowców. Bohaterami Czerwonych Zwojów Magii jest dwójka znanych już czytelnikom bohaterów: Magnus i Alec.  Zapraszamy do przeczytania początku powieści Czerwone Zwoje Magii w przekładzie Michała Szalbierskiego, udostępniony przez wydawnictwo We Need YA:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Zderzenie w Paryżu

Z tarasu na najwyższym poziomie wieży Eiffla rozciągał się wspaniały widok. Miasto leżało u stóp Magnusa Bane’a i Aleca Lightwooda niczym rozpakowany prezent. Gwiazdy mrugały, jakby wiedząc, że mają konkurencję: brukowane ulice lśniły złotem, a Sekwana wiła się jak srebrna wstążka, którą owinięto gustowną bombonierkę. Paryż, miasto bulwarów i bohemy, miłości i muzeów. Magnusowi Paryż kojarzył się także z wieloma wyjątkowo żenującymi niepowodzeniami, nieudanymi planami i kilkoma romantycznymi katastrofami, ale to, co zaszło w przeszłości, nie miało już znaczenia. Tym razem miał zamiar odczarować Paryż. Przez czterysta lat życia nauczył się, że niezależnie od celu podróży tym, co się podczas niej naprawdę liczyło, było towarzystwo. Spojrzał na Aleca Lightwooda, który siedział przy stoliku naprzeciwko niego i ignorując wdzięk i blask Paryża, z uśmiechem wypisywał pocztówki do rodziny. Alec kończył wiadomość na każdej kartce słowami „Żałuję, że cię tu nie ma”. Tymczasem Magnus chwytał każdą z nich i dopisywał zamaszyście: „Tak naprawdę to wcale nie!”. Szerokie plecy Aleca pochylały się nad stolikiem. Runy spływały po jego muskularnych ramionach. Jedna z nich gasła powoli na szyi, tuż pod mocną linią szczęki. Kosmyk nieposłusznych czarnych włosów opadał mu na oczy. Magnus poczuł nagłą chęć, by odsunąć włosy z jego czoła, ale się powstrzymał. Publiczne okazywanie uczuć zawsze krępowało Aleca. Może nie było tu żadnych Nocnych Łowców, ale zwykli ludzie również nie zawsze akceptowali takie gesty. Magnus głęboko tego żałował. – Jakieś głębokie przemyślenia? – zapytał Alec. – Próbuję raczej w ogóle nie myśleć – odparł Magnus. Czerpanie radości z życia było ważną umiejętnością, ale czasem przychodziło mu z trudem. Zaplanowanie idealnej podróży do Europy okazało się niełatwe. Magnus w kilku przypadkach został zmuszony do improwizacji i wybrnął z tego olśniewająco. Wyobrażał sobie czasem, że opisuje swoje wyjątkowe wymagania przez telefon pracownicy biura podróży. – Dokąd się pan udaje? – pytała dziewczyna w jego wizji.
Źródło: We need YA
– Pierwsze wakacje z nowym chłopakiem – odpowiedziałby Magnus, ponieważ dopiero od niedawna mógł publicznie mówić o swoim nowym związku, a lubił się chwalić. – Najnowszym. Sprawa jest tak świeża, że wciąż pachnie jak nowy samochód. Ich związek trwał tak niedługo, że wciąż jeszcze uczyli się nawzajem swoich rytmów; każde spojrzenie, dotknięcie czy ruch wydawał im się piękny, a zarazem dziwny. Czasem Magnus łapał się na tym, że patrzy na Aleca – lub dostrzegał, że Alec patrzy na niego – z kompletnym osłupieniem. Wydawało im się, że odkryli coś nieoczekiwanego, ale nieskończenie pożądanego. Nie byli siebie jeszcze pewni, ale chcieli być. A przynajmniej tego chciał Magnus. – To klasyczna historia. Poderwałem go na imprezie, on zaprosił mnie na randkę, a potem ramię w ramię stoczyliśmy heroiczną magiczną bitwę między dobrem a złem. Teraz potrzebujemy wakacji. Problem polega jednak na tym, że on jest Nocnym Łowcą – wyjaśniałby agentce. – Że co, proszę? – zapytałaby dziewczyna. – Och, wie pani, jak to jest. Dawno, dawno temu demony próbowały opanować świat. Proszę sobie wyobrazić szturm na sklepy w Czarny Piątek, tylko dużo, dużo więcej krwi i dużo, dużo mniej jęków rozpaczy. Jak zdarza się w trudnych czasach, prawym i szlachetnym wojownikom – a więc nie mnie – przyszedł z pomocą Anioł. Udzielił wybranym i ich potomkom anielskich mocy, by mogli bronić ludzkości. Dał im także ich własny, sekretny kraj. Anioł Raziel był szczodrym darczyńcą. Nocni Łowcy kontynuują walkę do dziś; to niewidzialni, wierni obrońcy w lśniących zbrojach. Bez żadnej ironii, są z definicji świętsi od papieża… co wydaje mi się wyjątkowo irytujące. Są dosłownie świętsi niż większość ludzi, a na pewno dużo bardziej niż ja, ponieważ jestem prawdziwym czarcim pomiotem. Nawet Magnus nie potrafił sobie wyobrazić, jak zareagowałaby na to dziewczyna z biura podróży. Prawdopodobnie jęknęłaby tylko z zaskoczenia. – A co, nie wspomniałem o tym? – zdziwiłby się. – Są również istoty skrajnie odmienne od Łowców. Nazywają się Podziemnymi. Alec jest potomkiem Anioła, synem jednego z najstarszych rodów w Idris, krainie ludu Nefi­ lim. Jestem pewien, że jego rodzice nie byliby zachwyceni, gdyby zobaczyli, że prowadza się po Nowym Jorku z faerie, wampirem czy wilkołakiem. Sądzę też, że z dwojga złego woleliby każdą z tych możliwości od czarownika. Uznają nas za najbardziej niebezpiecznych i podejrzanych spośród Podziemnych. Pochodzimy od demonów, a ja jestem nieśmiertelnym potomkiem pewnego niesławnego Wielkiego Demona… chociaż chyba zapomniałem o tym wspomnieć mojemu chłopakowi. Szanujący się Nocni Łowcy nie powinni zapraszać takich jak ja do domu, żeby ich przedstawić mamie i tacie. Mam bogatą przeszłość, i to niejedną. Poza tym faceci z rodu Łowców w ogóle nie powinni przyprowadzać do domu chłopaków. Tymczasem nie tak dawno Alec dość jednoznacznie określił swoją orientację. Stanął w Sali Anioła, pod portretami przodków, i pocałował Magnusa prosto w usta, na oczach całej swojej nefilimskiej rodziny. Była to najbardziej zaskakująca i najmilsza niespodzianka w długim życiu czarownika. – Walczyliśmy ostatnio w wielkiej wojnie, która zapobiegła wyginięciu ludzkości, nie żeby ludzie byli jakoś specjalnie wdzięczni… i nic dziwnego, skoro w ogóle o tym nie wiedzieli. Nie przypadła nam w udziale sława ani stosowne wynagrodzenie, za to ponieśliśmy straty, których nie jestem w stanie opisać. Alec stracił brata, ja przyjaciela, więc obu nam przydałyby się wakacje. Obawiam się, że mój chłopak nigdy nie robił nic dla przyjemności, chyba że uznać za takie przeżycie kupno nowego, lśniącego noża. Chciałbym zrobić coś miłego dla niego i z nim. Chciałbym na chwilę opuścić to chaotyczne życie i sprawdzić, czy potrafimy być razem. Może mi pani polecić jakąś romantyczną wycieczkę? W tym momencie nawet wyimaginowana agentka biura podróży przerywała połączenie. Dlatego musiał samodzielnie zaplanować romantyczną wycieczkę do Europy, i to w najdrobniejszych szczegółach. Ale przecież nazywał się Magnus Bane, był czarujący i tajemniczy, więc potrafił zaplanować wycieczkę i zrealizować ten plan w wielkim stylu. Wojownik wybrany przez Anioły i nienagannie ubrany potomek demonów, zakochani i gotowi na przygody w trakcie podróży po Europie. Co mogło pójść nie tak?
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj